02

0 0 0
                                    

- I wtedy. - Pierdolenie Wilsona zakończył dzwonek. 

- Ej mogę na chwilę pożyczyć twój zeszyt od fizyki? - Zapytała mnie Rose.

- Okej. Dziewczyna wyjęła z mojej torby zeszyt. 

- To ja pójdę do kibla. - Zawołała i udała się w tamtą stronę.

Wtedy ku moim oczom pokazał się ten sam chłopak z gabinetu dyrektora. 

Po chwili namysłu postanowiłam go zaczepić. 

- Muller, racja? - Podeszłam do bruneta z charakterystycznym kolczykiem w uchu. 

- Tak, możesz mówić mi po imieniu. Lewis jestem.

- Chuj mnie twoje imię, lepiej powiedz czemu to zrobiłeś? - Powiedziałam zdenerwowana.

- No to.. - Zdanie przerwał mu nadchodzący z nad przeciwka chłopak. 

- Oo, braciszek sobie laskę przygruchał. - Powiedział najwidoczniej brat tego całego Lewisa. Chłopak był bardzo podobny, czyli prawdopodobnie bliźnięta.  Jedyne co ich różniło to sposób ułożenia fryzur. Lewis miał je przylizane i widać, że zadbane. Natomiast ten cały brat miał je rozwalone po całej głowie w bardzo nieschludny sposób. W dodatku wyróżniał się tatuażem na szyi. 

- Ej ty. - Odezwałam się od razu. 

- Nie wiem kim jesteś i szczerze mam to w dupie, ale jeśli się teraz nie odpierdolisz ode mnie to źle skończysz. 

- Gabriel Muller, dziewczynko. Nie wiem czy widzisz, ale nic mi nie zrobisz, ledwo sięgasz mi do ramion. 

- Morgan Stephanie Fox, chłopczyku. - Powiedziałam na tyle głośno, aby cały korytarz mnie słyszał. Oczywiście wszyscy zwrócili na nas uwagę.

Przez kilka sekund zabijaliśmy się wzrokiem. Jego niebieskie oczy wlepiały się we mnie, a moje piwne wlepiały się w niego. 

Po chwili przerwałam niezręczną ciszę i kopnęłam go z całej siły w krocze. Chłopak zwinął się z bólu i zaczął wymlaskiwać jakieś słowa pod nosem. Jedyne, które usłyszałam to "Przeklęty Rudy Lis". Nie ukrywam, poczułam satysfakcję. Kilka sekund później zauważyłam jak podbiega do nas nauczycielka. 

- Boże Święty, co mu jest? - Zapytała przerażona.

- Wkurzył mnie, więc kopnęłam go w krocze. - Odrzekłam z kpiarskim uśmieszkiem.

- Do dyrektora. - Krzyknęła po chwili krótkowłosa.  

Świetnie. Nie dość, że prawie mnie wyjebali dzisiaj rano to teraz wpadłam za jakiegoś tępego zjeba. 

- Oo, Nasza kochana Panna Fox i.. Pan Muller. - Powiedział ironicznie dyrektor. 

- No Dzień Dobry. 

- Auum.. Dzien Dobry. - Jęknął chłopak. 

- Po co się tutaj zjawiliście moi kochani? - Pytał podlewając roślinkę na parapecie. 

- No ona mnie kopnęła i tyle.- Powiedział leniwie brunet. 

- Po pierwsze Morgan, ewentualnie Stephanie. - Prychnęłam.

- Po drugie najpierw mnie sprowokowałeś.

- Jak sprowokował cię Pan Muller? - Zapytał Dyrektor. 

- Gdy rozmawiałam z tym no.. Lewisem Mullerem, on do niego podszedł i zaczął gadać coś o mnie i nazywać mnie laską. 

- No bo myślałem, że mój brat wyrwał sobie dziewczynę jakąś. 

- Ja go nawet nie znam, ogarnij się. 

- Spokój. - Krzyknął dyrektor zmęczony naszą dziecinną kłótnią. 

- Panno Fox, przeprosisz Pana Mullera. - Dodał, a chłopak cwaniacko się uśmiechnął. 

- A Pan Muller przeprosi Pannę Fox. Uśmiech zszedł mu z twarzy. 

- Przepraszam. - Wymamrotałam ironicznie. 

- Ja też.

- Panie Muller, może więcej Pan powie? 

- Przepraszam. - Wymamrotał. 

- Przeprosiny nie przyjęte. - Odparłam po czym wyszłam z gabinetu. 

Szłam przez chwilę sama błąkając się w tłumach szarych, zwykłych ludzi. Gdy nagle podbiegła do mnie koleżanka numer cztery.

- Hej Morgan. - Krzyknęła z ekscytacją

- No hej, co tam Miriam? 

- No jak to co? 

- Widziałam waszą kłótnię. Twoją i tego chłopaka. 

- No i co?

- Mam sprawę. 

- No?

- Umówisz mnie z nim? - Powiedziała w bardzo szybki sposób. 

Od razu po tych słowach dostałam napadu śmiechu. 

- To co? - Wytrzeszczyła wielkie zielone oczy. 

- My się nie lubimy.. niby jak mam cię umówić z nim?

- No podchodzisz do niego i hej jest sprawa, wpadłeś mojej koleżance w oko. 

- nie, sama do niego zagadaj.

- Ale, ja jestem nie śmiała.

- Chuj mnie to. - Powiedziałam po czym poszłam w stronę sali, w której miałam mieć lekcje. 

- Pod salą siedziała Rose zaczytana w książkę od fizyki. 

- Nie uwierzysz. - Powiedziałam po czym usiadłam obok niej. 

- Niech zgadnę, miałaś aferę z Mullerem?

- Tak, skąd wiesz?

- Wiesz, pół szkoły na niego leci. 

- Na takiego zjeba?

- Ludzi pojebało. - Skwitowała. 

*

Wchodząc do stołówki od razu pokierowałam się do stolika dla nauczycieli. Miejsca jeszcze puste, ale podpisane kubki stoją. Odnalazłam kubek z napisem "David Wilson" i wlałam substancję do herbaty. Później wróciłam do kolejki i zajełam miejsce obok Rose. 

Chwilę późńiej zobaczyłam jak Pan Wilson bierze kubek do dłoni i przechyla ku górze. Czekałam wraz z Rose pięć minut, dziesięć, piętnaście i nic. 

- Czy ktoś pozmieniał fiolki? - Zapytałam Rose. 

- Raczej nie.. niby kiedy? i po co?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 23, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

N.A.R.C.Y.ZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz