Chicago
Dwa dni później
O siódmej rano budynek One North Wacker świecił pustkami. Statystyczni mieszkańcy Chicago zaczynali pracę w biurach o godzinie dziewiątej. Zapełniali ulice, stali w kilometrowych korkach, pędzili na złamanie karku, aby punkt dziewiąta zająć miejsce przy swoim biurku.
Zachary Nielsen nie był jednak statystycznym mieszkańcem Chicago. W firmie zjawiał się przeważnie pierwszy, zazwyczaj wychodził ostatni. Mężczyznę charakteryzowały typowe syndromy pracoholika, lecz tylko on sam wiedział, jak jest naprawdę. Wypełnianie obowiązków traktował jako jedną z ważniejszych wartości w swoim życiu, jako rodzaj misji. Uważał, że na jego barkach ciąży obowiązek utrzymania firmy w jak najlepszej kondycji. Niestety z tym bywało różnie, a każda niedogodność, trudność czy porażka odbijały się na Zacharym ze zdwojoną siłą. Sądził, że nie daje z siebie wystarczająco dużo, że siedząc w pracy od białego świtu po zmrok w pewnym sensie rozgrzeszy swoje niepowodzenia.
Firma, którą odziedziczył po rodzicach, a ojciec rozwijał od podstaw, była jednocześnie jego spadkiem i przekleństwem. Sam doskonale wiedział, że tytuł CEO przed nazwiskiem dusi bardziej niż nałożone na niego obowiązki.
Siedziba „Aircraft" – korporacji projektującej oraz produkującej podzespoły samolotowe – zajmowała dwa ostatnie piętra pięćdziesięciokondygnacyjnego budynku. W ich rękach leżała kompleksowa obsługa, począwszy od pomysłu, projektu, poprzez wykonanie i wdrożenie. Swojego czasu stali się pionierem na rynku innowacji, prężnie pozyskując największych producentów samolotów pasażerskich. Dzięki niektórym rozwiązaniom zredukowano koszta eksploatacji silników, a co najważniejsze topologiczna optymalizacja części zwiększyła ich funkcjonalność.
Plany były dalekosiężne, a wejście na rynek wojskowy i zbrojeniowy coraz bardziej realne. Do tego firma potrzebowała już czegoś więcej niż tylko innowacyjność i zaawansowanych ścieżek produkcji. Potrzebowali kolejnych patentów, a przede wszystkim wygrania paru kluczowych przetargów. Niestety jak to bywa w biznesie i przy tak wrażliwych kwestiach, wystarczyło parę błędów, parę niedociągnięć, aby misternie budowana strategia rozwoju runęła niczym domek z kart. Jeden zerwany kontrakt z gigantem lotnictwa zapoczątkował równię pochyła, na której coraz ciężej było się utrzymać.
Mężczyzna zatrzymał się przy windzie, poprawił krawat, który dziś wyjątkowo nazbyt uwierał go w szyję, po czym skupił wzrok na metalowych ramach drzwi. Już miał wcisnąć przycisk przywołania windy, gdy tuż za nim rozległ się dynamiczny stukot obcasów o marmurową posadzkę.
Zachary uśmiechnął się niemal niedostrzegalnie. Znał tylko jedną osobę, która była na tyle szalona, by zjawiać się tutaj bladym świtem – jego asystentka.
– Chyba nigdy nie uda mi się być przed tobą – zagadnęła, uspokajająco wciągając powietrze przez nos.
– Dzień dobry – mruknął niby od niechcenia.
– Dzień dobry, panie prezesie, a zważywszy na pana urzędowy ton, jeszcze się okaże czy będzie dobry – skwitowała kąśliwie, na co Zachary przestąpił z nogi na nogę.
– Przecież nie wymagam, żebyś bywała tu o siódmej rano. To, że ja jestem popieprzony, nie oznacza, że każdy musi – podsumował sytuację mało wybrednym żartem.
W gruncie rzeczy był beznadziejnie kiepski w rozmowach z ludźmi, a nawiązanie luźniej, niezobowiązującej konwersacji, zwłaszcza z płcią piękną, przekraczało jego interpersonalne możliwości.
– Powiedzmy, że moje życie kręci się wkoło ciebie i firmy, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Standardowo twoja czekolada i ciastko. – Wcisnęła mu w dłoń kubek i małą torebkę z cukierni. – Nie wiem, co zrobię, jak kiedyś zaczną później otwierać ten lokal. Będę musiała chyba sama parzyć i piec – biadoliła, wyrzucając z siebie kolejne wyrazy niczym karabin maszynowy.
CZYTASZ
Przypomnij mi, kim byłeś (PREMIERA 15.11.2023)
RomanceDwudziestoczteroletnia Abigail Weller traci pamięć na skutek wypadku. Gdy budzi się po dwóch tygodniach śpiączki, otaczają ją ludzie, których twarzy ani imion nie pamięta. Wśród nich jest Hamilton Nielsen - chłopak Abigail. Jak się okazuje, para zar...