4.

20 2 0
                                    

— Jase naprawdę nie musisz już przelewać mi tych pieniędzy. Znalazłam super pracę w biurze. Mam teraz czas na studia i na tą pracę w firmie — blondynka upewniała brata przyglądając się  jak Aaron wnosi jej ciężkie walizki i kartony na górę w pogniecionej białej  koszuli.
— Obiecujesz? Pamiętaj, że jak coś się stanie to dzwoń...— przerwała mu nagle.
—Wiem Jase. I za to cię kocham... A teraz muszę kończyć. Pa! Tęsknie!— szybko się rozłączyła widząc co robi Aaron.

No chyba kurwa nie.

Brunet chciał właśnie otworzyć jej karton, gdzie widniał napis „BIELIZNA". Szybko podeszła odsuwając od niego pudełko, wtedy chłopak zmarszczył brwi mówiąc:
— chciałem ci pomóc śnieżynko— mówił strasznie opanowany.
— Nie uważa pan, że to jest nieodpowiednie?—  odłożyła kartony dalej od mężczyzny.

Czuła się traktowana przez niego inaczej niż zwykła pracowania. Może jakoś po prostu lepiej? Czuła się z tym dziwnie. A może wręcz przeciwnie? Ona sama tego nie wiedziała.

— Śnieżynko. Całą drogę ci coś tłumaczyłem.  Nie jestem pan, jestem Aaron. Zresztą już twój narzeczony.— mruknął z swoim seksownym uśmiechem, który powalał kobiety.

Inne kobiety, nie Fallon.

Wstał przyciągając ją za biodra do siebie, przycisnął kobietę do swojego ciała z uśmieszkiem.

Jesteś taka urocza Fallon. I tak bardzo moja.

Nagle do pokoju zawitał mały króliczek. To Ares w jednoczęściowej, uroczej piżamce.

—Czy ja też mogę się z wami poprzytulać?— wyszeptał zmęczony.
Chłopiec o tej godzinie zawsze śpi, więc coś go tego południa obudziło.
— Ares. My się nie przytulamy— odpowiedział synkowi Aaron odsuwając się jak poparzony od Fallon.
— No tatusiu! Nie jestem aż taki głupiutki!— śmieje się uroczo i podbiegł do nich.

Mocno przytulił jedną nogę Fallon oraz jedną nogę Aarona.
— Oboje jesteście moi!— mruknął chłopiec zamykając oczy.

Wtedy dorosła wzięła króliczka na rączki.

— Coś się stało, że nie możesz spać? — powiedziała z szczerze martwiącymi się głosem.
— Nie Fal... Po prostu śniła mi się pani jak z obrazu taty i chciałem powodzieć mu to— mówił pełen energii.

Ten chłopiec nie potrzebował dużo czasu aby wznowić swoją energię.

Aaron spiął się obserwując ich. Tylko on wiedział kim była kobieta na obrazie.

— Idź do siebie Ares i spróbuj spac, dobrze?— Powiedział swoim subtelnym głosem starając się być spokojny.
— A czy mogę tatuś ukraść Fall do siebie? Na noc! Proszę! Niech Fall zostaje u nas na noc!— mówił pełny radości i mocno przytulał Fallon.

Ja już z wami mieszkam...  Nie uwolnię się już stąd.

Kobieta wciąż myślała, czy to dobry pomysł. Nie była cholernie tego pewna, jednak Mave zawsze miała racje.
Więc dlaczego miałaby przestać jej słuchać?

— Ona juz tutaj mieszka synku. Ona jest nasza— powiedział z swoim uśmieszkiem.

Młody brunet radośnie zaciągnął Fallon do siebie.
— Jesteś bardziej moja niż taty am— uśmiechnął się szeroko.

Ułożył się na łóżku i poprosił o to samo blondynkę.
Zaczął radośnie opowiadać bajkę i sam ze zmęczenia  zasnął.

***

Dłonią przyjechał po malowanym obrazie. Rudowłosa piękność w ślubnej sukni. We włosach miała niebieskie kwiaty. Ten obraz był piękny, jak dziewczyna. Jej rude włosy... i długie rzęsy. była idealna. Ale nieidealna dla niego.

Tak cholernie cie nienawidzę kobieto.

Wbił swoje pióro w miejsce serca kobiety na płótnie.

Błagam cie zgiń.

***
vinc3re

My little snowflakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz