Nie ma mnie tam

2 0 0
                                    

Obudziłam się rano. Kurwa zaspałam, super rozpoczynam pierwszy dzień szkoły. Obudziłam się równo z rozpoczęciem pierwszej lekcji, nieopłacało mi się jechać do szkoły i tak były dzisiaj lekcje organizacyjne. Poszłam do łazienki umyłam zęby i zeszłam na śniadanie, obaj moi rodzice byli w kuchni i nie wyglądali jakby mieli wychodzić. Gdy mnie zobaczyli chyba się lekko zdziwili, nie spodziewali się że mnie zobaczą w domu.
—Czemu nie jesteś w szkole— zapytał ojciec, lekko mrużąc oczy.
Zapadła niezręczna cisza. Nic mu nie odpowiedziałam, mówiłam że nie lubie z nim rozmawiać? Nie zrozumiałby tego że nie jestem tam dzisiaj potrzebna.
—Anielka masz ochotę na jajecznice?— zapytała mama z uśmiechem i miłym tonem głosu.
—Tak, możesz mi nałożyć. Dziękuję— odpowiedziałam poczym usiadłam do stołu.
Po chwili mama podała mi talerz ze śniadaniem, było bardzo dobre. Gdy tylko zjadłam umyłam talerz i wyszłam na dwór chwile się przejść. Gdy wróciłam do domu zauważyłam że w naszym niedużym domu mamy gości.

Otworzyłam drzwi, po czym od razu usłyszałam jak woła mnie moja mama. Nie byłam z tego zadowolona bo moje wymiętolone ciuchy nie koniecznie były tym czym chciałam się pokazać gościom, ale nie miałam wyjścia. Gdy tylko zdjełam buty ruszyłam do salonu w którym byli goście. Byli to państwo Mallon, zauważyłam dopiero starszą kobietę o imieniu Catrine lecz nie musiałam zgadywać by dowiedzieć się, że przyszła jeszcze ze swoim mężem Josefem i "wspaniałym chłopcem" o imieniu Cornet. Wiedziałam oczywiście, że kurwa wiedziałam że przyszli razem zapewne chcieli go ze mną zapoznać.

Czemu on nie jest do cholery w szkole, gdy tylko przywitałam się z opiekunami Corneta, usiadłam na kanapie blisko matki. Gdy moje pośladki dotkneły kanapy momentalnie moje oczy napotkały oczy chłopaka. Ciemno brązowe oczy w których można było się zgubić, tak jak zdążyło to zrobić juz połowa lasek z mojej klasy. Nie odezwał się ani słowem, był skrępowany? Nie wyglądał na takiego, którego mogło coś onieśmielać. Po naszej wczorajszej "rozmowie" to ja czułam się idiotycznie, chociaż nic się nie stało nie mogło mi to wylecieć z głowy.

—Cornet to jest... — zaczeła moja matka gdy chłopak przerwał jej swoim głębokim, spokojnym głosem.
—Wiem jak ma na imię, widzieliśmy się już— odezwał z obojętnością w głosie.
—No to w takim razie Aniela, to jest Cornet— dałam matce dokończyć gdy nagle do chłopaka zadzwonił telefon.
Z tego co zdążyłam uchwycić była to Opatri, Cornet przeprosił i odebrał telefon, a glos był tak intensywnie piszczący, że słyszłam że to na pewno ta dziewucha z klasy. Pytała się dlaczego nie ma go w szkole i czy jutro się zobaczą, jutro była sobota. Zmienił ton głosu na bardziej miły niż gdy mówił do mnie i odpowiedział że nie ma problemu. Rozłączył się i znów spojrzał na moje oczy, które skierowane były w jego stronę. Nie gapiłam się na niego tak jak te idiotki, po prostu przyciągnął moją uwagę tą rozmową.

Cornet patrzył mi się w oczy przez dłuższą chwilę, lecz nie wyczuwałam tego tak jakby na mnie zwrócił uwagę. Raczej to było coś w rodzaju pustego, nic nie znaczącego spojrzenia.

Moja mama rozmawiała jeszcze przez chwilę z państwem Mallon, gdy skończyli pić kawę wstali z kanapy, podziękowali za gościnę i powoli wyszli.
Ten dziwaczny typ nie odezwał się już, ani słowem. Może to i lepiej? Jak ma głupio gadac to niech lepiej w ogóle nie mówi.

Zjadłam na obiad carbonare, po czym wyszłam z domu, aby udać się w moje ulubione miejsce nad wyrobiskiem, gdy zbliżałam się do tego miejsca zauważyłam już z daleka, że ktos tam siedzi. Kurwa. Zgadnijcie kto, tak ten niewychowany Madrytczyk, co on tu robił? Podeszłam do niego pewnie.

—Co ty tu robisz?— zapytałam lekko poddenerwowana, długo pracowałam nad tym aby to miejsce wyglądało dobrze i było moją przestrzenią w której mogę być sama.
Chłopak nie odezwał się ani słowem, więc powtórzyłam pytanie.
—Siedzę—odpowiedział cicho, miał lekko zachrypnięty głos.
—Ale czemu kurna tutaj, to moje miejsce— mówiłam coraz bardziej zdenerwowana.
—Nie mogę? Jestes tu zameldowana? Jasne już sobie stąd idę.— powiedział sarkastycznie, poczym gdy wrócił do grzebania w palcach.

Nigdy nie sądziłam, że będę musiała kogokolwiek tu gościć, tym bardziej jakiegoś chłopaka który ma problemy z mówieniem. Ja nie miałam nigdy przyjaciółek, którym mogłabym we wszystkim zaufać.
Wiedząc, że chlopak nie odpuści i nie zostawi mnie tu samej, dosiadłam się na kłodę puszczając moje nogi luźno ku przepaści. Chłopak był tylko oparty plecami o kłodę z drugiej strony, siedząc na ziemi.

—Jak się tu znalazłeś?— zapytałam go gdy uspokoiłam emocję, spokojnie chciałam zacząć jakąś rozmowę. Wiedziałam, że z jego strony jakakolwiek interakcja możę być ciężka.
—Przychodze tu od jakiegoś czasu, zauważyłem że miejsce jest zadbane, a stąd jest bardzo ładny widok na Hiszpanię.— odpowiedział tym samym tonem co zawsze, w "rozmowach" ze mną.
—Dlaczego nie jesteś w szkole?— zapytałam gdy skonczył mówić.
—Nie chciało mi się iść bez celu do szkoły w której wszystkie dziewczyny z klasy gapią się na mnie jakby chciały mnie zjeść— odpowiedział dokładnie tym samym tonem.
—Skoro nie chcesz tego, po co dajesz im nadzieje i mówisz że się z nimi spotkasz? — zadałam kolejne pytanie, które zabrzmiało dośc dziwnie z moich ust.
—Zawsze staram się dać przynajmniej jedną szanse, każdemu człowiekowi którego poznam. Domyślam się o co może chodzić Opatri lecz postaram się popatrzeć na nią z innej strony niż tej o której słysze od innych.— odpowiedział, a to zdanie było najdłuższym zdaniem jakie dotąd od niego usłyszłam.
—Rozumiem Cię i szanuję za to, nie każdy w tych czasach jak kolwiek interesuje się tym, aby nie ważne co o kimś mówią dać temu komuś szansę— odpowiedziałam z uśmiechem, którego chłopak nie widział.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I don't know if it hurtsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz