Bilet Poproszę

2 0 0
                                    

Kanar był coraz bliżej, a ja zaczełam się stresować i udawać że szukam biletu w kieszeniach, aby udać że musiał mi gdzieś wypaść. Może wezme go na litość? Oby bo nie mam pieniędzy aby płacić jakis głupi bilet. Stałam w odcinku autobusu między kierowcą a środkiem Cornet stał w kapturze (jak zwykle) bliżej kierowcy. Kanar podszedł do mnie.
-Bilet poproszę - widać było to, że wiedział że go nie mam.
-Przepraszam, musiał mi gdzies wylecieć w tym tłumie, nie mogę go znaleść- lałam wode, miałam nadzieję że kanar pójdzie na to i będę mogła kupić u niego nowy bilet. Niestety...
-Ja mam jej bilet- odezwał się niespodziewanie Cornet, który musiał za ten czas kupić bilet, podał go kanarowi, ten go sprawdził i dał nam spokój, a na kolejnym przystanku wyszedł
-Nie wiem jak ci dziękować- powiedziałam trzymając drobne w ręce które chciałam mu dać za kupienie biletu
-Nie trzeba, nic nie musisz robić- odezwał się krótko i odsunął moją rękę z pieniędzmi, następnie się obrócił i wrócił do przeglądania czegos w telefonie.
-W każdym bądź razie, jeszcze raz dziękuję- powiedziałam miłym tonem który nie spodziewałam się że ze mnie wyjdzie.
Chłopak pokiwał głową i nic nie powiedział

***

Gdy wyszłam z autobusu odetchnełam z ulgą, zaczełam iść w stronę domu.
Gdy doszłam pod dom, widziałam że nikogo nie ma po pustych miejscach parkingowych.
Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do domu, zdjełam kurtkę i buty, poczym weszłam do kuchni by podgrzac sobie obiad na który miałam calçots, uwielbiałam to danie.

Po obiedzie poszłam do łazienki zmazać oczy i umyć twarz. Zawsze po szkole robiłam sobię drzemkę a że dopiero była dwunasta to godzinna drzemka nikomu nie zaszkodzi.

***


Godzinna tak? Mineło 5 godzin jest kurewska siedemnasta, wstałam i poszłam przywitać sie z rodzicami.
-Jak tam pierwszy dzień w liceum- zapyała mama miłym głosem
-Mamo, dzisiaj dopiero rozpoczęcie roku pierwszy dzień zobacze jutro- odpowiedziałam, lekko śmiejąc się pod nosem. Mojego taty jeszcze nie było ale w ogóle mi to nie przeszkadzało.
-Mamo uwierzysz że dzisiaj w autobusie był kanar?- powiedziałam poprawiając się na kanapie w salonie
-Jak to? Miałeś bilet? Nigdy go nie kupujesz.- odpowiedziała zdziwiona.

- Nie miałam bilety ale wszystko ogarnełam, nie dostalam mandatu- odpowiedziałam uśmiechając się pod nosem i bawiąc się włosami
-Uwieżysz że państwo Mallon, z domu obok wzieli pod opiekę chłopca? Podobno to ich wnuk, a rodzice go bardzo surowo wychowali. Tak słyszałam.- powiedziała, a ja zaniemówiłam.
Na lekcji zapoznawczej nie skojarzyłam faktu że Cornet Mallon to ten Mallon, którego dziadkowie byli naszymi bardzo dobrymi sąsiadami, a starsi ludzie bardzo, ale to bardzo często opiekowali się mną gdy rodzice potrzebowali pomocy.
-Nie, nie słyszałam o tym. Fajnie może odpocznie na wsi od zgiełku Madrytu.- powiedziałam bez zastanowienia, bo nie chciałam mówić mamie że wiem coś o nim więcej niż mi przed chwilą powiedziała.
-Madrytu?- powtórzyła -Wiesz o tym chłopcu coś?- powiedziała zdziwiona
-Wiem tylko, że jest w moim wieku i chodzi ze mną do klasy - powiedziałam z obojętnością w głosie
Mama pokiwała głową i nic nie powiedziała.

Wstałam z kanapy wziełam słuchawki, założyłam buty i poszłam się przejść do mojego ulubionego miejsca którym było zawalone drzewo nad wyrwiskiem, było tam przepięknie. O godzinie osiemnastej nie było jeszcze ciemno ale zrobił się zmrok, uwielbiam ta godzinę.

***

Siedziałam tam do godziny dwudziestej pierwszej, było już ciemno. Nie boję się ciemności, lecz teraz było jakoś dziwnie odkąd weszłam na ulicę, czułam że ktoś lub cos za mną idzie. Odwróciłam się bo nie należę do osób, które uciekają, wolę się postawić lub coś wyjaśnić.
-Halo?-odpowiedziałam pewna siebie, byłam jeszcze dośc daleko domu. -Halo?!- powtórzyłam, ale dalej nie usłyszałam odpowiedzi.
Odwróciłam się z powrotem, gdy nagle pojawił się przede mną siedzący na ziemi, a plecami oparty o słup brąz włosy chłopak, który wstał po chwili. Gdy się do niego zbliżyłam, dopiero zauważyłam jak wysoki jest chłopak, był o głowę wyższy ode mnie. Ja nie byłam niska, miałam sto siedemdziesiąt centymetrów.
-Co ty tu robisz?- zapytał niewzruszony, tak jakby z przymusu. -Śledzisz mnie?- spojrzał na mnie z góry do dołu
-Ja ciebie? Jasne, nie mam co robic tylko śledzić jakiegoś chłopaka z którym tylko i wyłącznie chodze do klasy- powiedziałam w sarkaźmie, lekko oburzona.

Czułam się strasznie zarzenowana, gdy on skanował mnie wzrokiem. Nic nie mówił. W końcu przerwał ta cisze.
-Na co czekasz? Mam Cię odprowadzić pod dom Aniela?-bardzo dziwnie zaakcentował moje imię, a gdy tylko je wypowiedziałswoim głębokim glosem, przeszły mnie ciarki. Po tych słowach również lekko pokręciłam głową i odeszłam zaczynając iść w stronę domu.

***

Weszłam do domu, moi rodzice juz spali. Zawsze dawali mi dużo luzu i mi ufali.
Po cichu poszłam do pokoju, wykąpałam się i przebrałam w piżamę, rozczesałam umyte włosy i położyłam się spać.

____________________________________________________
Hej możecie dawać znać co byście poprawili lub czy wam się podoba jak narazie następny rozdział na dniach

Buziaczki xoxo

I don't know if it hurtsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz