Prolog

6 1 1
                                    

      Okrągłą, otoczoną dębami polanę spowiła mgła. Ciemne futra kotów ocierały się o szkarłatne maki, błękitne chabry i białe stokrotki. Jednak pomimo kolorowych odcieni tych kwiatów, łąka sprawiała wrażenie mrocznej i opuszczonej. Trawa wyglądała, jakby od sezonów nie widziała światła słonecznego. Drzewa miały wysuszone gałęzie i nie posiadały żadnych liści, co z barwnymi kwiatami tworzyło niepokojącą atmosferę.

     Koty powoli schodziły się na jej środek, aż znalazło się tam kilkadziesiąt par błyszczących oczu.

— Prędka Burzo, wszyscy obecni? — zapytał ochrypły głosem najjaśniejszy z wszystkich zebranych.

— Tak, Dymna Gwiazdo — odparł kocur nazywany Prędką Burzą.

— W takim razie — wychrypiał Dymna Gwiazda — rozpoczynam zebranie Klanu Gwiazdy. Musimy ostrzec klany przed wielkim złem. Złem, które przybrało postać kociaka i narodziło się w Klanie Maki. Dlatego też zebraliśmy się tu, na miejscu spotkań ze wszystkimi klanami...

     Kocur zawiesił na chwilę głos, bo wstrząsnął nim potężny atak kaszlu.

— Lśniąca Sadzawko, Króliczy Skoku, Lipowa Bryzo, już czas — syknęła jednooka, ciemnoszara kocica. — Medycy właśnie udali się na Gwieździstą Łąkę.

     Wymienione koty wskoczyły na największy z dębów, a ich oczy rozjarzyły się oślepiającym światłem. Wszystkie zebrane na polanie koty przymrużyły ślepia i czekały, co nastanie.

— Nadchodzi zło — Zaczęli jednocześnie mówić Lśniąca Sadzawka, Króliczy Skok i Lipowa Bryza. — Kociak urodzony w najciemniejszą noc tego sezonu będzie siać zniszczenie i przyprawi o łzy wiele kotów. Przyzwiemy Psa Śmierci, by zniwelował zło. Niech nikt się go nie obawia, zabije tylko ów kociaka. Gdy nadejdzie pełnia, zróbcie tak...

×××

     Psinka bawiła się kulką mchu z jej najlepszym przyjacielem ze żłobka, Jelonkiem. Jej długie, rudo-białe futro falowało na lekkim wietrze, a błękitne oczy błyszczały w świetle okrągłego księżyca.

— Jelonku! Chodź tutaj! — zawołała kocurka Kwiecisty Ogon, jego matka.

— Muszę już iść, Psinko — powiedział smutno czarno-biały kociak. Jego matka od czasu ostatniego powrotu medyka ze spotkania z Klanem Gwiazdy pozwalała mu tylko na kilka chwil, jeśli w ogóle, zabawy z przyjaciółką.

— Do zobaczenia, Jelonku! — pisnęła kotka, a jej oczy przestały błyszczeć, gdy zamgliły się ze smutku. Jelonek był jedynym życzliwym kotem we wszystkich trzech klanach od połowy księżyca i czuła się smutno, gdy kazano im się rozstać.

     Psinka chciała podreptać za nim do żłobka, by ubłagać jeszcze chwilę, jednak drogę zagrodził jej Brunatna Gwiazda, ojciec Jelonka i przywódca Klanu Maku. W jego oczach można było dostrzec nienawiść i obrzydzenie do rudo-białej kotki.

— Idziesz za mną — syknął i, nic więcej nie wyjaśniając, wskoczył na duży głaz na skraju obozu. — Cały Klan Maku idzie tej nocy na zebranie klanów!

     Wszystkie koty wyglądały na zdziwione, jednak nie protestowały. Zdumienie na ich pyskach od razu ustąpiło i wszyscy spojrzeli na Psinkę. Ta wyprostowała się pod ich spojrzeniami, nie zamierzając okazywać strachu, który już od dawna gościł w jej sercu.

     Po kilkunastu chwilach cały klan, łącznie z kociakami, dotarł do Dębowego Lasu, gdzie odbywały się zebrania w czasie pełni.

— Oto nadszedł ten czas! — wykrzyknął Grzmiąca Gwiazda, przywódca Klanu Stokrotki.

     Wtedy nocne niebo rozświetliła błyskawica. Grzmot uderzył tuż przed pyszczkiem Psinki. Z sadzy, która utworzyła się na ziemi, wyłonił się czarny kształt. Kotka kichnęła, po czym skuliła się ze strachu. Kształt powoli się zmieniał, aż przybrał postać mrocznego psa.

— O c-co chodzi? — zapytała drżącym głosem Psinka, rozglądając się po pyskach kotów wokół.

     Nikt jej nie odpowiedział, jedyne co było słychać, to chrapliwy oddech psa. Nim Psinka cokolwiek zdążyła zrozumieć, skoczył do przodu, a lśniące kły wbiły się w drobne ciało kotki, rozrywając je na strzępy.

— Nie! — wrzasnął Jelonek, próbując podbiec do przyjaciółki, jednak jego matka przycisnęła go łapą do ziemi. Mógł tylko ze łzami w oczach patrzeć, jak przyjaciółka ginie w kłach bestii.

 Mógł tylko ze łzami w oczach patrzeć, jak przyjaciółka ginie w kłach bestii

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wojownicy. Nadzieja Umarłych| Tom 1 - Pechowe narodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz