Rozdział I

39 2 1
                                    

By Lily

- Lily no pośpiesz się, bo się spóźnimy!

Krzyknęła moja przyjaciółka, Mery.

- No idę przecież. Od kiedy tak w ogóle ty się tak do szkoły spieszysz? - zapytałam.

- Idziemy dziś do największego laboratorium pająków w całej Ameryce!

- A no tak zapomniałam- odpowiedziałam bez entuzjazmu. Mery zawsze lubiła pająki, odkąd była mała. Mnie one zawsze brzydziły.

- A co nie cieszysz się? Zawsze lubiłaś takie naukowe wycieczki - zapytała zdziwiona.

- Lubię, ale gdy nie ma tam pająków! - odpowiedziałam zdenerwowana. Resztę drogi przeszłyśmy w ciszy. Przed wejściem do szkoły czekał Max, chłopak Mery. Chwilę później przyszedł Natan. Mój crush od pierwszej klasy. Ma piękne błękitne oczy i włosy w kolorze ciemny blond Zaczął coś do mnie mówić, ale ja nawet nie wiedziałam co. Ocknęłam się dopiero, gdy Mery mnie lekko popchnęła.

- Oj, sorry zamyśliłam się. To co mówiłeś? - usiedliśmy na schodach, a on powtórzył pytanie.

- Cieszysz się z wycieczki?

- Oczywiście... że nie.

- Ale ty przecież lubisz takie naukowe wycieczki. Chyba, że czegoś nie wiem - odpowiedział ze zdziwieniem.

- Wiesz o mnie raczej wszystko. Po prostu nie lubię pająków - zarumieniłam się jak nigdy! Na szczęście za chwilę przyszła reszta klasy i znikły zanim ktokolwiek zauważył.

- Lily! Cieszysz się z wycieczki? - zapytał Matteo. To mój najlepszy przyjaciel. Jest drugi najlepszy w klasie. Ja jestem pierwsza

- No nie mogę! Wy mnie nie znacie czy co!?- powiedziałam zdenerwowana.

- Ale Lily, co się dzieje?- zapytał Matteo ze spokojem i troską w głosie.

- Już trzecia osoba się mnie o to pyta, jakbyście mnie nie znali! Ja przecież panicznie się boję pająków! Zapomnieliście już czy co!?- wstałam i zaczęłam uciekać z płaczem w stronę boiska. Matteo zaczął biec za mną. Ja jednak uciekałam dopóki nie dotarłam do mojego ulubionego miejsca.

Koło boiska jest taka część gdzie rosną dwie wiśnie piłkowe i dwie japońskie. Mój dziadek jest woźnym i zarezerwował to miejsce tylko dla mnie odgrodził je siatką i zrobił bramę, żeby nikt tu nie wszedł. Tylko my mamy do niego klucze. Mam tam
nawet huśtawkę! Dobra ale wróćmy do historii.

Chwilę po tym jak zamknęłam drzwi dobiegł Matteo.

- Lily! Otwórz, proszę. Porozmawijmy - zatrzymałam się,a on mówił dalej.

- Nie zrobiliśmy tego specjalnie. Po prostu każdy się ekscytuje i zapomina o niektórych rzeczach. Ty się chyba bardziej stresujesz co?

- Tak

- Widać. I to bardzo. Nie ma czym, ja cię obronię jak będzie trzeba. A teraz chodźmy bo pewnie na nas czekają - wstaliśmy i zaczęliśmy wracać do klasy.

Kiedy dotarliśmy przyszła pani.

- Dzień dobry dzieci! Gotowe na wycieczkę?

- Tak! - odpowiedzieli chórem. Ja nie byłam gotowa. Nie chciałam tam iść, ale rodzice zapłacili więc głupio byłoby teraz nie pójść.

- Dobrze - kontynuowała pani. - Przeliczymy się i możecie wchodzić do autokaru! - powiedziała szybko nas policzyła i udaliśmy się w stronę autokaru. Wszyscy zaczęli biec do busa, aby zająć miejsca na końcu. Ja zawsze siedzę z Mery po środku i dziś nie było inaczej. My się nie pchamy na tyły.

- Wszyscy zajęli miejsca? - zapytała nasza wychowawczyni.

- Tak proszę pani! - odpowiedzieliśmy wszyscy jednocześnie.

- Dobrze, w takim razie ruszamy!

Wyjechaliśmy bez żadnych komplikacji.

***

Wreszcie po 2 godzinach dojechaliśmy. Wyszliśmy z autokaru i ustawiliśmy się w szeregu. Pani nas przeliczyła, żeby upewnić się, że wszyscy są. Nikogo nie brakowało, więc pani poszła załatwić nam wejście. Po 15 minutach czekania w końcu weszliśmy. Pająków było tam chyba milion!!

- Dzień dobry - zaczęła mówić pani ubrana w biały fartuch. Była to jedna z pracownic tego miejsca. - Nazywam się Samantha. Witam was w Spiders Hause! Będę waszą przewodniczką. Zapraszam za mną! - powiedziała i zmierzyła w kierunku zielonych drzwi. Trzęsłam się jak nie wiem! Mery to zauważyła i mnie uspokoiła. Weszliśmy do pomieszczenia, które było podzielone na mniejsze pokoiki.

- Tutaj mutujemy jest to bardzo skomplikowany proces i trzeba być w pełni skupionym. Dlatego są w mniejszych pomieszczeniach. Możecie teraz wejść do każdego pokoju z zieloną lampką, ale za nic w świecie nie wchodźcie do pokoi z czerwoną lampką. Życze miłej zabawy! - powiedziała. Zaczęłam wchodzić z Mery do każdego pokoju po kolei i słuchałyśmy co opowiadają. Było dość ciekawie. Gdy przeszłyśmy wszystkie zostało jeszcze dużo czasu do końca wycieczki. Bardzo chciałam zobaczyć co jest w czerwonch pokojach.

- To najgłupszy pomysł na świecie!!! - stwierdziła Mery. Po dłuższej chwili zgodziła się mnie kryć. Weszłam do pierwszego, który znalazłyśmy. Było tam mnóstwo pająków. Ale nie zwykłych - one były radioaktywne! Gdy wychodziłam poczułam ból w lewej ręce w miejscu gdzie wczoraj dostałam szczepionkę. Olałam to i wyszłam. Na moje nieszczęście moja wychowawczyni mnie zauważyła. Zostaliśmy wyrzuceni! Ale i tak tego nie żałuje.

By Mateo
Miałem jej się spytać po co to zrobiła. Była cała blada więc zacząłem się martwić.

- Wszystko w porządku? Jesteś cała blada. - zapytałem.

- Jest dobrze.

- Na pewno? - zapytałem jeszcze raz. W tym momencie zemdlała. Naszczęście zdążyłem ją złapać. Była całym moim światem!! Kochałem ją od naszego pierwszego spotkania. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Mery szybko pobiegła po panią i zadzwoniła po karetkę. Naszczęście szpital był niedaleko i szybko przyjechali. Ja i Mery zostaliśmy wybrani przez nauczycielkę żeby z nią pojechać.

Zapytałem się Natana czy z nami pojedzie.

- Mam parę spraw do załatwienia sorry. - odpowiedział.

- Okej. Jak chcesz. - odpowiedziałem i udałem się w stronę karetki. Wsiedliśmy z Mery na tyły aby pilnować Lily.

Spider-girl | ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz