3. pierwszy i nie ostatni...

789 28 3
                                    

Jude

-Wszystko da się wytłumaczyć. - zaczęła Bella.

-Ale tego chyba nie... - dokończył Jobe ściągając z siebie dziewczynę.  

Próbująca unormować swój oddech Isabella obdarzyła mnie gniewnym spojrzeniem zatrzymując się na komórce w mojej ręce z włączonym na kamerce Erlingiem. Norweg milczał czekając na rozwój sytuacji. Patrzyłem na tą dwójkę zdegustowanym wzrokiem. 

-Chciałem tylko ładowarkę ale chyba przeszkodziłem. - Jobe sięgnął na łóżko po kostkę oraz kabel i rzucił to w moim kierunku. - I tak mi to wytłumaczycie. 

-Przyjdź tu za dziesięć minut. - odparła pewnym siebie głosem Bella. 

Skinąłem jej głową i wróciłem do swojego pokoju. Szybko podłączyłem telefon a Haaland zaczął się śmiać z mojej przerażonej miny. Wytłumaczyłem mu całą sytuację a po chwili jego gromki śmiech roznosił się po moim pokoju. 

-Nie wydaje mi się aby oni robili to o czym myślałeś. Wasi rodzice są na dole a ty w pokoju naprzeciw. - patrzyłem na niego nie do końca przekonany.  - Idź tam bo minęło już chyba dziesięć minut. 

Westchnąłem i pożegnałem się z przyjacielem. Zapukałem delikatnie w drzwi a po usłyszeniu cichego proszę wszedłem. Dziewczyna odchrząknęła szykując się do wygłoszenia lecz Jobe także zastanawiał się co może powiedzieć. 

-Więc tak. - wciągnęła powietrze do płuc. - Zacznijmy od początku. Wraz z Jobem robiłam lekcję na podłodze. Potem zaczęłam się wygłupiać a on w odwecie zaczął mnie łaskotać. Gdy on również pękał i zaczął się śmiać odwróciłam nas aby to on pocierpiał. I w tym momencie przybyłeś ty. 

-Stary wyglądało to jak wyglądało ale Bella ma rację. - wsunął ręce do kieszeni. 

-Nie obchodzi mnie co robicie. - skłamałem. Nie mogłem wyobrazić jak mój brat kładł na niej dłonie. - Tylko na następny raz może uważajcie bo to mogę nie być ja. 

Wyszedłem z pokoju zanim cokolwiek powiedzieli. Nie mogłem się skupić na niczym. Krążyłem po własnej sypialni przekładając wszystko co miałem na około aby się czymś zająć. Wybawieniem okazał się dla mnie krzyk mamy, która coś chciała. Zbiegłem po schodach i czekałem w jakim celu zostałem wezwany. 

-Pojedziesz ze mną na zakupy? - ochoczo przytaknąłem głową. Przez chwilę chociaż zapomnę co zobaczyłem w pokoju naprzeciw. 

Władowałem się do samochodu i czekałem aż tylko wsiądzie mama. Tata był na wieczorniej zmianie i dopiero pojawi się w nocy w domu. A co za tym idzie ta dwójka zostanie sama. W ten sposób zamiast pozbyć się tych idiotycznych myśli to namnożyłem ich. 

Krążąc z mamą po sklepie byłem nieobecny. Zamartwiałem się tym, że dziewczyna może zrobić głupotę wraz z moim bratem na tyle, że nie zauważyłem, że dobiłem do innego wózka. Podniosłem swój wzrok na ewentualnego poszkodowanego i przekląłem pod nosem. 

-Jude! Miło Cię zobaczyć! - skrzywiłem się w myślach słysząc jej piskliwy głosik. 

-Cześć Karin. - sztucznie się uśmiechnąłem. Obróciłem się aby dojrzeć jak daleko jest moja mama aby jej nie zobaczyła. 

Karin Mullins była średniego wzrostu blondynką z niebieskimi oczami. Jej styl ubioru pokazywał, że jest bardzo cukierkową osobą. Jej charakter bardzo nie odbiegał od sposobu ubierania się oraz życia. Była bardzo uciążliwą osobą. W dodatku zazdrosną. Na każdym kroku próbowała udowodnić światu kim jest jej chłopak. I mimo, że rozstaliśmy się w pokojowych warunkach darzyłem ją wielką niechęcią. 

just love me || Jude BellinghamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz