Musiało minąć kolejnych kilka dni, zanim jej oczy spoczęły na następnej cudownej lukrowanej babeczce, leżała sobie jakby nigdy nic na parapecie okna jej wieży. Ledwie Nadia sięgnęła po nią, gdy wtem spostrzegła kolejne ciastko, leżące u podnóża budowli. Po błyskawicznym schrupaniu pierwszej babeczki zaraz znalazła się na dole. Nie miała nawet okazji bliżej przyjrzeć się jej znalezisku, gdyż trzecie ciasteczko leżało nieopodal na małym stoliku. Zajadając się słodkimi znaleziskami za każdym razem, gdy spałaszowała jedną babeczkę, znajdywała kolejną kilka metrów dalej. Nigdy w życiu nie była bardziej szczęśliwa.
Przy dziesiątej zorientowała się, że ten babeczkowy szlak gdzieś ją prowadzi, gdy jej oczom ukazał się ukryty między listowiem wielki stół zastawiony pieczenią, makaronami, ciastami i innymi delicjami, w której ilości dawno, a może nawet nigdy jeszcze nie widziała.
Królewna stała jak zamurowana, mając nadzieję, że ten cudny widok nie rozpłynie się tak nagle, jak się pojawił, on jednak trwał nadal ku jej szczęściu.