W swoim siedemnastoletnim życiu nauczyłam się jednego. Przeznaczenie to suka.
Od zawsze pragnęłam być inna niż wszyscy i mimo, że wychowałam się w przeświadczeniu, iż pieniądze nie załatwią wszystkiego, na co dzień odczuwałam inne wrażenie. Moja mama od zawsze powtarzała - "nie wyróżniaj się z tłumu", "bądź sobą, a nie dziewczyną z bogatej rodziny". Jednak teraz te słowa nie miały już sensu, bo moją mamę zastąpiła trzydziestoletnia farbowana blondynka, a mój ojciec zmienił się nie do poznania zapominając o swoim dawnym życiu.
Myślałam, że życie bogatej dziewczynki z dobrego domu będzie wyglądało inaczej, że nigdy nie upadnę, nie dosięgnę dna. Tak się nie stało, a przekonałam się o tym gdy obudziłam się tego fatalnego niedzielnego poranka w łóżku mojej przyjaciółki, kompletnie nie pamiętając co robiłam poprzedniego wieczoru.
— Widziałaś mój telefon? — usłyszałam piskliwy głos rozrywający moją głowę. Lizzy nie należała do zbyt cichych osób i zazwyczaj mi to nie przeszkadzało, jednak teraz gdy moja czaszka emanowała bólem miałam ochotę ją zabić i to gołymi rękami. Spojrzałam na biurko stojące po przeciwnej stronie pokoju i w oczy od razu rzucił mi się jaskrawo-różowy kolor etui, który należał do brunetki, bo tylko ona potrafiła kochać tak szalone kolory.
— Leży tam. — wskazałam palcem i przewróciłam się na drugi bok z ponownym zamiarem zapadnięcia w sen, jednak głośne otwieranie drzwi do pokoju dziewczyny uniemożliwiło mi mój zamiar.
— Elizabeth Mario Walker jesteś nienormalna. — usłyszałam i od razu parsknęłam śmiechem czym zwróciłam na siebie uwagę szatyna stojącego w drzwiach z bardzo groźną miną, która teraz przeniosła się na mnie i jego ciemne tęczówki wlepiły swoje intensywne spojrzenie w moją osobę. — Ty się nie śmiej bo miałaś ją pilnować. Wiesz Rosie, od zawsze myślałem, że jesteś odpowiedzialna, ale teraz patrząc na twój marny stan widzę, że jednak daleko ci od tego, a poza tym ubierz się.
— Nie pierwszy raz widzisz mnie w takim stanie, więc nie wiem o co ci teraz chodzi, po drugie Lizzy ma swój własny rozum, a po trzecie napatrz się na to ciało bo takiego ideału już nigdy nie zobaczysz. — odparłam i odchyliłam z siebie białą kołdrę posyłając chłopakowi wyzywające spojrzenie. Zauważyłam, że jego oczy pociemniały gdy zobaczył czarny zestaw koronkowej bielizny okalający moje ciało. — A teraz przepraszam jestem głodna.
Ignorując ból głowy wstałam z łóżka i nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie mojej przyjaciółki podeszłam do drzwi w celu wyjścia z jasnego pokoju, jednak uniemożliwiał mi to brunet cały czas stojący w drzwiach. Niewiele myśląc przepchnęłam się obok niego, wyzywająco ocierając się nagim udem o jego rękę opuszczoną wzdłuż ciała, czego od razu pożałowałam bo poczułam jak dłoń chłopaka ściska mój nadgarstek i niemal siłą wyciąga z pokoju Lizzy.
Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w pokoju chłopaka przyciśnięta do ściany. Spojrzałam w ciemne oczy Williama i nieznacznie się uśmiechnęłam gdy zauważyłam jak chłopak walczy ze swoim pożądaniem.
— Śmieszy cię moje cierpienie? — zapytał, a jego usta wylądowały na mojej szyi składając na niej delikatne pocałunki.
— Fajnie patrzeć, jak próbujesz zachować pozory przy Lizzie, ale będzie trzeba jej w końcu powiedzieć. — lekko pociągnęłam chłopaka za włosy, jednocześnie zmuszając go aby spojrzał w moje zielone oczy. — Nie mogę już dłużej ukrywać tego co jest między nami, bo to jest nie w porządku wobec niej.
Z Lizzy znałam się od początku podstawówki i od razu przy pierwszym spotkaniu obiecałyśmy sobie, że przypadek, który nas połączył będzie trwał wiecznie i będziemy się przyjaźnić tak długo jak los nas nie rozłączy. Jednak gdy poznałam Lizzy, automatycznie poznałam jej o rok starszego brata, który za dzieciaka strasznie uprzykrzał mi życie. Nie raz zdarzały się sytuacje przez, które i ja i Lizzy płakałyśmy przez Williama. Co więcej dziewczyna od zawsze żyła w cieniu swojego starszego brata i powtarzała, że ja byłam jedynym przypadkiem w jej życiu, kiedy faktycznie interesowałam się tylko nią, a nie chciałam zdobyć jej przyjaźni tylko po to, żeby poznała mnie ze swoim nieziemsko przystojnym bratem, co już nie raz miało miejsce w życiu Lizzy.
CZYTASZ
Nie zamykaj oczu
JugendliteraturBył jak ogień, który zniszczyłby wszystko byle mnie ocalić, a ja nie potrafiłam podjąć jednej prostej decyzji. Byłam tchórzem. Jednak gdy myślałam o życiu bez niego - nie istniałam. Bo on stał się całym moim życiem. ______________ @_cruelllademo...