Epizod 1

27 2 6
                                    

Pov Naruto (5 lat)

Ahh to dziś jest ten przeklęty dzień, 10 Października dzień moich narodzin, zapytacie się mnie dlaczego się nie cieszę przecież powinienem to taki wspaniały czas świętuje się z rodziną, przyjaciółki i dostaję prezenty, jak można w taki dzień być w ogóle smutnym, otóż ja mogę nie mam rodziców ani przyjaciół z którymi mógłbym cieszyć tym dniem, czasem dostanę w prezencie jakąś książkę od jiji (dziadek/stary człowiek) i darmową miskę ramenu w Ichiraku, ale to tyle, dodatkowo mieszkańcy wioski robią się jakoś bardziej nieznośni i okrutni, ostatnio mam wrażenie że zaczynam ledwo uchodzić z życiem, daje mi to coraz większy wycisk a sam ledwo wracam na własnych nogach do domu, sam nie wiem jak to się dzieje, inni 5 latkowie pewnie po połowie tego co ja przeżywam by się już nie podnieśli, ale ja nadal mam siłę powrócić do mieszkania i położyć na łóżku, a jutro prawie normalnie funkcjonować, przecież to jest nie możliwe, może mieszkańcy mają rację że jestem potworem, a może to moje ciało się już przyzwyczaiło do zadawanych mi obrażeń i się szybciej regeneruje,  a może jedno i drugie kto wie, spacerowałem sobie ulicami Konohy z celem kupienia czegoś do jedzenia szkoda że dopiero teraz się zorientowałem się jaki jest dzień, poznałem to po zamkniętych sklepach i przygotowanych straganach ta to dzisiaj odbywa się piąta rocznica pokonania dziewięcio ogoniastego demona, Kyubi'ego, zawsze uważałem to za śmieszne że dzień moich narodzin jest jednocześnie dniem pokonania demona, przecież JA nim nie jestem, to dlaczego mieszkańcy wyżywają się akurat nade mną, zawsze w tym dniu bardziej się nade mną znęcają i tym razem nie mogło być inaczej, "nobo dzień bez dręczenia mnie to dzień stracony", goniło mnie wtedy chyba z 9 osób z czego 3 na pewno byli ninja, ponieważ widziałem że mieli opaski, nie będzie lekko im uciec, ale kiedy było, no cóż jak na złość to nie mógł być mój szczęśliwy dzień, zagonili mnie w jakąś uliczkę i jak na złość była ślepa, a ja zostałem osaczony, no cóż jak umierać to z honorem, nie mogę poddać się bez walki, chociaż już ledwie trzymam się na nogach a ciało odmawia mi posłuszeństwa to nie mogę tak tego zostawić, uliczka była dość ciasna więc raczej nie zaatakują mnie wszyscy na raz tylko 2 może 3, marne pocieszenie ale zawsze to coś, nie przewidziałem jednak że ninja mogą zaatakować z góry, a mogłem w ogóle dzisiaj nie wychodzić z domu i przenocować głodnemu, to było ostatnie co zdążyłem pomyśleć zanim oberwałem z pół obrotu kopniaka a mi zrobiło się ciemno przed oczami i zemdlałem, sam nie wiam co się później działo, wiem że gdy otworzyłem oczy znajdowałem się w jakimś kanale nie dość że okropnie tu śmierdzi to jeszcze słychać to jeszcze jakieś przeraźliwy chałas, no cóż nie mając nic do stracenia podążyłem za źródłem owego hałasu, ale gdy tam dotarłem byłem przekonany że to sen albo serio mocno mnie pobili że mam takie omamy, przede mną spał w klatce wielki dziewięcio ogoniasty Lis, postanowiłem się do niego zbliżyć ale gdy byłem może 7m od klatki on się obudził i zaczął na mnie warczeć

Co jest Dzieciaku nie panikujesz, demona w życiu nigdy nie widziałeś ?

Nie wiem dlaczego miałbym się bać wytworu własnego umysłu, a zresztą to ty chyba nigdy w życiu demona nie widziałeś, przecież to mnie cały czas wyzywają od jednego z nich zatem muszę być chociaż podobny do jakiegoś

Zważaj na słowa bachorze masz ty w ogóle pojęcie z kim rozmawiasz

Z wytworem umysłu spowodowanym w wyniku odniesionych obrażeń?

Nie. Z takim prawdziwym przedwiecznym demonem Kyubim no kitsune

Dobre sobie, chcesz mi powiedzieć że ten Kyubi który został pokonany i zabity przez czwartego hokage siedzi w mojej głowie, i ja mam ci w to uwierzyć?

Nie jakieś tam Kyubi tylko WIELKI Kyubi no kitsune i nie zabity tylko zapieczętowany, my jako bijuu nie możemy umrzeć ani tym bardziej zostać zabici.

Naruto i kroniki pieczęci [Naruto FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz