Rozdział 2:

83 13 39
                                    

Takeri POV

Szłam z Neteyamem do drzewa dusz, ale on jeszcze o tym nie wiedział. Zacznijmy od tego, że chyba nawet nie wiedział gdzie jesteśmy. Dlaczego? Szłam drogą, którą znałam tylko ja. Nawet Lo'ak jej nie znał.

Chłopak szedł za mną bez żadnego słowa. Nie było niezręcznie, ale ta cisza spowodowała, że zaczęłam myśleć na temat właśnie niego.

Skąd nagłe takie zainteresowanie mną?

Dlaczego mnie obronił?

Skąd chęć do pójścia ze mną?

Przecież mnie nienawidził?

Co się stało z Lo'akiem?

Tyle pytań, a zero odpowiedzi.

          — O czym tak myślisz? - zapytał się mnie nie kto inny jak Neteyam. Aż tak bardzo po mnie widać?

          — O niczym... - odpowiedziałam, spuszczając głowę w dół.

          — Taaaa o niczym. Właśnie widać.

          — Dlaczego mnie obroniłeś przed tatą? - zapytałam. Nie było sensu już udawać.

Chwilowa cisza.

          — Nie zasłużyłaś na karę. To ja postanowiłem cię nie budzić. Ty nic złego nie zrobiłaś-

          — Przestań kłamać. Przeze mnie mogliście zginąć. Ty i Lo'ak. Gdyby nie ja to nie mielibyście problemów. Nie wmawiaj sobie, że jest inaczej. - powiedziałam, przerywając mu.

W tym samym czasie Neteyam mnie wyprzedził i stanął przede mną, zatrzymując mnie. Położył ręce na moich przedramieniach i mówił, delikatnie mnie potrząsając.

          — Nie, Takeri. Choć raz mnie posłuchaj. Nikt nie wiedział, że będzie tam Thanator. Nikt nie wiedział, co się stanie. Nikt nie zrobił tego celowo. Nie obwiniaj się za byle gówno, które nawet nie jest prawdą. Nie chciałaś tego, więc przestań być swoją upartą i irytującą wersją i daj sobie pomóc. - powiedział patrząc mi w oczy.

Co prawda musiał się do mnie schylić, bo jest o wiele wyższy ode mnie.

Sięgam mu gdzieś do obojczyków...

Ale to mniejsza...

          — Ale to ja was tam zabrałam. Mówiłeś mi, że nie wolno, a ja ciebie nie posłuchałam. To ja dałam pomysł, żeby tam polecieć i zamiast cię posłuchać, to wolałam zrobić po swojemu. To ja zawiniłam. Nie ty.

          — Przestań Takeri. Przestań być uparta. Mogłabyś chociaż ten jeden raz. Ten kurwa jeden, jedyny raz mnie posłuchać? Dosłownie nie znam bardziej upartej osoby niż ty. Już Lo'ak taki nie jest.

          — To miał być komplement?

          — Dobra. Jak tak sobie będziesz ze mną pogrywać, to ja też zrobię po swojemu. - po tym co powiedział, przełożył mnie sobie przez jego ramię bez żadnego problemu.

          — NETEYAM! PUŚĆ MNIE! SŁYSZYSZ? MASZ MNIE PUŚCIĆ! W TEJ CHWILI! IDIOTOOOO - zaczęłam bić go pięściami w plecy, ale nic to nie dawało.

Jedyne co zrobił to się zaśmiał.

          — Wiesz, twoje bicie jest dla mnie jak łaskotki.

          — Ughhhh nie moja wina, że tyle ćwiczysz.. - marudziłam.

          — To miał być komplement? - dogryzł mi. Menda stara.

☽︎☆𝓘 𝓗𝓪𝓽𝓮 𝓨𝓸𝓾☆☾︎  ~|Neteyam|~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz