2

6 1 0
                                    

I cyk dwujeczka. Zajechałam kolejnego dnia do szkoły moim mobilem. Takiego drifta jebłam, że prawie koło mi odpadło. Wszyscy się obrócili jak w krucyfiksie i buzię otworzyli.
Zaparkowałam koło dyrektora. Niech patrzy i podziwia.

"Szszszy"
-Co szepczesz mała Dzido?! - wykrzyczałam i poszłam do drzwi.
Idę między szafkami i czuję że, ktoś mnie kopnął w dupe.
W pół sekundy się obróciłam jak karuzela w Czarnobylu.
-Jestem chińczykiem i jestem tu bossem. A ty jesteś nowa i cię oprowadzę.
-Aha xd spieprzaj dziadu. - Pokazałam krzywym palcem.

Poszliśmy na obiad i serwowali rozgotowaną kasze. Prawie się porzygałam na ten widok, więc nic nie brałam.
Usiedliśmy przy stole z jakimiś frajerami.
-Hihihihihi -śmiały się jakieś laski.
-Hihi xd - Udawałam, że się śmieje z nimi.
Nagle się obróciłam i zobaczyłam, że idą jacyś ludzie.
Jedna z nich. Chyba Sindy albo chuj wie co:
-To są przyrodnie dzieci z różnych miotów państwa Harleyów.
Wywaliłam oczy i się gapiłam.
-Ta dwójka to Rozalia a tamtej to jej fagas Edd.
-Tamci to Alicja a on to Gacper. - Pokazała palcem, aż wszyscy się obejrzeli.
-A ten? - zapytałam o ostatniego.
-Ten to Edziu. Najlepsze ciastko biszkoptowe w tej szkole. Ale nie masz u niego szans. Ty wyglądasz jak zgnita drożdżówka.

I chyba rzeczywiście tak było, bo mieliśmy lekcje biologi. Było koło niego wolne miejsce. Przemieściłam się jak żmija i usiadłam na krzywym taborecie. On zasłaniał ręką usta. Oczy miał tak czarne jak w dupie u murzyna.  Rzucał się jak opetany. Powąchałam swoją pachę i rzeczywiście jebało czosnkiem. Takie fajne mydło na rozstępy.
W pewnym momencie wyjebał z ławki jak Usain Bolt prosto do dyrekcji. Już pomyślałam, że mnie wyjebią ze szkoły.

Po lekcji podeszłam do dyrekcji wybadać teren jak paparazzi.
-Przenieście mnie!
-Nie xd lol paszoł won. - Powiedziała dyrektorka.
-No to wytrzymam jakoś.
Wybiegł i szturchnął mnie w ramię, aż prawie se zwichłam bark.

Po szkole byłam umówiona na obiad z daddim. Podbiłam do stolika a on siorbał już coś.
-Zamówiłem ci kotleta z laczka. - Powiedział jedząc.
-Okej. Może być.
Podchodzi jakaś typiara.
-O dawno cię nie widziałam. Twój cham zamawia to samo gówno co czwartek. - Zaśmiała się.
-O spoko. Tobie się ryj nie zmienił. - Odpowiedziałam.
-O, wypierdalaj.
-To spierdalam.
Wstałam i poszłam w chuj do domu.

Zmierzch Bellanoidy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz