Gdybyś tylko wiedział...

7 0 0
                                    

Piękno, ból, siła, złość, zimno, lód, nienawiść.
To wszystko miało sprawić, że będzie najlepszy. Musiał być najlepszy. Chciał zrobić wszystko aby on się uśmiechnął i aby ona na niego spojrzała. Żeby powiedziała ciche ,,gratuluję " albo ,,jestem dumna". Tylko tego pragnął.

Od zawsze liczyło się tylko zwycięstwo. Wygrywasz albo jesteś nikim. To ona go tego nauczyła. Teraz miał szansę...
nie mógł jej zawieść...

Yuri Plisetski. 15-letni łyżwiarz figurowy, który w tym roku rozpoczął swoje zmagania na seniorskim poziomie. Jeździł na łyżwach już od najmłodszych lat. Od kiedy dziadek zabrał go, jako małego bąbelka, pierwszy raz na lodowisko. Już wtedy zakochał się w tym sporcie, a gdy jego matka zaczeła rozumieć jakie może mieć z tego korzyści, od razu zapisała go na zajęcia do jednego z najlepszych trenerów i na dodatkowe lekcje baletu.

Yuri jak co dzień wszedł o 7 rano na halę lodowiska. Był już po godzinnym treningu na sali więc nie musiał się wielce rozciągać ani rozgrzewać. Skierował się od razu na ławkę aby założyć swoje ukochane czarne łyżwy.

-Hej księżniczko- zza bandy dobiegł Yuriego znajomy głos. Otabek Altin. Zawsze musi go zirytować od rana. Kazachstański rycerz trenował wyjątkowo w Petersburgu ponieważ najbliższe zawody miały odbyć się w Rosji. Yuri mimo, że tego nie pokazywał, cieszył się z jego obecności. W końcu Otabek był jego jedynym przyjacielem. Poza dziadkiem blondyna, Kazachstańczyk był pierwszą osobą od której Yuri zaczął słyszeć słowa "świetnie ci poszło" albo "dobra robota".

-Nie nazywaj mnie tak- odbórknął blondyn wchodząc na lód.

-Ale kiedy ja lubię.....

*Yuri*

Nie odpowiedziałem. Zająłem się treningiem. Otabek, po chwili wpatrywania się we mnie, także wrócił do swojego układu na zawody. Było tak cicho i przyjemnie.

Do czasu...

Kiedy kilka godzin później, kiedy chcieliśmy już kończyć trening, na halę lodowiska wbiła grupa głośnych ludzi których wcale nie miałem ochoty oglądać. JJ, Victor, Prosiak, Chris, Georgi, Michele i inni łyżwiarze którzy przybyli już na zawody. Stwierdzili, że świetnym pomysłem będzie nas odwiedzić. Robili strasznie dużo hałasu i zamieszania.

Chyba o tym nie wspominłem ale... Przez moją matkę nabawiłem się wielu lęków. Nie lubiłem hałasu, a przebywanie w tłumie i zgiełku wywoływało u mnie ataki paniki. Oczywiście nikt oprócz mojego dziadka o tym nie wiedział. Zawsze kiedy dostawałem ataku uciekałem w jakieś odludne miejsce aby się wypłakać lub przywalić w coś pięścią.

Niestety, cała ta grupa nie wiedziała co się dzieje. Victor kleił się do Prosiaka, JJ ogłaszał całemu światu, że jest królem i że to on wygra najbliższe zawody. Inni głośno gadali, krzyczeli i śmiali się.

Czułem jak rośnie we mnie panika. Moje serce przyspieszyło, ciężko mi się oddychało. Miałem wrażenie, że zaraz się przewrócę. Zgiełk i hałas docierały do moich uszu i atakowały mój umysł z niewyobrażalną siłą.

W pewnym momencie poczułem delikatny uścisk na moim nadgarstku.

*Otabek*

Nie byłem zachwycony wizytą naszych znajomych. Myślałem, że uda mi się spędzić trochę czasu sam na sam z Yurim. Może nawet wyciągnął bym go na jakąś kawę.

Niestety nie tym razem.

Spojżałem na Yuuriego. Coś było nie tak. Blondyn był jeszcze bledszy niż zwykle, chociaż nie sądziłem, że to wogóle możliwe. Oczy miał wlepione w ziemię a jego oddech był nieregularny. Jego drobne, delikatne dłonie były mocno zaciśnięte w piąstki. Musiałem mu jakoś pomóc i dowiedzieć się co się stało.

Chwyciłem ostrożnie jego chudy nadgarstek.

-To my pójdziemy się ogarnąć- zwróciłem się do zebranych, a następnie pociągnąłem Yuuriego do szatni. Nastolatek szedł za mną ale robił to  mechaniczne. Nie patrzył gdzie ani z kim idzie.

Gdy dotarliśmy do szatni na chwilę puściłem blondyna aby zakluczyć drzwi. Gdy upewniłem się, że nikt do nas nie wejdzie spojrzałem ponownie na Yuria.

Nastolatek cały się trząsł, po jego policzkach płynęły łzy. Podszedłem do niego tak aby go nie wystraszyć. Ująłem delikatnie jego podbródek i skierowałem bladą twarzyczke w moją stronę.

-Yuri co się stało? - brak odpowiedzi. Zamiast tego blondyn znów opuścił głowę próbując stłumić szloch. Wiedziałem, że w tym momencie nie otrzymam od niego żadnych wyjaśnień. Zamiast tego złapałem delikatnie jego zaciśnięte piąstki i ostrożnie rozprostowałem szczupłe palce. Opuszki nastolatka były czerwone od krwi która wypłyneła z małych ale dosyć głebokich ranek powstałych od wbijania paznokci w wewnętrzną część dłoni. Pogładziłem lekko wierzch jego rąk kciukami, a następnie ułożyłem je na mojej klatce piersiowej tak, że teraz mógł je spokojnie zaciskać na materiale mojej bluzy, nie robiąc sobie przy tym krzywdy.

Gdy palce Yuuriego zacisnęły się na materiale, przyciągnąłem go do siebie zamykając jego drobne, drżące ciało w szczelnym uścisku.

Yuri płakał przez dobrych pare minut a ja delikatnie się z nim kołysałem i gładziłem go po plecach. Kiedy po jakimś czasie trochę się uspokoił, ująłem jego twarz w dłonie i starłem kciukami błyszczące łzy z bladych policzków.

-przepraszam... - wyszeptał ledwo słyszalne Yuri. Spojżałem mu w oczy ze zdziwieniem.

-Za co mnie przepraszasz?

-Za to, że musiałeś oglądać mój głupi atak paniki- wymamrotał uciekając wzrokiem.

-Yuri, nie musisz mnie za nic przepraszać, ale chciałabym się dowiedzieć co się dokładnie stało.

Yuri westchnął i niechętnie zaczął opowiadać

-To przez matkę. Od dziecka wymagała ode mnie najwyższych wyników że wszystkich przedmiotów, konkursów, egzaminów. Kiedy coś mi nie wychodziło, wpadała w furię, zaczynała krzyczeć i trzaskać czym popadnie. Nie raz też zdażyło jej się mnie uderzyć. Przez to na bawiłem się swego rodzaju fonofobii, atychifobii i stanów lękowych. Czyli w skrócie przez hałas, tłum i pare innych rzeczy zdarza mi się dostać ataku paniki.

Nie mogłem w to uwierzyć. Ten mały,  niewinny chłopiec ukrywał w swoim sercu więcej niż ktokolwiek był by w stanie pomyśleć. Ukrywał się za maską agresji i pogardy a w środku krzyczał i błagał o pomoc.

-Och Yuri... - przyciągnąłem go z powrotem do uścisku- czemu mi nie powiedziałeś?

-Czemu miałmym ci o tym powiedzieć?

-Bo cię k.. - urwałam nie wiedząc czy powinienem to powiedzieć- bo zależy mi na tobie- dokończyłem. Yuri spojrzał na mnie niepewnie.

-Naprawdę?

-Oczywiście, że tak głuptasie- uśmiechnąłem się patrząc w niebiesko-zielone tęczówki. Yuri odwzajemnił mój gest i zpowrotem wtulił nos w moją bluzę.

Gdybyś tylko wiedział jak bardzo....

◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯⬤◯

Mój pierwszy one-shot Otayuri. Dajcie znać co myślicie.

Miłego dzionka/nocy❤

Pod taflą lodu~~~ Otayuri One-shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz