Rozdział 1

8 0 0
                                    

-Lewku!-Złoty kocurek usłyszał głos swojej matki, Wiewiórczego Lotu.-Wracaj tu!

Lewek jednak nie zamierzał wracać do matki. Uśmiechnął się tylko i pobiegł dalej przez obóz. Nagle zdał sobie sprawę że leci na stertę zwierzyny. Nie zdążył wychamować i uderzył w nią. Sterta zleciała na niego. Na jego nieszczęście, nie dość, że przygniotła go zwierzyna, to jeszcze wbił mu się kolec. Zachlipiał. Chwile później został wyciągnięty przez Wiewiórczy Lot spod sterty.

-I teraz wiesz, czemu powinieneś słuchać się dorosłych-Warknęła

-Przepraszam mamo-Powiedział kociak i spuścił głowę.

-No dobrze maluchu, poczekaj tutaj. Idę po Liściastą Sadzawkę. Napewno wyciągnie ten kolec.

Kociak kiwnął głową i czekał. Pręgowana medyczka chwile później pojawiła się w wejściu do legowiska medyczki, niosąc jakieś zioła. Liściasta Sadzawka podeszła do niego.

-Pokaż, co sobie zrobiłeś.

Lewek przewrócił się na bok, pokazując kolec, wbity głęboko w jego plecy.

-Tyle zamieszania z powodu małego kolca!-Narzekała Liściasta Sadzawka.

-Ale boli!-Marudził kociak.

Liściasta Sadzawka tylko westchnęła i przyłożyła zioła do skóry kociaka Wiewiórczego Lotu. Brat Lewka, Sójek, podszedł do niego.

-I po co uciekłeś z żłobka?

-Łatwo ci mówić-Syknął Lewek-Ty nigdy nie zostaniesz wojownikiem!

Sójek cały się zjeżył. Wysunął krótkie pazurki i wbił się w ziemię. Lewek poczuł się źle z tym, że wytknął jego ślepotę.

-Czyli jestem bezużyteczny! Tylko dlatego że jestem ślepy?!-Syknął kocurek.

-Nie... Przepraszam... Nie chciałem....-Zaczął się tłumaczyć.

-Ta... Nie chciałeś!-Warknął, odwracając się.

Lewek patrzył na to smutno na swojego brata, odchodzącego do żłobka.

-Lewku!-Usłyszał głos swojej matki kocurek-Pora wracać.

Złocisty kocur powoli poczłapał do żłobka. Ostrokrzewinka leżała zwinięta w kłębek w kącie żłobka, Sójek jak tylko Lewek wszedł do żłobka, poczłapał w kierunku Wiewiórczego Lotu. Lewek podszedł więc do swojej siostry.

-Co się stało Sójkowi?-Spytała bez ogródek Czarna kotka.

-Emmm.

-Co jest? Borsuk wyrwał ci język?-Warknęła siostra

-Powiedziałem mu że i tak nigdy nie zostanie wojownikiem-Powiedział że smutkiem

Ostrokrzewinka przewróciła oczami i skuliła się z powrotem do snu. Skulił się obok niej do snu.

***

Ostrokrzewinka spojrzała na Paprotkową Chmurę. Jej kociaki, Lisek i Lodowatka, leżały wtulone w nią. Odkąd się urodziły, w żłobku zaczęło robić się tłoczno, tym bardziej, gdy kociaki się bawiły.

-Nie mogą pobawić się na dworze?!-Spytała samą siebie kotka.

Ona, Lewek i Sójek mieli już po pięć księżyców, lada dzień mieli zostać uczniami. Oby to szybo zjeciało-Pomyślała Ostrokrzewinka.

-Hej! Ostrokrzewinko!-Usłyszała słowa swojego brata, Lewka.

Kocur bawił się z Sójkiem w wojownika i mysz.

-Im nas będzie więcej, tym weselnej będzie!-Uśmiechnął się kocur

Ostrokrzewinka pobiegła do obu jej braci. Ustalili, że Lewek będzie wojownikiem, a ona i Sójek, myszami. Ostrokrzewinka pobiegła i schowała się za legowiskiem wojowników i kątem oka zobaczyła, że Sójek biegnie za legowisko medyczki.

-Mam cię!-Krzyknął Lewek.

Ostrokrzewinka rzuciła się do ucieczki, jednak wpadła w gałęzie cierni. Wszędzie jej się powbijały.

-Idę po Liściastą Sadzawkę!-Krzyknął Lewek.

Ostrokrzewinka nie odpowiedziała. Chwilę później usłyszała odgłos kroków i medyczka wyciągnęła ją z cierni. Szybko uwinęła się z cierniami, jednak Ostrokrzewinka miała zostać w legowisku, na wypadek wdania się zakażenia. Słyszała rozmowę wojowników.

-Musimy pozbyć się tych cierni, inaczej więcej kotów w nie wpadnie-Powiedział Obłoczny Ogon

-Dobrze.-Odparł Jeżynowy Pazur-Zajmie się tym Jesionowe Futro, Paprociowe Futro...

Ostrokrzewinka wyłączyła się i poszła spać. Wiedziała, że już za niedługo zostanie uczennicą. I zastanawiała się, kogo na mentora przydzieli jej Ognista Gwiazda.

Historia Wiewiórczego Lotu Where stories live. Discover now