Proszę bardzo, mamy prolog perspektywy mojego pierwszego syna <3
Chciałam tylko napisać, że jest fikcyjną postacią, a mimo to, kocham go jak swoje dziecko.
Enjoy!
____________________________
William
— Will! Co z tobą? — usłyszałem, na co przetarłem twarz, odwracając się w stronę głosu. Zeskanowałem wzrokiem Erica, który skończył właśnie rozmowę z Issackiem. Nawet nie chciałem wiedzieć, jakie dał mu zadanie.
Przerastał mnie ten świat, ale bałem się odezwać słowem. Eric mógłby mnie źle zrozumieć. Wiedziałem, że mogłem o tym powiedzieć jedynie Gabrielowi.
Potargałem włosy, posyłając mu sztuczny uśmiech.
— Wybacz, myślami jestem już na imprezie ze znajomymi. Diana ma urodziny. Marzę, żeby się odprężyć i najebać — prychnąłem, czując jak zażenowanie przepływa przez moje ciało.
Bo nie byłem taki. Ale też sam nie wiedziałem, kim się czułem.
— Tak, w tym tygodniu nieźle dali nam popalić — przytaknął. Przez chwilę widziałem, jak kalkulował coś w głowie. Jego brązowe oczy przygasły lekko. Zawsze, kiedy coś analizował, na jego twarzy pojawiał się ten sam wyraz. Jego już i tak wyraźne kości policzkowe, wydawały się wtedy jeszcze bardziej ostrzejsze. — Chciałbym ci kogoś przedstawić. Jest kimś wyjątkowym w moim życiu, tak jak ty, więc chciałbym, żebyś potraktował to poważnie.
Przewróciłem oczami.
Eric i jego pierdolona potrzeba miłości.
— Pewnie. Daj znać SMS-em, kiedy i gdzie.
Po tych słowach, usłyszałem przychodzącą wiadomość. Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni czarnej bluzy, uważnie skanując treść.
Od: Livy
Próbowałam cię kryć, ale tata już wie, że cię nie ma. Jest wkurwiony, ja też. Miałeś się więcej nie spotykać z Erickiem.
Wypuściłem drżące powietrze i posłałem przyjacielowi smutne spojrzenie.
— Spadam. Cody skapnął się, że mnie nie ma — powiedziałem, starając się brzmieć obojętnie, ale na wspomnienie mojego ojca poczułem mdłości. Stres oblał mój kark. Miałem dość tych konfrontacji.
— Trzymaj się, stary. Moja kanapa ciągle jest wolna, jeśli będziesz potrzebował — dodał, a następnie odwrócił się w stronę budynku i ponownie wszedł do środka.
A ja wróciłem do domu, po raz kolejny dostając opierdol, z którego już nawet nic sobie nie robiłem. Kiedy słuchałem jego wrzeszczenia, kątem oka widziałem, że Olivia nie mogła już tego słuchać i wyszła z domu. Liczyłem, że udała się już do Diany.
Nawet mnie to nie zdziwiło. Ja sam wyłączałem się po słowach "jesteś porażką rodziny".
Jednak w środku czułem, że coś jest nie tak. Jakiś wewnętrzny głos krzyczał, że powinienem natychmiast znaleźć się w innym miejscu niż przed Codym, rzucającym szklanką w ścianę.
I kiedy ojciec skończył swoją umoralniającą gadkę, od razu ruszyłem do pokoju. Zgarnąłem swój telefon, marszcząc brwi, bo widniały na nim wiadomości, których nigdy nie wymieniłem.
Od: Eric
Jutro wieczorem nad klifem? Ona nie może się już doczekać, żeby poznać mojego ulubionego współpracownika i przyjaciela.
Do: Eric
Po co czekać do jutra? Będę za 10 minut.
Serce zaczęło bić nierównym rytmem. Jedyna osoba, która znała mój kod do telefonu, a do tego wyszła właśnie z domu, to moja starsza siostra. Tylko po co Olivia to napisała? Po co była jej konfrontacja z Erikiem? Jakie miała motywy?
Jednak kiedy dotarłem nad klif, nikogo nie było.
Tak samo jak nigdzie nie było Olivii.
Po dwóch tygodniach znaleziono jedynie ciało nastolatki, która miała popełnić samobójstwo.
A wraz z jedyną osobą, która trzymała ludzkiego Williama przy życiu, odeszła też ta dobra strona.
Bo miłość, nieważne do kogo, wyrządzała w życiu najwiecej szkód.

CZYTASZ
TOO LATE [18+]
Teen FictionZastanawiało was może co działo się w głowie Williama Riley'a przed, w trakcie i po poznaniu Nancy Walker? Mnie bardzo, dlatego postanowiłam pokazać Wam opowieść o skrzywdzonym chłopaku z bogatego domu, sile przyjaźni i to co tygryski kochają najba...