Część 1.

196 2 0
                                    

Jestem Y/N i wracam właśnie ze szkoły, w której po raz kolejny dostałam naganę od swojej wychowawczyni, a w dodatku groziło mi powtarzanie klasy...

Było już późne popołudnie, kiedy wracałam do mieszkania. Starałam się oczywiście zrobić to, jak najciszej jak tylko potrafiłam, bo nie chciałam obudzić matki, która pewnie była w cugu...

W końcu otworzyłam drzwi nie zauważyłam pustej butelki i potknęłam się o nią. Przełknęłam bezgłośnie ślinę i usłyszałam skrzypienie sprężyny.

Co za tym szło, matka podnosiła się z kanapy, a raczej próbowała.

- W końcu raczyłaś wrócić! - wybełkotała - Gdzie byłaś tyle czasu?

Westchnęłam ciężko. Znowu piła, czyli nic nowego... Spojrzałam na jej żyły i raczej coś brała...

- Jak byś przestała pić i ćpać to może byś wiedziała, to byś wiedziała, że chodzę do szkoły! - odparłam.

- Nie pyskuj mi tutaj! Jesteś taka sama jak on! - usłyszałam w odpowiedzi.

Matka była porządnie nawalona i zataczała się idąc do kuchni. Otworzyła szafkę i wyjęła z niej nową butelkę wódki.

- Mamo! Przestań w końcu pić... Naprawdę w ten sposób chcesz zapomnieć o tacie? - zapytałam.

Poczułam mocne uderzenie w policzek, a do oczu napłynęły mi łzy.

- Czego znowu ryczysz?! Dobrze wiesz, że to on zostawił mnie dla tej swojej dziwki! - wydarła się na mnie - Czy Ty nie potrafisz zrobić nic innego porządnego tylko wiecznie ryczysz?!

Nie miałam ochoty wdawać się w nią w dyskusję na temat ojca.

- Potrafię tylko Ty mi tego nie ułatwiasz! - krzyknęłam nagle. - Nawet nie interesuje Cię moja nauka!

Oberwałam w drugi policzek. Dotarło do mnie co przed chwilą zrobiła moja matka...

- Nie podnoś na mnie głosu nieznośna gówniaro! - wydarła się jeszcze bardziej na mnie.

- Sama dobrze wiesz, że z Tobą nie da się inaczej rozmawiać... - rzekłam bez emocji.

Wskazała palcem na drzwi prowadzące do mojego pokoju.

- Wypierdalaj do swojego pokoju w tym momencie, bo w nie ręczę za siebie! - rzekła, by po chwili zacząć pić otwartą wódkę ledwo łapiąc się kuchennego blatu.

Z miłą chęcią się tam udałam, ale oczywiście zrobiłam jej na złość i trzasnęłam drzwiami.

Oparłam się o drzwi, a po chwili zaczęłam cicho płakać... Od kiedy pamiętam to ojciec często wyjeżdżał w delegację i przelewał mi pieniądze, abym miała na swoje wydatki do szkoły, na jedzenie, na ciuchy oraz swoje przyjemności.

Niestety moja matka trwoniła pieniądze na jak to ona określała "przyjemności dla niej samej, bo ja nie umiem dysponować pieniędzmi."

Pff... Sama nie jest lepsza! Wydaje na narkotyki i alkohol...

Poza tym, jak w domu nie było ojca to zaczęła sprowadzać sobie do domu różnych facetów, z którymi się pieprzyła. Nie był to jeden facet. Potrafiła sprowadzić sobie na chatę nawet czterech!

Właśnie w takich momentach najbardziej się bałam, że to mnie zrobią jakąś krzywdę...

I to nie było tak, że ojciec zdradził matkę! To ona zdradziła jego i stało się to, w któryś dzień kiedy ojciec wrócił wcześniej z pracy i zastał matkę, która się ruchała z dwoma typami.

Ona go zauważyła i próbowała się tłumaczyć, że to tylko nic nieznacząca zabawa... Niestety żadne wymówki nic nie dały... Ojciec się wyprowadził i zostałam sama z matką.

Ponieważ nigdy nie miałam z nim super relacji typu ojciec - córka zostałam zmuszona zostać z kobietą, bo on sam nie miał do tego warunków.

Mój tata po prostu stwierdził, że dając mi pieniądze, a później robiąc mi przelewy rozwiąże tym wszystkie problemy...

Nigdy nie był dla mnie wsparciem... Był dla mnie tylko dawcą spermy, abym mogła przyjść na świat.

Byłam zdania, że równie dobrze mogłam się wcale nie urodzić... Mogli mnie po prostu wyskrobać...

Siedząc w swoim pokoju nawet nie odrobiłam lekcji... Po co mi to było, skoro i tak groziło mi powtarzanie klasy? Usłyszałam dzwonek do drzwi i jakieś dwa czy trzy męskie głosy oraz imię mojej matki... Co za tym idzie, ona znowu będzie się pieprzyć! Skaranie boskie!

Miałam dosyć takiego życia, a przy okazji takiej matki!

„Kupiona miłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz