Kiedy wróciłem do domu usłyszałem w salonie nie znajome mi głosy. Zdjąłem buty i poszedłem sprawdzić o co chodzi.
Co jest do kurwy
Gdy wszedłem do salonu moim oczom ukazał się chłopak który dzisiaj w parku razem ze swoją bandą maślanych debili zaczepiali Anthony'ego. Siedział z nosem fioletowym jak burak i rozciętą wargą. Poczułem nutkę satysfakcji, że go tak urządziłem, zasłużył sobie na to, gdybym mógł to jeszcze bardziej bym mu tego krzywego ryja obił.
Matka odwróciła się w moją stronę i powiedziała
- No w końcu! Ileż można na ciebie czekać? Przyszli państwo Hunterowie wraz z synem, podobno pobiłeś go dzisiaj w parku, prawda to? - patrzyła na mnie krzywo ale wyczułem, że jest lekko mną zawiedziona.
- Tak, to prawda - powiedziałem i odwróciłem się w stronę rodziców tego gnoja - Państwa syn wraz ze swoimi kolegami zaczepiali chłopca, po czym wyrwali mu plecak i ukradli wszystkie pieniądze jakie miał przy sobie. Dowiedziałem się również, że nie jest to pierwszy raz, a chłopca zaczepiają codziennie gdy ten wraca ze szkoły.
Spojrzałem na obitego chłopaka, widać było po nim, że jest mocno wkurwiony bo wstał natychmiast.
- Mamo to nie prawda, on kłamie, przecież nigdy w życiu nie zaczepiałbym młodszego od siebie, poza tym mamy z chłopakami inne priorytety niż okradanie dzieciaków. - odwrócił się na pięcie w moją stronę - A ty jeszcze tego pożałujesz.
W dyskusje wtrąciła się matka chłopaka
- Proszę natychmiast przestać! Nie mam zamiaru więcej tego słuchać! Przegiąłeś pałeczkę Louis, dostajesz szlaban do odwołania i nie jedziesz na żaden obóz! Kochanie wychodzimy, a państwu dziękujemy. - zebrali się i ruszyli w stronę drzwi, po drodze ten chujek Louis odwrócił się do mnie i popatrzył złowrogo na co ja mu pokazałem środkowego palca z uśmiechem na twarzy. Gdy wyszli ruszyłem w stronę swojego pokoju ale głos ojca mnie zatrzymał.
- Młody podejdź tutaj na chwile, chcemy z mamą porozmawiać z tobą - wskazał ręka abym usiadł ale wolałem postać bo wiem, że znowu ta rozmowa do niczego nie prowadzi.
- No słucham? Co tym razem? - uniosłem lekko ton i nalałem sobie szklankę wody bo naprawdę od tylu gadania mi zaschło w gardle
- Nie chodzi nam o to pobi...- nie dałem mu skończyć
- A więc o co?
- Cholera Jasna Noah daj mi dojść do słowa. Chodzi o to, że przemyśleliśmy sobie to wszystko razem z mamą i uznaliśmy, że jeśli przez najbliższy miesiąc nie będziesz nam sprawiał żadnych kłopotów to możesz jechać do tej Hiszpanii. - popatrzył na mnie i również wziął łyka wody
O kurwa...tego to się w ogóle nie spodziewałem, ale no litości, miesiąc bez wybryków? To jest niewykonalne w moim przypadku.
- Jest jakiś haczyk? - coś mi tu kurwa śmierdziało, że tylko tyle ode mnie oczekują
- Nie ma - odezwała się mama wzruszając ramionami - miesiąc bez problemów w zamian za Hiszpanie stoi? - wyciągnęła rękę w moją stronę
Kurwa mać
- Stoi! - podałem jej rękę na wznak przyjęcia ,,zakładu"?
No nieźle się wkopałeś Noah.
Po zakończonej rozmowie z rodzicami pobiegłem do łazienki się umyć i gdy tylko stanąłem przed lustrem co pierwsze mi się rzuciło w oczy to duże blizny pod tatuażem...wszystkie wspomnienia z tamtego dnia wróciły, to jak to okropnie bolało...nie myśląc o tym dłużej wskoczyłem pod prysznic i zmęczony całym dniem poszedłem się położyć do snu.
CZYTASZ
Non-resistant hearts
Teen FictionNoah to nastolatek mieszkający w Seatlle. Od jakiegoś czasu jego zachowanie zmieniło się i zaczął przysparzać problemy wychowawcze swoim rodzicom. Jego przyjaciel próbuje mu przemówić do rozsądku przed zbliżającym się wyjazdem na obóz do Hiszpanii o...