Rozdział 1

6 0 0
                                    

Ostatnie dni był ciężkie, a nawet bardzo ciężkie...Po śmierci babci nie chciało mi się nawet stać z łóżka. Ona była jedną osoba która mnie w pełni rozumiała, słuchała, martwiła się... nie to co moi rodzice(i ojczym ale go tu nie zaliczmy bo go nie trawimy)oni zawsze mieli mnie głęboko w dupie. Babcia wprawdzie nie mieszkała z nami ale była tu prawie codziennie, więc przyzwyczaiłam się do tego. A kiedy wyjeżdżała na kilka dni czułam się strasznie samotna i sama w dużym domu a jedynie kto przechadzał się białymi korytarzami była pani Sophie, nasza gosposia ale nawet jej czasami niebyła.                                                                                                                           A ja przez ostatnie tygodnie czułam się jak wtedy...Lecz teraz miało jej już nie być na zawsze a nie na kilka dni....                                                                                                                                                                              Postanowiła rozpocząć nowy rozdział w moim życiu. O wiele cięższy niż poprzedni, lecz kto powiedział ,że gorszy nie?                                                                                                                                                     Słońce przebijało się już przez, moje beżowe zasłony, i oświetlało cały pokój a moje włosy błyszczały się w świetle. Mój pokój nie był za duży ani za mały był po prostu idealny. Na środku stało duże łóżko z lekko żółtawą pościelą a zaraz obok niego rozchodziło się półkolne białe okno. Na przeciwko łóżka stała biała komoda z czarnymi okrągłymi uchwytami i białe biurko a na nim mój laptop. Potem juz była duża szafa i lustro a bok niego wyjście na balkon. Jeszcze miałam swoją łazienkę co była jedno z lepszych rzeczy w moim pokoju.                                                                                                                                                           Usiadłam na kocu , po czym wsunęłam się pod łóżko i wyciągnęłam z pod niego, brązową lekko poprzecieraną skrzynie. Dostałam ją od babci, jest to moja jedyna z ostatnich pamiątek po niej... Dała mi ją dzień przed swoją śmiercią i powiedziała za chrypniętym już głosem cytuje: "Jeden list w ciągu dnia i tak przez 365 dni". Od jej śmierci nie odważyłam się jeszcze zajrzeć do tej skrzyni...ale dziś jest nowy rok więc może powinnam? Podniosłam więc do góry klapkę od skrzynki która lekko zaskrzypiała. Moje oczy powiększyły się gdy ujrzałam stertę listów za pakowanych brązowe koperty. Lecz spojrzałam na klapkę gdzie ukazał mi się napis: "Jeden list w ciągu dnia" Najpierw przyglądałam się listą za zdziwieniem lecz po chwili zaczęłam rozmyślać, który wziąść jeżeli jest ich aż tyle? potem jednak przypomniała mi się jak losowałam cukierki z woreczka i do ilu babcia liczyła. Więc policzyłam z zamkniętymi oczami do 7: -1..2..3..4..5..6..7!-I wyciągnęłam szybkim ruchem z pudła kopertę. Delikatnie przesunęłam po naklejce palcem aż uchyliła się lekko. Odtworzyłam delikatnie wysuwając list po czym wzięłam głęboki wdech i zaczęłam czytać: "Za każdym razem, gdy pozwolisz czemuś odejść, doświadczasz kolejnego poziomu wolność."




Close my eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz