6#Mati

44 8 11
                                    

VI

Mati

To że wkopałem się w remont domu Kolinów, było niczym w porównaniu do tego, jak rodzice zareagowali na wieść, że zostaję na noc. Mama pierwsze prawie oszalała ze szczęścia, ale potem zaraz zaczęła węszyć w tym podstęp. Ojciec trochę posmutniał. Chyba myślał że wydarzyło się coś złego o czym nie chcę im powiedzieć. Nie miałem ochoty na tłumaczenia, więc pospiesznie zabarykadowałem się w swoim pokoju. Wyglądał dokładnie tak samo jak pięć lat temu, gdy wyjeżdżałem na studia. Mama traktowała go jak małą świątynię. Sprzątała, ale niczego nie przestawiła ani wyrzuciła. Kochana mamusia. Ten dzień był naprawdę długi i wydarzyło się tyle rzeczy na raz. Marzyłem o odpoczynku. Wiedziałem, że Krzywas czeka na telefon ode mnie, ale nie miałem ochoty już z nikim dyskutować. Po szybkim prysznicu położyłem się do mojego starego łóżeczka i zasnąłem jak dzieciak.

Połka zapałka dwa kije, kto się nie schowa ten kryje - Jerko krzyczy i rusza w kierunku stodoły by szukać pozostałych. Zabarykadowany w domku na drzewie oglądam całe przedstawienie z góry. Podciągnąłem linę, wiec nawet jak będzie chciał tu wejść to mu się nie uda. Chytry plan! Moje rozbawienie mija, gdy widzę, że chłopaki po cichu wychodzą z kryjówek i coś szeptają między sobą. Wzrokiem szukają chyba mnie, ale się nie ujawniam. Sprawdzę co kombinują. Wiem, że Natalia schowała się w starej stodole. Wciąż nie wiem czemu ta dziewczyna bawi się z nami. Tymon ją wyśmiewa i torturuje, a my nie umiemy się sprzeciwić. Czuję się z tym jak dupek, ale nie mam odwagi nic zmienić. Tymek ma zawsze ostatnie zdanie i nikt mu nie podskakuje. A ta Natalia to wcale nie jest głupia. Zawsze miła i uśmiechnięta, chociaż często też przez nas płacze. Ale jest twarda. W okolicy nie ma dziewczyn, więc zdana jest na męskie towarzystwo. Jestem palantem. Szkoda mi jej, a często sam ją przezywam tylko dlatego, by chłopcy się ze mnie nie śmiali. To takie głupie.

- Natka - Sałatka wychodź. Zabawa skończona - śmiech Tymka wyrywa mnie z zamyślenia. Wtedy też widzę, że Jerko trzyma w ręku padalca. Co oni kombinują. Natalia wybiega roześmiana ze stodoły, ale zaraz staje jak wryta. Wiem że boi się gadów. Co oni wyprawiają. Zjeżdżam pospiesznie po linie i biegnę w ich kierunku.

- Chłopaki to nie jest śmieszne - krzyczę, ale nikt mnie nie słucha.

Natalia patrzy błagalnym wzrokiem i prosi:

- Nie tylko nie wąż, boję się ich. Błagam chłopaki. Wypuście mnie. Pójdę do domu i już nigdy się tu nie pokarzę. Obiecuję.

Cała trójka wybuchła śmiechem. Tymon chwyta padalca i macha przed twarzą dziewczyny tak, że gad ociera się o jej policzek.

- Błagam - wrzeszczy i zaczyna płakać.

- Natalia, to jest tylko padalec. Taka jaszczurka przypominająca węża. On jest zupełnie niegroźny - staję za Jerkiem i próbuję ją uspokoić.

Chłopcy piorunują mnie wzrokiem a Tymon śmieje się w głos.

- O a ty co zakochałeś się czy co?

Wszyscy razem jak na komendę wsadzają palce do buzi i udają że wymiotują. Robi mi się głupio, więc zamykam gębę.

- Lepiej siedź cicho, albo wylejemy cię z naszej paczki - Tymek mnie upomina.

- A ty Sałatka wychodź na drabinę. Dojdziesz do ostatniego szczebla, zejdziesz na dół i będziesz wolna.

- Boję się wysokości - jęknęła skulona w kłębek. Ich zachowanie jest poniżające. Chcę ich powstrzymać, ale się wstydzę. Znowu mnie wyśmieją, że się w niej zakochałem.

W sidłach przeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz