Mijałam właśnie nie zasiedlone pola i łąki, niedaleko był też las. Znałam ten teren bardzo dobrze, za dzieciaka często tu przyjeżdżałam, ale później już trafiałam tutaj tylko raz w roku, albo nawet i wcale.
Cóż, dziadkowie za bardzo to mnie nie kochali.
Myślami wróciłam do wczorajszego dnia.
Pogrzeb mamy i Dalii.
Mocno zacisnęłam powieki, kiedy przed oczami znowu miałam roztrzaskany samochód, a później dwie trumny osuwające się na grubych i ciężkich linach.
Spojrzałam na profil taty, który w skupieniu prowadził auto. Wiem, że śmierć żony i córki nie zrobiły na nim wielkiego znaczenia. W końcu teraz będzie mógł sprowadzić kochankę do domu, a o Dalii zawsze powtarzał, że nie będzie z niej żadnego pożytku i najlepiej będzie, jeśli szybko się wyprowadzi z rodzinnego domu.
Całkiem inne postrzeganie oczywiście miał na temat mojego brata, a jego syna. Leo jest idealnym synem i złotym dzieckiem, oczywiście w oczach ojca. On wszystko potrafi zrobić, ze wszystkim mu pomaga i jak się jego o coś poprosi, to on to zrobi. Trzeba po nim sprzątać, gotować i podstawiać wszystko pod nos, bo przecież on jest mężczyzną i nie może robić takich rzeczy.
Dlatego właśnie, żeby nie iść w ślady matki, z własnej woli wyprowadzam się do dziadków.
Podkreślam, z własnej woli.
Mamo miej mnie w opiece proszę.
Dojeżdżaliśmy na miejsce, widząc jak wjeżdżamy w las. Na jego początku w małym drewnianym domku mieszkają Ramona i Claus Exardov. Para wybitnie pojebanych ludzi na świecie.
Wjeżdżaliśmy na podwórko, przez wysoką i masywną metalową bramę, taką samą jak ogrodzenie. Claus ostrzył swoje noże, a Ramona paliła papierosa na drewnianej huśtawce, w okół wszystko było w jakiś krzakach i kolorowych badylach w ogródku.
Ktoś by powiedział, że to jest urocze, ale jakby poznał historię, to już dawno by uciekał.
Wysiadłam z czarnego jeepa, otrzepując przy okazji swoje spodnie, rozciągnęłam się trochę, bo spędziłam w samochodzie sporo czasu bez ruchu, przez co moje kości wydały charakterystyczny dźwięk.
-Zlituj się Lilith.- Przymknęłam oczy z irytacji, przez ten skrzeczący głos.
Wzięłam głęboki wdech, na swoją twarz przybrałam szeroki uśmiech i odwróciłam się w stronę dziadków, którzy teraz stali na przeciwko nas.
Nie miałam szans im czegoś zrobić, bo Claus trzymał nóż w ręce.
-Oh dziecko, jaka ty piękna, strasznie szybko wyrosłaś wiesz? Wyglądasz zupełnie tak jak ja, kiedy byłam w twoim wieku.- Babcia wzięła mnie w objęcia, a ja się trochę przeraziłam.
-Skoro wyglądam teraz tak jak ty, to absolutnie nie chce być stara.- Trochę ją zlustrowałam wzrokiem, kiedy się ode mnie odsunęła.
Jej pomarszczona już twarz, jeszcze bardziej się zmarszczyła, teraz to ona była zirytowana, a ja byłam zadowolona.
-Czarna owca rodziny się w końcu pojawiła, witamy pannę serdecznie.- Claus pod koniec swojej wypowiedzi wywrócił oczami, po czym się poprostu od nas odwrócił i poszedł gdzieś z ojcem.
Wspominałam już, że rodzina mnie nienawidzi?
-Na ile zamierzasz tu zostać?- Usłyszałam pytanie tej starej prukwy, która znowu odpalała papierosa.
Ja pierdole, to nawet ja tyle nie palę.
-Aż ojciec mnie z powrotem przyjmie do domu.- Zabrałam swoją dużą torbę z bagażnika samochodu i zaczęłam iść w kierunku wejścia do domu.
CZYTASZ
When I Was Alone Again
Dla nastolatkówHej Ta książka ma parę zdarzeń z prawdziwego życia, jest pisana trochę jako pamiętnik, albo forma wyrażenia uczuć. Większość rzeczy będzie fikcyjnych, ale zdarzą się też takie, które naprawdę miały miejsce w moim życiu. Bardzo proszę moich znajomyc...