Rozdział 2.

189 15 53
                                    


-Po moim trupie! - Krzyknęliśmy jednocześnie, zrywając się z krzeseł. Mebel na którym siedziałam, przewrócił się, uderzając z łoskotem o ziemię. Drgnęłam. 

W gabinecie zapadła niezręczna cisza. Przeniosłam wzrok na Veilmonta, który również na mnie patrzył. Do szewskiej pasji doprowadzał mnie sam jego widok. Miałam ochotę przyłożyć mu za wszystkie jego występki, przeszłe, teraźniejsze i z pewnością przyszłe. A później wyjść stąd, trzasnąć drzwiami i już nigdy więcej nie musieć na niego patrzeć. Niestety, nie mogłam zrobić żadnej z tych rzeczy. 

Nasi menadżerowie byli równie zszokowani co my. W pierwszej kolejności propozycją dyrektora, w drugiej naszą gwałtowną reakcją. Chociaż akurat temu nie powinni się dziwić, podejrzewałam, że Jim, tak samo jak Hyun był świadomy powodu naszej wzajemnej niechęci. A raczej mojej niechęci do Veilmonta, bo on nie miał żadnego powodu do nienawidzenia mnie. Prowadził ze mną wojnę chyba tylko i wyłącznie z przekory, żeby jeszcze bardziej mnie sprowokować. 

Czoło mężczyzny zmarszczyło się groźnie i oboje straciliśmy trochę ze swojej pewności siebie. Chrząknął cicho zanim ponownie przemówił. Wydawał się być rozczarowany naszym wybuchem. Natychmiast zrobiło mi się niesamowicie głupio. Nieważne jaka była sytuacja, nie powinnam reagować w taki sposób. 

-Możecie usiąść? I pozwolić mi dokończyć? - Samo jego ciężkie spojrzenie było w stanie zmusić nas do siadu. Naprawdę czułam się jak na dywaniku u dyrektorki. Tylko, że gorzej. On w przeciwieństwie do naszej szkolnej dyrektor budził jakiś respekt. 

Hyun od razu rzucił się w moją stronę i podniósł krzesło, które chwilę wcześniej wylądowało na podłodze. Usiadłam, wyprostowana jak struna.

-Chcę, żebyście to zrobili, bo będzie to z korzyścią przede wszystkim dla waszych interesów. Singiel ma być piosenką do nowej komedii romantycznej. Same największe nazwiska, rewelacyjna strategia marketingowa, więc nie ma wątpliwości, że osiągnie duży finansowy sukces. Byłaby to szansa, żeby Mabel pokazała się w końcu szerszej publiczności. 

Moja wcześniejsza złość jakoś magicznie uleciała. Oczami wyobraźni widziałam się już na długim czerwonym dywanie podczas premiery filmu. Błyskające światła reflektorów, same najgorętsze nazwiska show-biznesu i...

-A co ja będę z tego miał? - Burknął Kastiel, gasząc moją radość jak zapałkę. No tak, zapomniałam dodać do mojego uroczego, wyimaginowanego obrazka tego kretyna. 

-Pomoc koleżance z wytwórni Cię nie satysfakcjonuje? - Zapytał mężczyzna, a ja mogłabym przysiąc, że słyszałam w jego głosie rozbawienie.

-Czy ja wyglądam jak organizacja charytatywna? - Prychnął. 

Dyrektor uśmiechnął się, ale trwało to tylko sekundę. Ponownie przybrał poważny, rzeczowy wyraz twarzy.

-Przemyśl moją propozycję, Kas - mężczyzna miał nawyk zwracania się do niego zdrobniale. Zwykle był poważny i przerażający, ale nie potrafił ukryć, że miał pewnego rodzaju słabość do Kastiela. Prawdopodobnie z tego powodu tak wiele rzeczy uchodziło mu na sucho. - Wasza wzajemna niechęć zaczyna być coraz częściej tematem Internetowych dyskusji. Chyba sami zdajecie sobie sprawę z tego, że nie wyglądałoby to zbyt dobrze, gdyby wydało się, że nasze dwie największe gwiazdy nie potrafią przebywać ze sobą w jednym pomieszczeniu bez rzucania się sobie do gardeł? 

Rzuciliśmy sobie z Veilmontem pełne niechęci spojrzenia. 

-O tym właśnie mówię - westchnął ciężko mężczyzna, zaplatając dłonie na stole. - To nie może dłużej tak wyglądać. Nie obchodzi mnie co myślicie o sobie nawzajem, ale w sytuacji gdy jesteście obserwowani, zachowujcie się tak, jakbyście się lubili. Ludzie z jakiegoś powodu chcą widzieć was razem. Do tego stopnia, że dostaliście już swoje jak to się mówi... couple name...? Nawet nie macie pojęcia ile odsłon zebrały wasze teledyski w ciągu ostatnich kilku godzin. Nie musicie od razu rzucać się sobie w ramiona, po prostu sprawiajcie wrażenie, że nie ma między wami złej krwi, a wasi fani zajmą się resztą. Już robią przeróbki waszych zdjęć  i filmów. Nie musicie niczego mówić wprost, niczego potwierdzać, ani kłamać, po prostu zróbcie trochę zamieszania wokół siebie, pozwólcie ludziom siać domysły, dajcie im powód do plotek, które rozkręcą jeszcze większe zainteresowanie wokół was. Rozgrzejcie atmosferę, przynajmniej do czasu premiery filmu. 

Duet idealny [Kastiel Słodki Flirt]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz