Wprowadzenie

294 10 2
                                    

No więc tak. Teraz mniej więcej opiszę wam historię Mikasy i jej rodziców. Miłego czytania!

*Tamten dzień na początku wydawał się normalny. Normalny w sensie, że nic takiego się nie wydarzy. Ciekawe ile osób ta sielanka oszukała. Na pewno rodzinę Ackerman.
Mikasa wraz z matką siedziały przy stole szyjąc suknie i inne. Dziewczynka nadal się uczyła, więc ćwiczyła na małym kawałku materiału, po naszyciu zawsze pokazywała matce, czy dobrze to robi.* Oby tak dalej, Mikasa! *Pogłaskała zadowolona matka po główce córki i wróciła do zajęcia. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Ojciec podszedł do drzwi i je otworzył.* Doktorze Jaeger, miło pana.. *Nie dokończył a z jego ust zaczęła spływać krew. Zrobił kilka kroków do tyłu i padł na ziemię. Okazało się, że to było bandyci, którzy wepchnęli nóż do klatki piersiowej mężczyzny. Kobieta przez chwilę sie nie zawachała i aby ratować swoje dziecko wzięła nożyczki i rzuciła się na mężczyznę.* Mikasa uciekaj! *Krzyczała, jednakże czarno-włosa nie wykonywała polecenia. Nie miała pojęcia co się dzieje.* M..Mamo? Kto to? *Spytała zmartwiona. Zjechała wzrokiem na martwego już tatę a następnie z powrotem na obce osoby.* Mikasa! U... *Nie dokończyła, gdyż jeden z nich wbił siekierę w jej głowę powodując natychmiastową śmierć. Ciało osunęło się na podłogę a krew w szybkim tempie zaczęła wylewać się na posadzkę równocześnie brudząc . Taki widok przeraził dziewczynkę powodując paraliż. Nie mogła się poruszyć, była oszołomiona. Nagle jeden z nich podszedł do niej i uderzył w głowę powodując, że Mikasa straciła przytomność.
Po jakimś czasie obudziła się. Była w zupełnie innym domu, a kiedy chciała wykonać jakiś ruch nie mogła, gdyż była związana. Uchyliła lekko usta i mając na pół przymknięte oczy zaczęła przysłuchiwać się uważnie rozmowie.* Matka była cenniejsza, a ty zabiłeś! Była czystej krwi Azjatką, ale przynajmniej mamy część zysku. *Zaśmiał się jeden z nich i przybił z drugim piątkę. Pół godziny później po pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny dźwięk pukania do drzwi. Bandyci wzdrygnęli, jeden z nich podszedł do wrót i je szeroko otworzył.* Kim jesteś? *Krzyknął. Przed nim stał mały dzieciak.* P..Przepraszam! Chodziłem po lesie i ujrzałem chatkę... Postanowiłem wejść aby się schronić przed deszczem.. *Delikatnie się jąkał. Zrobił zbłąkane oczka. Za plecami trzymał ostre narzędzie. Mężczyzna położył mu rękę na głowę i zaczął udzielać porad.* Nie powinieneś chodzić samotnie po ciemku w lesie. Mógł wyskoczyć jakiś morderca i zrobić ci krzywdę. Gdzie... *Przerwał, gdyż dzieciak wbił mu nóż w tętnice. Strącił rękę starszego od siebie.* Dziękuję, ale odrobiłem już lekcje. *Zmarszczył brwi.* Zdychaj śmieciu! *Warknął i gwałtownie wyjął narzędzie z szyi porywacza. Później przyszła kolej na drugiego. Kiedy wyjął z schowka miotłę z ostrą końcówką wbił w klatkę piersiową. Kiedy siedział na nim zaczął dźgać go nożem.* Gin! Giń ty sukinsynie! *Podczas zabijania bardzo głośno krzyczał.
Po zakończonej czynności otarł krew z czoła i spojrzał w stronę związanej dziewczyny.* Przepraszam.. Że tak krzyczałem.. *Przeprosił i podszedł do niej z nożem. Zaczął odcinać linę związaną na nadgarstkach.* Jestem Eren, a ty? *Przedstawił się.* Mikasa..*Kiedy skończył uwalniać nowo poznaną usłyszał jak ktoś wszedł do pokoju. To był trzeci bandyta.* He?! A co wy tu robicie, smarkacze?! *Krzyknął widocznie piorytowany. Kiedy brunet chciał sięgnąć po noz, mężczyzna kopnął go w brzuch. Po chwili złapał go za szyje i zaczął dusić. Po chwili Eren zaczął mówić do Mikasy.* Musisz walczyć! Jeśli przegrasz, zginiesz. Jeśli wygrasz możesz żyć.. Jeśli nie walczysz nie możesz wygrać! *Te słowa mówił z niezwykłą trudnością, gdyż właśnie w tej chwili był duszony. Ręce, które jeszcze przed chwilą próbowały oderwać sie od wielkich łap mężczyzny opadły. Czarno-włosa sięgnęła po leżący obok niej nóż i zacisnęła go w małych dłoniach. Rozszerzyła oczy a w jej głowie odbiły sie słowa wypowiedzianych przed chwilą przez nowo poznanego chłopca. Dokładnie sekundę później zaczęła biec do bandyty i.. dźgała go.
Deszcz przestał padać. Dwójka dzieci była już na zewnątrz budynku. Do nich dołączył ojciec Erena, Doktor Jaeger.* Eren! Martwiłem się! Jak mogłeś coś takiego zrobić, synu?! *Zaczął na niego krzyczeć.* P..Przepraszam! Ja tylko chciałem uratować.. *Powiedział trochę płaczliwym głosem. Mężczyzna westchnął tylko i tym razem zwrócił sie do dziewczynki.* Mikasa, wiesz kim jestem, prawda? *Spytał. Ta przez chwilę sie nie odzywala, tylko wpatrywała się bezbłędnie w ziemię.* Doktor Jaeger.. Co mam teraz zrobić? Nie mam rodziny, ani domu.. Na dodatek jest tak strasznie zimno... *Powiedziała lekko drżącym głosem.* Przygarniemy cię, nie musisz się martwić. *Odpowiedział na pytanie dziewczynki. Eren zdjął z szyi czerwony szalik po czym podszedł do nowo poznanej osoby. Okrył częścią garderoby i spojrzał jej w oczy pod kolor węgla.* Ciepły, prawda? *Zapytał. Dziewczynka przez chwile na niego spoglądała, jednak po chwili dotknęła materiał.* Ciepły. *Odpowiedziała.* Wracamy? *Zaproponował doktor. Mikasa spojrzała na niego, lecz po chwili przeniosła swój wzrok na bruneta.* No co? Chodźmy do domu. *Pociągnął lekko za rękaw i odwrócił głowę w stronę ojca.* Do naszego domu. Czarno-włosa słysząc to rozszerzyła oczy i się się rozpłakała.* T..Tak! Chodźmy! *Powiedziała piskliwym głosikiem. Trójka osób zaczęła sie kierować w stronę domu. Ciał martwych mężczyzn zostały w drewnianej chatce.*

Tak mniej więcej zakończyła się historia rodziców Mikasy. Mam nadzieję, że się podobało i przepraszam za długość.. :')

Atak TytanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz