First symptom

335 32 12
                                    

– Cześć Jimin – Hoseok przywitał się z przyjacielem mokrym buziakiem w policzek, siadając obok niego na swoim stanowisku. Rozłożył się wygodnie, kładąc nogi na biurku, za co Jimin skarcił go wrogim spojrzeniem.

– Weź się do pracy. Mamy projekt do skończenia – powiedział, wracając do porządkowania dokumentów. Mieli do skończenia grafikę dla nowej marki kosmetycznej. To zlecenie było ważne dla firmy, dlatego szef naciskał żeby przyłożyli się do pracy. Kontrakt był warty podobno grube pieniądze. Gdyby stracili takiego ważnego klienta, właściciel od razu wyrzuciłby ich na bruk. Jimin więc nie mógł sobie pozwolić na żaden błąd, bo utrata pracy kosztowałaby go kolejne problemy finansowe. I tak czuł się źle, że Taehyung go utrzymywał. Praktycznie nie bywał w domu, kiedy prowadził sprawy sądowe, ale przynajmniej dzięki temu mieli wystarczająco pieniędzy na życie. To jednak sprawiało, że Jimin czuł się jakby był jego utrzymankiem. Nie zarabiał kokosów, chociaż i tak dokładał się do domowego budżetu. Dzięki temu nie czuł się aż tak źle względem Taehyunga, mimo że ten nigdy go o nic nie prosił. Naprawdę potrafił być szarmancki i wyrozumiały. Tyle, że Jimin nie należał do facetów żerujących na innych ludziach. Zawsze był dumny z tego, że wszystko osiągnął sam. Nie chciał, żeby to się zmieniło, a już na pewno nie przez nieróbstwo i lenistwo Hoseoka.

– Jak zawsze jesteś taki okropnie poważny – westchnął, odpalając program graficzny. Nie chciał kłócić się z przyjacielem. Nigdy nie wychodziło z tego nic dobrego.

W ciszy zajęli się pracą, siedząc tak w bezruchu aż do pory lunchu. Wtedy wspólnie z resztą zespołu zeszli na parter do kawiarni. Jimin jak zawsze zamówił ulubioną ice americano i sałatkę z grillowanym kurczakiem. Zastrzegał się, że dbał o linię. Nie chciał przytyć, skoro nie miał czasu chodzić na siłownię i tylko czasem rano ćwiczył jogę. Przy Taehyungu wyglądał jak chucherko. Zawsze waga i wzrost były jego największymi kompleksami.

– Jungkook znowu ci się przygląda – szepnął do niego Hoseok, kiedy siedzieli na stołkach barowych przy oknie, obserwując okropną deszczową pogodę za oknem. Dzisiaj było wyjątkowo zimno, chociaż już dawno zaczęła się wiosna. – A wręcz pożera cię wzrokiem.

– Daj mi spokój. I nie patrz w jego stronę – Trzepnął go w ramię, aby odwrócić jego uwagę. Już dawno zauważył, że Jungkook stara się nawiązać z nim kontakt. Widywali się głównie w pracy, czasem na jakiś spotkaniach firmowych. Nigdy nie mieli jednak bliższych kontaktów. Czasem czuł na sobie jego wzrok, ale nie zawracał sobie tym głowy. Miał już kiedyś kilku cichych adoratorów. Zazwyczaj okazywali się być zainteresowani tylko jego tyłkiem. Zresztą w firmie wszyscy wiedzieli, że Jimin się z kimś spotyka, a nawet po cichu liczy na oświadczyny. Jungkook nie miał więc żadnych szans.

– To nawet słodkie, nie uważasz?

– Słodkim nazywasz bycie stalkerem?

– Bez przesady. Przecież nie chodzi za tobą po mieście. Po prostu jest dyskretnym adoratorem.

Niekoniecznie. Jimin widział go parę razy w ulubionym warzywniaku, a raz nawet stał w kolejce do kina, gdy miał randkę z Taehyungiem. To jednak mógł być czysty przypadek, więc nie miał zamiaru tego rozgłaśniać. Niemniej był czujny pod tym względem. Nie lubił, gdy ludzie mieszali się w jego sprawy. Sam również nigdy nie wtrącał się w życie innych, w związku z czym wymagał tego również od swoich znajomych. Każdy powinien mieć trochę prywatności, nawet jeśli żyli w skomputeryzowanym świecie.

– Idzie tutaj – wyszeptał Hoseok, poruszając się na krześle jak podekscytowana nastolatka. Jimin palnął go w ramię, żeby się uspokoił, bo takim zachowanie tylko robił mu wstyd. Bardzo go lubił, ale ostatnio bywał coraz bardziej irytujący. Może wynikało to z tego, że Jimin był raczej ponury i poważny, a Hoseok to istny wulkan energii. Ale jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają, dlatego w pracy trzymali się blisko siebie. Gdyby tak na to popatrzeć, to Jimin nie miał więcej przyjaciół. Zdecydowanie znaczna część jego znajomych była wspólna z tymi Taehyunga. Najlepiej znał się z Wheein, z którą trzymali się już w liceum. Później ich drogi się rozeszły, kiedy Jimin poszedł na studia artystyczne, a ona wraz z Taehyungiem na prawo. Teraz nawet razem pracowali. Ufał jej i mógłby jej się zwierzyć ze wszystkiego, jednak z charakteru nie był zbyt wylewny i raczej ukrywał swoje emocje. Może też dlatego ciężko było mu zjednać sobie ludzi. Inni uważali go za niedostępnego, a swoim groźnym, wiecznie niezadowolonym wyrazem twarzy odstraszał wszystkich wokół siebie. Cóż, taki już był i raczej nie miał zamiaru zmienić się dla innych. Lubił siebie takiego, jaki był. Przynajmniej dzięki temu miał przy sobie tylko zaufane osoby, na których mógł polegać. Nie potrzebował nikogo więcej.

OBSESSION [jikook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz