Rozdział 1

5 0 0
                                    

Ja naprawdę lubię swoje życie. Na nic nie narzekam. Mam gdzie mieszkać, zawsze mam jakiegoś grosza w kieszeni, mam kochającą mamę i kochającego tatę również. Starają się zapewnić mi godne warunki do życia oraz spełniają czasem moje zachcianki, ale dzisiejszy dzień to porażka. Jak tylko otworzyłam moje ślepia to myślałam, że dostanę zawału. Zegar wskazywał godzinę szóstą pięćdziesiąt dwa. 

Miałam cholerne pół godziny, żeby wyglądać jak człowiek. 

Pobiegłam jak poparzona do łazienki a tam zobaczyłam kupę mojego kochanego kotka Pasztecika. Ciśnienie automatycznie poszło mi w górę. Ominęłam minkę Paszteta i podeszłam do umywalki. W międzyczasie, gdy szczotkowałam zęby, rozczesywałam swoje kasztanowe włosy. Sięgają mi one do wysokości pępka. Nigdy jakoś szczególnie o nie nie dbałam. Lekko się kręcą na końcach oraz są jaśniejsze od czubka głowy. Wpadają w miedziany kolor, przez co osoby, które mają ze mną pierwszy raz styczność myślą, że są one farbowane. Po skończonej rutynie w łazience, poszłam założyć wczoraj uszykowane ubrania. Dziękuję sobie w duchu, że jednak postanowiłam je wybrać wczorajszego wieczora. Miałam na sobie czarną, opinającą bluzkę w delikatne kwiatki, która miała głębszy dekolt, lecz nie odsłaniał on za dużo. Ładnie się układała na piersiach, które swoją drogą nie były małe. Do tego założyłam czarne, przylegające jeansy. Podkreślały moje uda oraz nieduże wcięcie w talii. Nie było ono zbytnio widoczne, ponieważ nie byłam najszczuplejszą osobą. Miałam kilka kilogramów w zapasie, mimo to uwielbiam swoje ciało i to jak ono wygląda. 

Nie wstydzę się go.

Po ubraniu zasiadłam do zrobienia szybkiego makijażu. Korektor, puder, rozświetlacz, żel do brwi, tusz do rzęs, kredka do ust i błyszczyk -  to mój cały makijaż. Czasem zajmuję mi więcej, czasem mniej. Nałożyłam tylko korektor, puder, kredkę oraz tusz. Postanowiłam, że resztę dokończę w szkolnej toalecie. Kosmetyczkę spakowałam do plecaka. Wzięłam go ze sobą razem z telefonem, ładowarką i słuchawkami, po czym szybko zbiegłam na parter domu. Oznajmiłam mamie, że kot załatwił swoją potrzebę w łazience a ja nie mam czasu tego posprzątać. Spakowałam jeszcze do plecaka granolę, którą mama spokojnie robiła w kuchni podczas, gdy ja dostawałam szału w łazience.  Wypiłam jakieś wczorajsze smoothie, które zostało po kolacji, aby dodać sobie trochę energii na ten, jakże dobrze zapowiadający się dzień. Zostało mi 10 minut do wyjścia z domu na przystanek autobusowy. Na moje szczęście, lub nie, był on blisko mojego domu. Podziękowałam mamie za śniadanie i przeprosiłam za Pasztecika, a w zasadzie niespodziankę od niego.

Wzięłam plecak i poszłam do przedpokoju. Założyłam swoje ulubione, czarne conversy z grubą podeszwą. Pasują do większości mojej szafy. Zarzuciłam na ramiona jeszcze czarnoszarą katanę. Wysłałam mamie buziaczki i wyszłam z domu zabierając klucze z komody. Moje szczęście i też nie, jak wspominałam wyżej, jest tym, iż mieszkam blisko przystanku. Szczęście polega na, tym że jeśli zaśpię to mam w miarę czasu, aby podejść. Nieszczęście zaś moje jest takie, że jeśli chcę się wybrać w inną stronę niż powinnam to mama wszystko widzi z okna w kuchni.

No cóż, kocham życie. 

Po niecałych trzech minutach podjechał autobus. Usiadłam na jedno z wolnych miejsc. Zaczęłam rozglądać się po autobusie, lecz nigdzie nie widziałam mojego przyjaciela Matta. Lekko podirytowałam się tą sytuacją, więc postanowiłam zadzwonić do chłopka.

- Halo, Matt? Gdzie ty do jasnej Anielki jesteś? Proszę mi to w tej chwili wytłumaczyć.

- No przecież w domu jestem. Odwołali mi dzisiaj dwie pierwsze lekcje. Nie mówiłem ci? - zapytał zdezorientowany moją wypowiedzią.

- Nic sobie takiego nie przypominam. - próbowałam coś sobie przypomnieć. Na próżno.

- A to najwidoczniej zapomniałem. Upsi. - zaśmiał się pod nosem.

- Ty kurwa fejku, ja ci dam upsi. Nawet mi się na oczy nie pokazuj w tej szkole. - zbulwersowana zachowaniem chłopaka skończyłam z nim rozmowę.

Co on sobie uważa niby, że ja mam o wszystkim wiedzieć? No może trochę jestem ciekawa nie swoich spraw, ale to nie istotne w tym wypadku. 

- No dobrze, już nic mi nie zepsuje tego dnia. - powiedziałam do siebie w myślach, aby chociaż trochę się uspokoić.

No, bo jeszcze uwierzę.

Napisałam tylko do Matta, o której zamierza pojawić się w naszej ulubionej placówce oświaty. Oczywiście, że tylko kłamałam o tym, żeby mi się na oczy nie pokazywał. 

Z Mattem znamy się od ponad trzynastu lat. Kiedyś mieszkaliśmy obok siebie, ale rodzice około dwa lata temu chcieli podjęli decyzje o przeniesieniu się na obrzeża Brixham.  Niby nie mieszkamy od siebie jakoś daleko, ale jednak brakuje mi tego jak wysiadaliśmy na jednym przystanku. Matt a właściwie Matthew Herman, jest  wysokim brunetem z jasnymi, niebieskozielonymi oczami oraz falami na włosach. Chłopak ma też dobrze rozbudowaną muskulaturę.

Matt jest raczej mądry, ale nie powiedziałabym, że inteligentny przez jego kretyńskie pomysły, jest też trochę śmieszkiem. Mogę o n im powiedzieć, że jest na pewno opiekuńczy i to w cholerę. Jeśli wychodziłam z kimś z paczki naszych znajomych lub po prostu sama się przejść do sklepu lub jakiegokolwiek miejsca, Matt zawsze był ze mną w kontakcie. Martwił się o mnie bardziej niż moi rodzice. Zawsze umie mnie pocieszyć, jeśli dostanę kolejną pałę z francuskiego. Jebaniutki myśli, że jeśli on ogarnął go za dzieciaka, to mi teraz będzie łatwiej. To się chłop nieźle przeliczył. Chłopak umie dobrze kłamać , ale nie lubi być kłamanym. Woli poznać gorzką prawdę, niż słodkie kłamstwo. Jako, iż jest w tym dobry to szybko rozpoznaje kiedy ktoś go okłamuje. To jest też jego wadą według mnie. Nie chodzi mi o to, że to źle jak rozpoznaje, gdy ktoś kłamie. Chodzi o to, że jeśli ze znajomymi chcemy zrobić imprezę niespodziankę, to chłopak i tak zaraz się o wszystkim dowiaduję. Mimo tego zawsze się z nich cieszył.

Kocham go z całego serca i nie chcę go stracić.

***

Jestem już w szkole i od dziesięciu minut jestem w łazience kończąc i poprawiając swój makijaż. Poprawiałam kredkę wokół oczy, która lekko się rozmazała. Zaczęłam jej używać już jakiś czas temu. Bardzo ładnie podkreśla moje zielone oczy. Nadaje im charakteru. Nałożyłam żel na brwi oraz dodałam rozświetlacza na kości policzkowe, które swoją drogą miałam ładnie uniesione do góry. Podkreśliłam dodatkowo mój lekko zadarty nos, oraz usta kredką w nudziakowym z różowymi pod tonami  kolorze. Nałożyłam błyszczyk z drobinami brokatu w delikatnie chłodniejszym odcieniu od kredki. Tak właśnie prezentował się mój makijaż. 

Wyszłam z toalety i podeszłam do szafki na korytarzu. Wzięłam ze sobą potrzebne zeszyty i podreptałam pod salę, przy której siedzieli już moi znajomi. Usiadłam na ławce obok mojej ukochanej Alicji. Ala jest moją bardzo dobrą znajomą. Razem pomagamy sobie na historii sztuki. Dziewczyna ma ładne, delikatne, blond loki oraz śliczne brązowe oczy. Alicja uważa, że „jestem jedną z nich". Dziewczyna należy do społeczności LGBT. Twierdzi, iż w moim sposobie wypowiedzi i gestach da się stwierdzić, że nie jestem hetero. Nie wydaję mi się, żebym miała "zachowania" typowe dla tej społeczności. 

Nie czuję tego totalnie.

Może czasem zdarzały mi się jakieś fantazję z dziewczynami, ale to były np. aktorki, piosenkarki, modelki, etc.  Chyba każdy chociaż miał takie myśli z osobą tej samej płci. 

Podczas mojej codziennej rozmowy z Alą o naszych dniach czy nowych plotkach ze świata celebrytów zadzwonił dzwonek na lekcję. Jak ja kocham historię sztuki. Tyle się z niej dowiedziałam, że nic. Co najgorsze, że miałam ją dwie i to akurat w piątek. Chociaż wolę mieć dwie historię sztuki, niż algebry. 

Kocham szkołę.

Po tych dwóch godzinach męki, w końcu mogłam wyjść z sali. Następny miałam język francuski. Mogłam zobaczyć się z Mattem. Nareszcie. Chłopak, gdy mnie tylko ujrzał od razu do mnie podszedł. Udawałam przez chwilę obrażoną, ale przy takim głupku się nie da. Wie jak mnie przełamać. Podeszliśmy pod jego szafkę i udaliśmy się do sali. Pod salą okazało się, że Pani Howsbrick jeszcze  nie przyszła. Usiedliśmy we dwójkę na jednej z puf, które znajdują się na korytarzach naszej szkoły. Podczas rozmawiania Matt patrzył się co jakiś czas za mnie. Lekko mnie to denerwowało, więc odwróciłam się, żeby zobaczyć, czemu chłopak tak tam spoglądał.

Już wiem, nie chciał, żebym zobaczyła o co chodzi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Polana Szarych StokrotekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz