II

68 8 0
                                    

Raz, dwa, trzy i plie....

- Jeszcze trochę Cassidy - mówiłam do siebie - dasz radę.

Jestem padnięta. Od czterech godzin wykonuję wszystkie ćwiczenia o jakich pamiętam. Jeszcze trochę........

-Amelia!!!!!!!!!! - krzyczy moja mama.

-CO?

-Nie słyszysz, że mała płacze?

-Nie!? Jak trochę popłacze to nic jej się nie stanie.

-Zejdź na dół, bo TWOJA córka jest głodna!

No to chyba muszę dać sobie spokój z ćwiczeniami. Obowiązki wzywają.

-No już Sophie... ćśśśś. Mama już przyszła.

-No widzisz Amilio. Wystarczyło dać jej jeść.

- Oj mamo daj już spokój.....

-No już nie marudź i chodź na spacer razem ze mną i małą.

Westchnęłam w duchu i poszłam przyszykować siebie i Sophie. Na szczęście była spokojna, więc mogłam na spokojnie ją ubrać w śliczną sukieneczkę w kwiatki - idealną na tę porę roku. Sama przebrałam się w zwykłe szorty i zwiewną bluzkę na ramiączkach. Jeszcze tylko okulary przeciwsłoneczne i jestem gotowa.


————————————————————

-Mamo nie wiem co mam zrobić w związku ze szkołą.

-Kochanie to jest wyłącznie twoja decyzja.

-Hmmmm.... W nowym Jorku jest jedna z lepszych szkół baletowych. Wiesz jest Julliard, ale ciekawą ofertę ma też American Ballet Academy.

-Mia, wiesz, że to się równa z wyprowadzką?

-Wiem mamo. Nie chce mieć do czynienia z tamtymi ludźmi, a w szczególności z Lukiem.

-A twoje przyjaciółki?

-Te fałszywe żmije???!!!! - krzyknęłam.

-Amilio!!!

-No co? To przecież prawda. Jak tylko zerwałam z Lukiem i odeszłam, ze szkoły to one nie odezwały się do mnie ani słowem. Cieszę się, że nie powiedziałam im o Sophie.

-Już dobrze Mia. Wróćmy już do domu. Tam porozmawiamy o przyszłości.

How to live?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz