Część 20.

179 2 0
                                    

W końcu po jakieś godzinie jazdy dotarliśmy do mieszkania mężczyzny, który kiedy tylko zaparkował auto od razu z niego wysiadałam.

Czekałam przed drzwiami wejściowymi, aby mógł je otworzyć, a kiedy to zrobił pierwsze co jak tylko zdjęłam buty swoje kroki skierowałam do mojego pokoju. Loki nic się nie powiedział najwyraźniej uważam, że potrzebuję się przebrać w swoje normalne ciuchy. Po zmianie ubrań dodatkowo poszłam do łazienki, aby zmyć makijaż... Czułam się lepiej nie mając go na sobie. Zeszłam po schodach, po czym zobaczyłam, że Loki siedzi na kanapie w salonie i oddał się swojej ulubionej czynności, którą jest czytanie książek.

Nawet nie zauważył, jak zeszłam, bo był bardzo skupiony na tym co robił.

Postanowiłam do niego podejść i z nim porozmawiać tak od serca, tak jak to robią... przyjaciele, ale niespodziewanie zadzwonił do niego telefon.

Pomyślałam, że kolejna szansa i okazja do rozmowy poszła na marne, a przez to wszystko czułam się bardzo podle chociaż wiedziałam, że nic nie zrobiłam.

Stałam bezczynnie i nie wiedziałam co mam zrobić. Wstydziłam się powiedzieć mężczyźnie cokolwiek...

Po jakiś 5 minutach po skończonej rozmowie mężczyzna podniósł się z kanapy, odłożył książkę i zobaczył, że stoję, aż w końcu przyjrzał mi się dokładnie.

- Czy coś się stało? - zapytał.

- Nie, nie... Wszytko jest jak najbardziej w porządku. - odparłam zbyt szybko.

Czarnowłosy podszedł do mnie i pogładził mnie po włosach, a ja znowu poczułam ten sam dziwny ucisk w okolicach podbrzusza.

Spuściłam głowę niby ze wstydu, ale zrobiłam to tylko po to, aby nie pokazać po sobie, że coś jest nie tak.

- Proszę Cię Y/N. - rzekł mężczyzna unosząc lekko mój podbródek - Powiedz mi, czy coś Cię niepokoi?

- Nie, ja po prostu... - ugryzłam lekko policzek od środka - Po prostu denerwuję całą tą sprawą z Antuan'em to wszytko. - odpowiedziałam na co mężczyzna pokiwał potakująco głową.

Po chwili wyjął swój telefon i sprawdził w nim parę rzeczy, tak abym nie mogła zobaczyć co robi, a kiedy skończył spojrzał na mnie.

- Muszę na chwilę wyjść załatwić pewną sprawę, ale wezmę ze sobą klucze i zamknę tutaj drzwi, abyś była bezpieczna.

- Niee... - szepnęłam przerażona - Loki nie... - padłam na kolana, chwyciłam go za jedną nogę i zaniosłam się płaczem - Loki nie... Nie idź! Nie zostawiaj mnie tutaj! Proszę!

Mężczyzna uwolnił swoją nogę, po czym chwycił mnie za łokcie i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.

- Proszę nie płacz... To jest dosyć ważne. Będę za jakieś 10 góra do 15 minut. - rzekł i wyszedł z mieszkania.

Po raz pierwszy wyszedł sam... Wyszedł sam pozostawiając mnie po raz pierwszy w swoim mieszkaniu... Czułam się okropnie... Z moich oczu zaczęły lecieć łzy... Bólu? Smutku? Cierpienia? Rozpaczy? Nie... Czułam się, jakbym straciła cały tlen potrzebny mi do życia...

Pobiegłam na kanapę, aby na niej usiąść i podciągnęłam nogi, tak aby kolana dotknęły mojego podbródka, a twarz schowałam w dłonie. Zaczęłam histerycznie płakać... Było mi okropnie źle i serio nie chciałam już niczego...

Tak długo płakałam, że nie usłyszałam, jak przekręcił się zamek w drzwiach wejściowych.

Nie usłyszałam kroków zbliżających się moją stronę... Nagle poczułam męską dłoń, która gładziła moje ramię... Usłyszałam zdrobnienie swojego imienia... Zaczęłam jeszcze bardziej płakać...

- Y/N już wróciłem, więc zechciej podnieść na mnie swoje piękne oczy. - usłyszałam.

Zrobiłam to i przede mną stał... Loki, który miał ręce za plecami, a w tym momencie stał w swoich czarnych błyszczących butach. Ubrany był w przylegające czarne spodnie, białą koszulę z podwiniętymi rękawami powyżej łokci, a dopełnieniem całego kompletu był czarny krawat.

- Wstań i zbliż się do mnie. - poprosił, a ja wstałam i stałam przed nim.

Otarłam oczy mokre od łez, ale jednak czułam że lecą mi nowe.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał zmartwiony.

- Bo... Bo się bardzo bałam... Bałam się, że coś Ci się stanie... I... I ja tutaj zostanę sama... Sama już na zawsze... - wychlipałam przerażona.

Czarnowłosy wyciągnął jedną rękę i zaczął gładzić palcami mój podbródek.

- Chciałbym Ci coś dać. - mówić to wyciągnął drugą rękę, w której trzymał... bukiet czerwonych róż!

- O Boże... - przyłożyłam dłonie do twarzy - Jakie one są piękne!

Loki założył mi za ucho pukiel włosów.

- Nie Y/N... One są po prostu ładne, bo jedyne tylko o Tobie mogę powiedzieć, że jesteś piękna. - kiedy to mówił patrzył na mnie nico inaczej.

Wzięłam kwiaty od Lokiego, kiedy nagle poczułam, że się zarumieniłam.

Niespodziewanie mężczyzna wziął roślinki odłożył je na stolik, ujął moją twarz i zbliżył swoją. Dzieliły nas centymetry. Zaczęłam ciężko oddychać, a moje serce biło jak opętane, jakby miało zaraz wyskoczyć z mojej piersi. Centymetry zamieniły się milimetry. Oblizałam lekko swoje wargi... Przełknęłam bezgłośnie ślinę... Zobaczyłam, jak grdyka mężczyzny się poruszyła... Przymknął oczy... Ja teraz przymknęłam swoje... Nasze usta były niemalże bardzo blisko siebie, aby się ze sobą złączyć, kiedy nagle... Loki odsunął się ode mnie, bo zaczęła dzwonić jego komórka.

- Kurwa mać... - przeklnął pod nosem - Kogo to teraz niesie?

Mężczyzna sięgnął do kieszeni spodni po telefon, ja skorzystałam z okazji, aby podjeść do szafki i wybrać odpowiedni wazon.

- Naleję wody i wstawię kwiaty. - powiedziałam do zielonookiego na co on pokiwał potakująco głową.

Kiedy to zrobiłam usłyszałam urywki rozmowy, którą prowadził.

- Tak... Jasne... Przekażę jej... Co?... O Nie, nie... Ostatni raz Ci powtarzam Barnes! Ona tego nie chce! Aha... Możesz być pewien, że na pewno się dowie. Do usłyszenia.

W tym momencie postawiłam wazon z kwitami na stole i kątem okaz dostrzegłam, że Loki się rozłączył i skierował wzrok mnie. Udało mi się dostrzec, że ta rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych.

- Dzwonił Barnes. Mam Ci przekazać, że musisz złożyć dodatkowe zeznania na policji oraz wyjaśnienia w Specjalistycznej Służbie ds. Walki z prostytucją, a potem sprawa trafi do Sądu. - westchnął, kiedy to powiedział.

Stałam przerażona z szeroko otwartymi oczami... Nie wiedziałam co powiedzieć...

Kolejne składanie zeznań mnie przerosło...
Miałam już tego dosyć, ale wiedziałam że im więcej moich zeznań tym lepiej i duża szansa na to, że złapią Antuan'a, bo bardzo mi zależało mi na tym, aby zgnił w więzieniu za swoje czyny.

Nagle czarnowłosy mężczyzna przytulił mnie do siebie, a ja odwzajemniłam uścisk. W dodatku po raz kolejny moje serce zaczęło bić coraz szybciej i zrobiło mi się przyjemnie ciepło w dolnej części podbrzusza. Oczywiście nic nie powiedziałam zielonookiemu, a zostawiłam to jak zwykle dla siebie...

„Kupiona miłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz