Fourth symptom

201 23 7
                                    

Miał wyrzuty sumienia. Nie, to nawet mało powiedziane. Czuł się fatalnie z myślą, że Jungkook został przez niego pobity. Nigdy by nie pomyślał, że jego rozstanie będzie tak burzliwe. Człowiek, którego jeszcze niedawno kochał, teraz był tym którego coraz bardziej nienawidził. Myślał, że zdrada będzie boleć go najbardziej. Teraz jednak jakby zupełnie o tym zapomniał. Najwięcej problemów sprawiał mu prześladujący go Taehyung. Zdawał się być zupełnie szalony. Nie spodziewał się po nim takiego zachowania. Zawsze uważał go za opanowanego, dobrego człowieka. Od początku świetnie się dogadywali, a Taehyung imponował mu swoją dojrzałością. Teraz jednak wychodziło na to, że nigdy nie znał prawdziwego Kim Taehyunga. Widząc jego prawdziwą twarz, po prostu zaczął się go bać. Bał się nie tylko o siebie, ale również o swoich bliskich. Jungkook chciał go chronić i został zaatakowany. Gdyby coś stało się jeszcze komuś innemu, nigdy by sobie tego nie wybaczył. Musiał sam to załatwić, aby uniknąć kolejnych strat. Postanowił, że pójdzie z nim porozmawiać, a jeśli będzie trzeba zadzwoni na policję. Nie miał nic innego w zanadrzu.

Nad ranem wymknął się z ramion Jungkooka, który ściskał go mocno przez sen. To było całkiem urocze. Obserwował go praktycznie całą noc, bo sam nie mógł zasnąć. Martwiły go rany na jego twarzy, bo chociaż słodko marszczył nosek i tak wyglądał fatalnie. Krajało mu się serce. Patrząc tak na niego zdał sobie sprawę, że rzeczywiście musi dogadać się z Taehyungiem. Może spokojna rozmowa załagodzi ich relację. Do tej pory nie mieli okazji sobie tego wyjaśnić, mimo że Taehyung bardzo na to nalegał. Jimin głupio liczył, że to pozwoli mu powstrzymać kolejną tragedię.

Wrócił do domu, wziął prysznic i przebrał się przed wyjściem. Był bardzo zmęczony, ale mocna kawa postawiła go na nogi. Pojechał prosto do mieszkania, które jeszcze niedawno dzielił z Taehyungiem. Bardzo się stresował, stojąc pod drzwiami. Ręce miał mokre, a noga nerwowo mu drżała. Nie był w stanie się opanować. Długo walczył ze strachem, ale musiał w końcu wejść do środka. Zebrał w sobie całą odwagę i zapukał, próbując przybrać groźny wyraz twarzy. Nie chciał, żeby Taehyung zobaczył w nich tchórza.

– Jimin? Co tutaj robisz? Wejdź, proszę – przywitał go całkiem miło, chociaż wyglądał na zaskoczonego. Było jeszcze wcześnie, ale musiał zbierać się do pracy, o czym świadczyła spakowana aktówka i kawa na stole. Jeszcze niedawno jedli tu wspólne śniadania. – Napijesz się czegoś?

– Nie, przyszedłem tylko na chwilę. Po tym, co ostatnio się wydarzyło, chciałbym żebyś ze względu na to, co nas kiedyś łączyło, okazał resztki szacunku i empatii, zostawiając mnie i moich znajomych w spokoju.

– Wiem, że przesadziłem. Nie powinienem przychodzić po twoją pracę, ale byłem tak bardzo załamany. Szukałem z tobą jakiegokolwiek kontaktu.

– Zdajesz sobie sprawę, że nigdy ci tego nie wybaczę? Dlatego tym bardziej nie upoważnia cię to do nasyłania jakiś zbirów na moich kolegów.

– Słucham? O czym ty mówisz?

– Mój kolega z pracy, Jungkook, został wczoraj dotkliwie pobity, więc nie udawaj, że nie miałeś z tym nic wspólnego.

– Jimin, naprawdę, przyrzekam. Może i jestem w gorącej wodzie kąpany, no i jeśli chodzi o ciebie to nie potrafię się kontrolować, ale nigdy nie wynajmowałbym bandziorów, żeby pobili kogokolwiek z twojego otoczenia. Nie jestem aż taki głupi. Zresztą mam świadomość jakie są tego konsekwencje prawne.

Było w tym trochę sensu, ale i tak mu nie wierzył. Zdążył się już przekonać, że nie warto mu ufać.

– Nieważne. Po prostu przestań mnie prześladować. Nie wrócę do ciebie. Nie po tym, co się wydarzyło – zakończył rozmowę. Zabrał resztę swoich rzeczy z kuchni i przedpokoju, po czym bez słowa wyszedł z mieszkania. Jego były już nawet nie próbował go zatrzymać.

OBSESSION [jikook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz