Rozdział 1

25 5 51
                                    

|OSTRZEŻENIE POJAWI SIĘ TYLKO RAZ!

W TYM OPOWIADANIU POJAWIĄ SIĘ BRUTALNE OPISY ŚMIERCI LUB WALKI, WOJNA, SAMOOKALECZANIE ORAZ DEPRESJA, WIĘC JEŚLI JESTEŚ WRAŻLIWY NA TAKIE TEMATY ZALECAM OPUSZCZENIE POWIEŚCI|


- W17! – wyczytał generał.

Brunet podbiegł szybko i wziął szary przedmiot ze stołu. Chociaż przypatrywała się mu, nie umiała go rozpoznać. Nowym z pewnością nie był, bo jedyny chłopak z imieniem na 'W', którego znała szkolił się w wojsku od 4 lat, a na jego plakietce widniała cyfra 18.

- M64! – zawołał ponownie.

Tym razem podbiegła dziewczyna, o drobnej budowie. Miała jasne blond włosy związane w niechlujnego warkocza. Trzynastolatka; Maeve – przypomniała sobie Harper, mimo, że kiedy wyczytano to imię nie mogła się pozbyć wrażenia, że chodzi o Mandy, która nigdy nie przedstawiała się swoim pełnym imieniem. Kiedy Maeve odebrała swoją plakietkę i udała się do swojego stołu generał kontynuował:

- Mam nadzieję, że podoba wam się nowy wygląd plakietek, o który prosiliście kapitanów przez kilka lat. Będziemy dumnie patrzeć, jak chodzicie z tymi numerkami i wypełniacie z rozwagą obowiązki. Widzimy się za tydzień, przez otwarcie Srebrnej Ligi. Co to będzie za wydarzenie! – zakończył z wymuszonym uśmiechem na ustach.

Uczono ich, żeby bili brawa, więc po chwili na stołówce rozległy się oklaski, połączone z szumem głośników. Głównodowodzący zszedł z podestu i wyszedł ze stołówki. Tak samo zrobili inni, których pora obiadowa miała miejsce wcześniej. Zobaczywszy, że uroczystość się skończyła, Harper pobiegła do kolejki, żeby jak najszybciej dostać obiad.

Dwunaste miejsce w kolejce. Nie jest źle – dalej miała szansę dostać dużo makaronu. Nie to co Char, która – jak zauważyła – stała na końcu kolejki. Z chęcią by ją przepuściła, ale tu, nawet coś tak błahego jak przepuszczanie ludzi na stołówce, było wbrew regulaminowi. Regulamin zaś, tu był uznawany za rzecz świętą, a złamanie choćby jednego punktu oznaczało srogą karę, dlatego wszyscy, od przyjaciół z pokoju i podporuczników, aż do samego Lorda dbali o znajomość owego kodeksu.

Ta ceremonia, jak każda odbywająca się tutaj, musiała się zacząć przeczytaniem 282 punktów regulaminu, kiedy wszyscy szeregowi stali na baczność nudząc się śmiertelnie. Dla tak nadpobudliwych nastolatków jak Harper stanie, gdy generał znudzonym głosem czytał wszystkie punkty, było męczarnią. Via za to narzekała na zdrętwiałe nogi po uroczystości. Harper akurat z tym nie miała z tym problemu.

Sally nalała jej ciepły rosół. Spojrzała na miskę i szczęśliwa zobaczyła dużo makaronu. Nieznany jej chłopak; „W17" podał drugie danie. Rozejrzała się po stołówce. Przy pierwszych stołach siedzieli chłopcy z oddziału kapitana Daviesa, także piętnastoletni. W drugiej linii stołów widziała tylko dwa zajęte, te przy ścianach. Przy jednym siedział Luke, a przy drugim Beth – właśnie tam poszła.

Chwilę jadły w milczeniu, ale tuż po przełknięciu ostatniego kęsa kotleta, Elizabeth zaczęła mówić:

- Jak ci się podobają nowe plakietki? – zapytała ciekawa.

Odruchowo spojrzała na swoją. Była jasnoszara, wręcz odblaskowa i prostokątna, a na niej widniał czarny napis H60.

- Podobają mi się – stwierdziła. Nie kontynuowały rozmowy, za to głodne jak wilki, kończyły już obiad.

Potem zaczęły przychodzić inne dziewczyny. Mandy z Olivią siadały na krzesłach, kończąc swoją rozmowę. Obie nie miały imponujących porcji na obiad – już drugie danie wyglądało jak resztki, a stały w połowie kolejki, więc Harper żałowała Charlotte, stojącej na samym końcu. Sądziła, że może nie dostać obiadu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 11, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Silver battlesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz