Rozdział 1

6 0 0
                                    


Zajęło mi to kilka godzin, ale w końcu trafiłam na jakiś konkretny trop. Chociaż w tym przypadku "konkretny" to pojęcie względne... Odgłosy bójki dochodziły z przydrożnego baru, a zapach krwi można było wyczuć już z odległości kilku mil. Rozejrzałam się wokół, jednak na ciemnej ulicy, ubogo oświetlonej kilkoma lampami, nie można było niczego dostrzec. Stanęłam na środku chodnika i w skupieniu wsłuchałam się w dźwięki walki. Pub RiCo nie zachęcał swoim wyglądem, ale w jakiś sposób stał się miejscowym ulubieńcem osób z... innego świata? Nadzwyczajnych? Nadprzyrodzonych? Lub jak ja lubiłam ich nazywać... Przeklętych. 

Nas, Sam. Ty też jesteś jedną z nich. 

Westchnęłam głośno i ruszyłam w stronę lokalu. Skrzywiłam się na dźwięk tłuczonego szkła, a zapach whisky musnął moje nozdrza. Nie miałam ochoty uczestniczyć w tym cyrku. Jeszcze mogłam się wycofać. Olać to wszystko i zawrócić na pięcie do swojego domu. Nalać do wanny gorącej wody i rozłożyć się w niej, z lampką czerwonego wina. Jeszcze mogłam miło spędzić ten wieczór. 

Ta wizja trochę mnie uspokoiła, ale ciężar odpowiedzialności zaraz ją przyćmił. Głośno przełknęłam ślinę i pchnęłam drzwi od baru, wkraczając do środka. Na mojej twarzy nie malował się żaden grymas. Żaden uśmiech, ekscytacja, zawód czy ból. Spoglądałam na to pobojowisko bez większych emocji. Wzrokiem omiotłam szkody, a w głowie już obliczałam ile będą mnie kosztować te naprawy. Zatrzymałam spojrzenie nad jednym, ocalałym stoliku, na którym jedynie co było uszkodzone, to szklanki leżące na blacie. Zza stolika wynurzył się Ricco, właściciel baru. Jego szare, tłuste włosy były zaczesane do tyłu, a okulary lekko przekrzywione. Mężczyzna spojrzał na mnie i, poprawiając okulary na nosie, ruszył w moim kierunku. 

 - Tym razem przeszedł samego siebie, Sam! - rzucił oskarżycielsko, a ja wyczułam alkohol w jego oddechu. Rico podrapał się po swoim zaroście, który był tak długi, że w krótce mógłby kręcić na nim loki. - Zobacz co tu się dzieje! - wskazał ręką na porozrzucane meble po całym pomieszczeniu. - Nie wiem, jak to wszystko naprawię... Ledwo pozbierałem się po jego ostatnim napadzie! 

Kolejny dźwięk tłuczonego szkła dotarł do moich uszu. Jedna z butelek przeleciała tuż przed moim nosem, rozbijając się o ścianę. Rico odskoczył i zasłonił ręką twarz. Skupiłam swój wzrok na resztkach alkoholu cieknącym po ścianie z rozbitej butelki. Spływała tak spokojnie, omijając wszystkie napotkane przeszkody. Po trupach do celu - pomyślałam. 

- Ostatnio zapłaciłam ci z nawiązką i tym razem też dostaniesz swoje. Jednak gdybyś od razu do mnie zadzwonił tak, jak się umawialiśmy, nie byłoby tego problemu - ta rozmowa mnie trochę nudziła. Rico zgrywał wielką ofiarę, ze względu na jego bar, ale czułam, że w środku cieszył się z zaistniałej sytuacji. W ten sposób wyciągał ode mnie dodatkowe pieniądze za milczenie, ale czy wszystko inwestował w bar i jego ulepszanie? Oczywiście, że nie. W zeszłym roku po bójce zamiast zakupić nowy sprzęt wolał zrobić sobie wycieczkę po Europie. Czułam, że i tym razem nie będzie inaczej. 

Odwróciłam wzroku, szukając winnego tego całego zamieszania. Znalazłam go stojącego na blacie baru. Chłopak o nieskazitelnie jasnej skórze i ciemnobrązowych włosach. Jego oczy były rażąco zielone, a w nich widniała iskra walki. Przed nim na parkiecie leżały już dwa nieprzytomne wilkołaki. W rogu widziałam ochronę, która najwidoczniej nie chciała się mieszać w ich bójkę. Chłopak skoczył na drewnianą podłogę i szykował się na kolejną istotę, która jeszcze jakimś cudem trzymała się na nogach, chwiejnie ale stał. Młodzieniec szedł z gracją, a każdy ruch wykonywał precyzyjnie, jakby ćwiczył układ taneczny. Trzy kroki przed siebie, obrót, machnięcie ręką, w której błysnęło ostrze. Przeciwnik uniknął ciosu, odskakując do tyłu. Chłopak zmienił choreografię i kończąc ruch ręką, przykucnął wystawiając nogę w kierunku przeciwnika. Podparł się ręką, aby złapać równowagę i ściął rywala z nóg. Ten upadł, uderzając głową o ziemie z takim hukiem, że gdyby był człowiekiem byłabym pewna, że już nigdy by nie wstał. 

Ostatni taniec. Taniec ze ŚmierciąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz