2 - Pierwsza bójka

45 6 0
                                    

Obudziłem się wychodząc na taras koło naszego Utulu, poranny wietrzyk mile owiewał moją skórę i rozbudzał mnie w przyjemny dla mojego organizmy sposób, aż do czasu...
Nagle Loak, który nie mam pojęcia jak i kiedy pojawił się za mną, popchnął mnie przez co wpadłem do lodowatej morskiej wody...
No ten dzień z pewnością zapowiada się niesamowicie..
Po kilku minutach wysłuchiwania ze strony swojego brata jak to się zapatrzyłem na horyzont, oraz jak łatwo było mnie wrzucić do wody, na całe szczęście i dla mojej otuchy Loak został wepchnięty do lodowatego zbiornika, nie ukrywając był nieźle zdziwiony, a słysząc śmiech jednej z naszych sióstr, wkurzało się bardziej. On próbował jej dogryźć, a ona się śmiała z niego.
Nie powiem, życie bez rodzeństwa byłoby na pewno lepsze dla moich relacji z rodzicami lecz... nigdy w życiu nie mógłbym ich oddać.. są zbyt ważni dla mnie, na mojej twarzy nawet nie zauważyłem kiedy, pojawił się uśmiech..
szczery uśmiech...

—Kiri! Wołaj swoich braci, potrzebuję pomocy w zrobieniu śniadania! — już po chwili usłyszeliśmy z głębi chaty, od razu wydostaliśmy się z wody i wróciliśmy do chaty, tam już czekała na nas nasza mama z podzielonymi zadaniami dla nas..
Ja miałem jej pomóc, a Kiri i Loak musieli pójść nagrywać owoców..Coś czułem że źle się to skończy, jednak wiedziałem ze jak się odezwę to i tak nikt nie weźmie tego pod uwagę...
A jestem przekonany ze na ich drodze staną inni nastolatkowie którzy bardzo chętnie wykorzystają sytuację i zaczną się z nich naśmiewać.. Jednak Loak nie puściłby tego płazem, z resztą ja pewnie też nie.

Nie zatapiając się jeszcze bardziej w swoich przemyśleniach pomogłem mamie pokroić i poobierać poszczególne rzeczy potrzebne do przygotowania potrawy dla naszej rodziny..
Zajęło nam to trochę czasu, już Jake zdążył wrócić z połowów oraz rozmowy z wodzem Tonowarim...
Jak już pewnie wiecie, ich synem jest Aonung, a córką Tsireya..
Z resztą teraz to nie ważne, martwię się o moje rodzeństwo.. długo ich nie ma
— Ojcze, proszę pozwól mi pójść ich poszukać, co jeśli się zgubili i nie wiedzą jak trafić spowrotem ? — powiedziałem z pełną powagą, martwiłem się o nich i mam nadzieję że oni sobie z tego zdają sprawę..

Nie musieli się długo nad tym zastanawiać, od razu puścili mnie po nich ... Jak ja ich po prostu zastanów na ilu to ogony im z dupy powyrywam...

Perspektywa. Loak'a

《 30 minut wcześniej

Wyszedłem razem z Kiri po te owoce co mama chciała, oczywiście że musiałem jej podogryzać za to co zrobiła rano.. Ale nie powiem udało mi się to z Neteyamem i tak, jestem z tego dumny.
W końcu jeszcze nigdy z nim nie wygrałem.

Nim się obejrzałem byłem już pod właściwymi drzewami przy brzegu Morza, widziałem jak Kiri patrzyła na horyzont.. Coś w stylu Neteyama, jednak ta bardziej wyglądała na zaciekawioną, tamten ewidentnie dostał dosadnej Nostalgii..

— Niech Ci będzie, idź sobie pooglądaj te zwierzaki wodne, czy coś, ale nie odpływaj za daleko, ja za ten czas zbiorę owoce dla Neytiri — widziałem iskierki szczęścia w jej oczach gdy jej to zaproponowałem więc, jasne że sam musiałem zacząć zbierać te owoce..

Gdy praktycznie miałem ¾ koszyka zapełnione owocami, usłyszałem jak ten cały Aonung, syn wodza oraz jego przydupasy się nabijają z mojej siostry, jasne że od razu podszedłem i jak to zawsze Net razem z Ojcem tłumaczą mi, próbowałem rozwiązać to pokojowo, jednak ci dalej brnęli w wyzywanie i próbowali po raz kolejny dotknąć ogona mojej siostry..
Gdyby jeszcze ktoś uważał ze byłem za mało wkurwiony, zaczęli ją szarpać za warkocz, za nim ich zaatakowałem usłyszałem jak Kiri jęknęła z bólu..
Nie dziwię się jej.. To musiało cholernie boleć..

Nie powstrzymując się po prostu zacząłem się z nimi bić, za to Kiri lekko wystraszona z początku, odeszła bliżej naszego koszyka..
Nie powiem 5 na 1 jest dosyć niesprawiedliwe, więc gdy tylko usłyszałem głos naszego starszego brata, istnej ostoi spokoju, sam lekko się rozluźniłem..

Perspektywa. Neteyam'a

Gdy tylko wyszedłem,  chaty, pierwsze co przyszło mi do głowy - szukać ich wzdłuż brzegu Morza..
Mój instynkt również dzisiaj mnie nie zawiódł, znalazłem ich jednak.. Loak bił się z synem wodza, oraz jego znajomymi... oh Boy.. 

Od razu wkroczyłem do sytuacji próbując rozwiązać sytuację pokojowo, jednak gdy tylko Loak, który dalej miał nerwy powiedział mi to jak tamci wyzywali Kiri, nie mogłem przepuścić im tego płazem...
Tak. Zacząłem się z nimi nawalać tak samo jak Loak, do domu wróciliśmy cali poobijani..
Reakcja ojca ?.. Nawet nie chce tego opisywać, był wkurzony i kazał nam iść ich przeprosić.. Od razu wykonałem jego rozkaz i udałem się do syna wodza który był w jednej z lecznic razem z jego kolegami..

Zanim wszedłem Zapukałem lekko w bambusową konstrukcje, gdy usłyszałem ciche mamrotanie, uznałem to za pozwolenie i wchodząc od razu ukłoniłem się do Tsahík, ta niezbyt zadowolona widząc mnie, skinęła tylko głową bym mówił, zwróciłem się do tej całej bandy i biorąc głębszy wdech na uspokojenie spojrzałem Aonungowi prosto w oczy..

— chciałbym bardzo przeprosić za swoje oraz mojego brata zachowanie... obiecuje ze to się nigdy..  ależ to nigdy nie powtórzy.. — powiedziałem próbując nie ukazywać swojej złości... Może i Loak ma rację i nie jest to sprawiedliwe.. Jednak świat taki jest, musimy do tego przywyknąć..

Nie byłem w stanie dłużej utrzymać kontaktu wzrokowego z nim, ani presji którą wywierał na mnie jego oraz jego matki ... Tsahík, wzrok..
Przeprosiłem grzecznie mówiąc że muszę dokończyć pomoc swojej matce, po czym wyszedłem..
Moje ciało lekko drżało.. Nie rozumiałem.. Jak on wczoraj mógł się do mnie przymilać, a dzisiaj mówić takie okropieństwa względem mojego rodzeństwa.. To przez to ze oni mają 5 palców jak Avatary, a ja 4 jak rodowity Na'vi?
Przecież to i tak nie ma znaczenia.. Jestem jego synem tak samo jak Loak..

Chcąc wypędzić od siebie te źle myśli, poszedłem do miejsca które znalazłem pierwszego dnia, kiedy tutaj przylecieliśmy...
Była to wysepka otoczona wodą.. udałem się na nią dzięki mojemu ilu, który od razu wyczuł się jestem jakiś inny.. chcąc uspokoić zwierzę, pogłaskałem je po grzbiecie i udałem się na wysepkę na której była palemka która dawała przyjemny cień..
Usiadłem pod nią, opierając się o jej pień i westchnowszy ciężko spojrzałem za horyzont dając się ponieść swoim wspomnieniom i kompletnie zagubiając się w czasie...










*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.

Hej miśki, przepraszam za taką długą przerwę, Egzaminy totanie mnie pochłonęły, a że praktycznie minął tydzień od nich to chciałabym kontynuować dalej serię..
Jeżeli rozdział ci się spodobał możesz zostawić głos oraz komentarz po sobie, z góry dziękuję i uprzedzam, przeczytam każdy komentarz haha ^^

Do następnego 🧃

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 01, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Trip of Your Life - AouneteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz