1

5 2 0
                                    

Megan

Jak co rano wstałam by przygotować się do szkoły.Po Wstaniu z wygodnwgo materaca podeszłam do dużej Czarnej szafy i wyjełam z niej luźną szarą zakładaną bluzę którą,Ukradłam od Omara do tego czarny top i czarne dresy z ściągaczami na kostkach gdy się przebrałam to zeszłam na dół do rodzeństwa które już zdąrzyło się kłócić.

-O co poszło?-Zapytałam przyrodnią siostrę którą naprawdę była cudowna, pyskata,wredna i Stawiająca na swoim szanowałam ją za to aż nad to.W końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami

-Alex robi dramy,bo pokłócił się z Emilem i się drze-Powiedziała na co tylko prychnełam z rozbawienia podchodząc do ekspresu do kawy zabierając z pod niego kubek w kolorze różu który zapewne należał do Alexa, ale w tamtym momencie miałam na to wywalone chciałam kawę,to sobię wzięłam.

-Ej! To moja kawa-Zawołał Alex za mną przy wyspie kuchennej z niezadowoleniem na co tylko przewróciłam oczami i przytknełam kubek do ust z zadowoleniem popijając ciepłą kawę,wyjąłam telefon z kieszeni odpisując Chrisowi z którym przyjaźniłam się od Dziecka.Mowiąc szczerze nawet nie przeczytałam tylko szybko wystukałam na klawiaturze "Mhm,pewnie" i schowałam iPhona do kieszeni dresów.Odpychając się od blatu podeszłam do drzwi zakładając na stopy czarne sznurowane trampki po czym wyszłam z Mari u boku dziewczyna jak zwykle prezentowała się cudownie w luźnym koku czarnym topie i luźnymi ciemno-zielony bojówkami. Gdy dotarliśmy do szkoły witali się z nami nasi znajomi.Alex i Omar od razu poszli do swoich znajomych a ja wraz z zielono włosą do naszych szafek po książki na chistorie.Pani Mackl'ey jest przerażająca i nikt nie śmie brać nieprzygotowań nigdy. Była naprawdę wymagająca na mojej nieszczęście te wszystkie daty i inne gówna nie są zdecydowanie dla mnie ja wolę jezyki.

-Meguśa Mery!-usłyszałam za sobą przyjwmny męski głos należący do mojego przyjaciela o czekoladowych tęczówkach. Uśmiech niemal od razu wtargnoł na moje usta, uścisnełyśmy Chrisa

-Cieszę się że możecie Dzisiaj wyjść na plażę wieczorem, Zdziwiło mnie że zgodziłaś się mimo tego że Nathaniel tam będzie -Wysłupiłam oczy na jego słowa,z początku nie widziałam o co chodziło jednak przypomniałam sobie o wiadomość którą zlałam i zgodziłam się nie wiedząc na co. Gdybym wiedziała że będzie tam Black namyśliłabym się poważnie czy olać Chrisa...

-Ta...Ja też się cieszę-Odparłam zmuszając się na uśmiech

* * *

Dzień w szkole był okropny, zresztą jak zwykle.Czasami zastanawiało mnie co ja tam jeszcze robie,Po powrocie do domu poszłam się przebrać w coś co bardziej nada się ma wyjście na plażę.Jak zwykle towarzyszyła mi Mia która narzekała na Liama który znów tego dnia dał jej do zrozumienia że nie lubi towarzystwa Masa i Leona którzy mieli jechać z nami na tą przeklętą plażę.

-Megs,Ruszaj się -Wyjojczyła z niepokoju Adams z znudzeniem,na co przewróciłam oczami i zapiołam swój top w kolorze wyblakłej czerwieni dopasowany do czarnych jeansów i trampek sięgających kawałek za kostkę.

-Prosze cie,do Blacka mi nie śpieszno-odwróciłam się w jej stronę zgarniając moją luźną, białą bluzę na zamek.
-O co ci tak właściwie chodzi co?, przecież Nat'e jest jednym z ładniejszych chłopaków z naszego rocznika.-Powiedziała chowając swój telefon do kieszeni szerokich dżinsów z dziurami które ładnie komponowały się z jej białym Topem na który blondynka narzuciła czarną bluzę należącą do jej chłopaka.

-Wyglond to nie wszystko,Black jest wstrętny z Charakteru i obie wiemy że należy do rozpoznawalnej ekipy w naszym mieście.Zresztą nie tylko on. Ja się dziwię Scottowi,Cameronowi,Lunie,Lilce,Mattowi i Josie że z nim wytrzymują -Powiedział kończąc swój podstawowy makijaż po czym dodałam -A o Liamie nie wspomnę oni są jak bracia.Chłop musi mieć nerwy z stali.- Adams z politowaniem pokręciła głową wychodząc z pokoju.Chwilę potem wyszłam i ja gdy byłyśmy na dole dołączyła do nas Mari ubrana w zielony top jasne jeansy do tego szara zapinana bluza i jej ulubione zielone Adidasy które dostała od Taty.

-O której wrócicie dziewczynki? Macie pieniądze? odebrać was?-Zapytała nasza Matka wychylając głowę z kuchni

- Będziemy raczej późno,kasę mamy i damy rade- Odparła do mojej rodzicielki. Mimo iż Mari była adoptowana mama kochała nas zawszę tak samo.

-Pa mamo!-zawołałam wychodząc z dwoma dziewczynami na taras. Czekałyśmy na Mitthela który chwilę potem podjechał swoim fioletowym jaguarem

Opposites attractOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz