✰ Rozdział X ‐ Kac morderca

505 56 163
                                    

[Perspektywa ZSRR]

Siedziałem na fotelu w salonie i czytałem jakąś książkę, która mnie zainteresowała. W międzyczasie zajadałem się też kanapkami. Co jakiś czas zerkałem też na śpiącego obok Rzeszę. Czasem pomamrotał coś pod nosem i przewracał się na drugi boczek, zawinięty w koc jak w naleśnik. Śmiałem się cicho pod nosem za każdym razem kiedy tak robił.

Po jakimś czasie nazista zaczął głośniej pomrukiwać i się wiercić. Podniósł się na rękach i rozejrzał dookoła takim przyćpanym wzrokiem. Usiadł wygodniej, drapiąc się po głowie. Jego włosy były roztrzepane i odstawały w kazdą możliwą stronę. W duecie z czerwonymi, podkrążonymi od płaczu oczami wyglądał jakby dopiero co powstał z grobu.

— Co... co się stało...? — wymruczał cicho. Zatrzymał swój wzrok centralnie na mnie. Odłożyłem zamkniętą książkę na stół, wcześniej zapamiętując sobie dokładnie stronę na której skończyłem. Nie jestem typem osoby która często siedzi w miejscu i oddaje się jednej czynności, jednak ta powieść wyjątkowo mnie zainteresowała.

— A co? Nie pamiętasz nic a nic? — zapytałem go spokojnie. W duchu liczyłem, że przez alkohol o wszystkim zapomni... wolałbym, żeby nie pamiętał jak go tuliłem. O reszcie też... za bardzo by mnie wtedy kusiło i zacząłbym go wypytywać co miał na myśli gadając, między innymi że ,,czuje więcej". A niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć... nawet jeśli się tego chce.

Rzesza pokręcił głową przecząco. Uf... kamień z serca! Stalinowi niech będą dzięki!
— Pamiętam tylko, że kupiłem sobie butelkę wina na odstresowanie, wypiłem całą... a potem urwał mi się film — powiedział, zamyślając się co chwila, jakby próbował sobie siłą przypomnieć.
— Powiedz mi szczerze... odwaliłem coś po pijaku? — zapytał, owijając się szczelniej kocykiem.

— Nie — skłamałem, starając się zabrzmieć naturalnie. — Ale strasznieee dopisywał ci humorek na żarty, to chyba można zaliczać do odwalania! — parsknąłem śmiechem. Chciałem obrócić całą tę sytuację w żart. Tak łatwiej byłoby mi manipulować swoimi emocjami.

Mężczyzna sam się lekko uśmiechnął.
— Ta, trudno się nie zgodzić... — powiedział. Złapał się za skronie sycząc przez zaciśnięte zęby. — Ała... moja głowa... i brzuch i... wszystko! — jęknął głośno z bólu i opadł z powrotem na poduszki, robiąc dramatyczną pozę.

Nie mogłem się powstrzymać od nabijania się z niego.
— Było tyle nie chlać! Skoro to był twój pierwszy raz od dawna to się nie dziw! Bardzo dobrze ci tak! — mówiłem do niego złośliwie. Podczas kaca zawsze się jest lekko podkurwionym, a wtedy była jeszcze lepsza zabawa z denerwowania kogoś.

Mruknął coś niezadowolony, patrząc na mnie przymrużonymi oczami, jakby chciałby mnie nabić na pal i podpalić.
— A weź spierdalaj, bo znowu będziesz musiał stać przy garach — zebrał w sobie wszystkie swoje siły, podnosząc się z kanapy. Trzymając się za kręgosłup zaczął przeklinać coś pod nosem.

— Jak coś tu masz tabletki. I szklankę wody — wskazałem na stolik, domyślając się że chce pewnie iść po jakieś leki na ból głowy. Zadbałem o to od razu jak położył się spać. Niech się biedak nie męczy dodatkowo.

Nazista wpatrywał się przez krótką chwilę w stół.
— Oh, rzeczywiście. Danke — powiedział, wracając myślami do tej chwili i usiadł z powrotem na kanapie. Wziął dwie tabletki i połknął na raz, popijając je wodą. Odstawił pustką szklankę na stół. Znowu się zamyślił... poznałem to po jego nieobecnym wzroku.

Przez tą nagłą ciszę zacząłem się zastanawiać nad tym, o czym wspominał wcześniej.
— Jakie odstresowanie miałeś na myśli? Co się znowu stało? — nie mogłem powstrzymać od zadania tego pytania. W jego przypadku to mogło być naprawdę wszystko... w dalszym ciągu tak mało o nim wiedziałem.

Szczęście w Nieszczęściu | SovietReich - Countryhumans [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz