Rozdział 7 Aniela

9 1 1
                                    

Gdy tylko Aleksander odszedł od kasy, wróciłam rozpromieniona do koleżanek z pracy.
- Ten typ cię podrywał? - zapytała prosto z mostu blondynka pakując kanapki na tacę.
- Mnie? Nie, zwariowałaś?
- A może ty? Nie widziałam cię tak roześmianej i promiennej gdy przyjmujesz zamówienie od swojego chłopaka. Nigdy.
W odpowiedzi tylko przewróciłam oczami.
- To mój znajomy, poznaliśmy się w bibliotece i to wszystko. Lubię go ale nie w ten sposób co Mikołaja.
- Tylko bardziej - skwitowała krótko i poszła zanieść zamówienie do stolika.
Stałam przez chwilę i patrzyłam tępo w przestrzeń za nią. Czy to serio tak wyglądało? Jakby on mnie podrywał? Czy on to robił? Nie, na pewno nie. Lubiliśmy się, ale byliśmy z dwóch różnych światów i oboje o tym wiedzieliśmy. No i byłam w związku, on pewnie też.
- Aniela co tak stoisz? Mamy dużo zamówień! - słowa menadżerki mnie otrzeźwiły i wróciłam do pracy. Wydałam dwa zamówienia aż znalazłam to, które złożył mężczyzna. Nie było to zamówienie do stolika, ale czy to znaczy, że nie mogłam go zanieść?
Zebrałam kanapki, frytki i napoje i zaczęłam ich szukać. Czy to była przesada? Nie wiedziałam, ale bardzo chciałam z nim jeszcze raz pogadać. Trochę po to by utwierdzić się w przekonaniu, że żadne z nas tu nikogo nie podrywało.
- Smacznego - uśmiechnęłam się stawiając tacę na ich stoliku.
Drugi mężczyzna, ten którego nie znałam spojrzał na mnie zaskoczony, po czym odwzajemnił uśmiech i zaczął jeść. Potem przeniosłam wzrok na Aleksandra, który go chyba ze mnie nie spuszczał.
- Nie musiałaś się kłopotać i tego przynosić.
Machnęłam ręką.
- Nie przeszkadza mi to.
Zaczęło być trochę niezręcznie. Stałam przy nich nie mogąc, nie chcąc jeszcze odejść, a Aleksander patrzył na mnie całkiem ignorując posiłek. A czas przerwy mu przecież leciał.
- Dobra, to jeszcze raz smacznego, ja już nie zabieram wam czasu przerwy - uśmiechnęłam się speszona i odeszłam od stolika. W mojej głowie pojawiły się słowa "głupia, głupia, głupia". Ale odchodząc usłyszałam jeszcze jak drugi mężczyzna mówił do Aleksandra coś w stylu "Ona tu przyszła specjalnie dla ciebie, wiesz o tym?" Nie dosłyszałam niestety odpowiedzi, byłam już za daleko. Ale ta sytuacja wystarczyła by mój dobry humor prysł. Czemu się tak zbłaźniłam? Nigdy nie zachowywałam się w podobny sposób. Co się ze mną działo?

***

Po pracy spędzałam wieczór z Michalinką pomagając jej w pracy domowej. Jednak w głowie cały czas miałam sytuację z Aleksandrem. Nie mogłam zrozumieć co mną zawładnęło wtedy. Poczułam się jak te wszystkie dziewczyny co nagle tracą głowę dla faceta, który im się podoba. Tylko, że mnie on się nie podobał. Lubiłam go, fajnie mi się z nim rozmawiało i to wszystko.

- Aniela, słuchasz mnie? - głos młodszej siostry wyrwał mnie z rozmyślań nad swoimi beznadziejnie głupimi pomysłami dzisiejszego dnia.

- Tak, kochanie. Przepraszam zamyśliłam się.

Dziewczynka patrzyła na mnie wyraźnie zawiedziona moim ignorowaniem. Otrzeźwiło mnie to, ale trochę za późno. Jej mina przypomniała mi, że nie mogę się nad sobą użalać. Co było, minęło. W życiu były sprawy ważniejsze niż moje rozmyślania i dołowanie się tym na co nie miałam już wpływu.

- A może odłożymy to, zamówimy pizzę i opowiesz mi co się ciekawego u ciebie ostatnio wydarzyło? - zaproponowałam. Musiałam jakoś poprawić jej nastrój. Jutro rano planowałam zadzwonić do jej nauczycielki i wyjaśnić sytuację. Na szczęście wszystkie były wyrozumiałymi kobietami i nie czepiały się Michalinki gdy nie miała zrobionej pracy domowej. Zadawały jej niewiele i chwaliły jeśli ją zrobiła.

Dziewczynka pokiwała głową z aprobatą chociaż mało entuzjastycznie.

- Chyba, że masz lepszy pomysł to zamieniam się w słuch - wciąż starałam się naprawić sytuację.

Między WersamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz