*

219 16 5
                                    

Co jeśli szansa na dalsze normalne życie zniknie od tak? Co jeśli osoby z którymi było się zrzytym trzeba będzie od tak opuścić na niewiadomą ilość czasu? Co jeśli w głowie wciąż masz jedne i te same słowa?
Właśnie w takiej sytuacji był pewien siwowłosy, od ponad 48h w głowie wciąż miał tylko to jedno zdanie.

-,, Jednogłśnym wynikiem, wywartym poprzez dostarczone dowody, skazuje pana Erwina Knucklesa na wyrok śmierci"

To moment w którym stracił cząstkę siebie, chwila w której musi zaprzestać obecnego życia i zniknąć, zniknąć na jakiś czas z miasta zostawiając wszystkich na których mu zależy.

-Erwin! - z zamyśleń wyrwał go głos Sana.

-hym?

-Jestes gotowy? Za 4 godziny masz lot, masz wszystko spakowane? - spytał włoch.

-Ta, tylko muszę jeszcze coś załatwić Sanik, i tak jest to prywatny lot wrócę na czas obiecuje. - Odparł Erwin szybko wybiegając z domu gdy zorientował się która jest godzina, nie dał nawet dojść Sanowi do głosu a juz znajdował się za drzwiami. Zmierzał w dobrze znane mi miejsce, miejsce z którym miał naprawdę wiele wspomnień, i tych złych, i tych dobrych. Zaparkował samochód dwie ulice dalej i zaczął kierować się w stronę pewnego dachu, założył kaptur głębiej na głowę by zakryć wszelkie znaki rozpoznawcze, które by mogły pokrzyżować mu plany. Sam nie wiedział czemu tak ufa tego mężczyznie że idzie z nim na spotkanie, to ostatnie spotkanie, może dlatego że żywił do niego głębsze uczucie? Sam nie umiał sobie na to odpowiedzieć. Gdy tylko przed nim ukazała się wysoka i umięśniona sylwetka doskonale wiedział do kogo należy, zbliżył się do niego patrząc prosto w czekoladowe oczy, oczy tak niezwykle hipnotyzujące i piękne teraz sprawiały wrażenie, rozdartych i smutnych. Sam właściciel tak wyglądał, nie potrafił wydusić z siebie słowa po prostu wpadł w ramiona szatyna i opadli wspólnie na zimny beton dachu.

-Tak bardzo cię przepraszam, przepraszam że nie dałem rady nic zrobić. - odparł szatyn łamliwym głosem.

-Nie masz za co Grzesiu, przynajmniej ten ostatni dzień chce spędzić z tobą na szczerej rozmowie, rozmowie która powinna być za nami już dobry kawał czasu temu. - powiedział patrząc w oczy szatyna, jego głos się łamał.

-Kocham cię Erwin. - powiedział w prost szatyn, Erwin nie wytrzymał złączył ich usta w pełnym namiętności pocałunku, niby pierwszym prawdziwym a kto wie może i nawet nie ostatnim, pocałunek który miał ukazać wszystkie ich emocje, te dobre i te złe zaczynajac od radości koncząc na smutku. Niby dwie różne osoby, policjant i gankster a jednak po godzinach stawali się jednością, nie interesowało wykorzystanie siebie nawzajem, jedyne o czym obaj marzyli to o sobie nawzajem, o tym by spędzić jak najwięcej czasu razem, lecz teraz, teraz gdy na złotookim ciążyła kara śmierci nie był w stanie oddać się pragnienią, musiał walczyć o własne życie, chodź tak bardzo teraz potrzebował szatyna nie mógł pozwolic sobie na zostanie w Los Santos, musi wyjechać póki poszukiwanie się nie przedawni. W końcu gdy obu zabrakło powietrza oderwali się od siebie, dłoń szatyna wędrowała po policzku siwowłosego, ich czoła były oparte o siebie patrzyli sobie prosto w oczy, w końcu siwowłosy uronił jednyną od dawna łze.

-Też cię kocham Grzesiu. - powiedział przymykając powieki.

-To czemu płaczesz? - spytał szatyn nie przestając gładzić bladego policzka.

-Bo zrozumiałem to zbyt późno, musiałem mieć na sobie kare śmierci by to zrozumieć, a teraz teraz muszę uciekać.

-Bedzie dobrze, będziemy mieć jeszcze czas dla siebie, teraz najważniejsze jest twoje życie.

-Wyjedź ze mną - Wypalił Erwin.

-Co?

-Wyjedź ze mną, przynajmniej na jakiś czas, zrób sobie urlop na żądanie. - Powiedział Siwy, miał chodź drobną nadzieję że szatyn zgodzi się na jego propozycję, chodź wiedział jak mocno oddany był swojej służbie.

-Zgoda. - powiedział i znów wbił się w wargi młodszego od siebie mężczyzny. Tak dwie totalnie różne duszę wylądowały na pokładzie jednego samolotu zmierzającego na inny kontynent, dwie różne osobowości, dwie różne strony barykady, połączone przez jedno wielkie nieporozumienie, kto by pomyślał że musiało się aż tyle wydarzyć by obaj w końcu zrozumieli, co tak naprawdę do siebie czują. Jak bardzo są uzależnieni od obecności drugiego przy sobie, policjant i kryminalista, niby nie realne a jednak, miłości nie da się oszukać, miłość nie patrzy na wiek, zawód czy wygląd. Miłości nie da się zrozumieć ale trzeba ją zaakceptować, tak jak uczucia do osoby o której jeszcze parenascie miesięcy temu nie myślałeś o utrzymywaniu stałego kontaktu. A dziś potrafisz poświęcić dla niej wszystko, byle by być przy niej.

Byle by spędzić z nią nawet ten ostatni dzień swojego życia.

------------------------------

Mam nadzieję że ten mały oneshot wam się podobał, nie jestem jakimś ekspertem w pisaniu, bardziej chce przelewać swoje myśli i marzenia dla was, kto wie może komuś się to spodoba, a może nawet kiedyś doczekamy się kontynuacji tego dzieła? Kto wie się okaże. Tych pomysłów mam w głowie jeszcze 10x tyle więc myślę że prędzej czy później ujrzą światło dzienne.

Przepraszam również za wszelkie błędy ortograficzne czy gramatyczne.

Nie shipuje streamerow tylko postacie roleplayowe!

Ilość słów: 812

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~ Last Day ~ Morwin OneShot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz