✰ Rozdział XI - Zaginiony w śniegu

477 62 81
                                    

[Perspektywa Rzeszy]

Komuch poszedł łajzować, a ja korzystając wciąż nie czując się zbyt dobrze położyłem się spać w swoim o wiele wygodniejszym niż kanapa łóżku... ale coś nie dawało mi spać w spokoju... wierciłem się nerwowo po łóżku, zaciskając ręcę na prześcieradle...

* * *

Biegłem ile sił przed siebie, pokonując skokami kolejne śnieżne zaspy. Oddech miałem ciężki... a lecące z zawrotną szybkością płatki śniegu utrudniały mi jakąkolwiek widoczność. Przetarłem oczy rękawem.

— RZESZA! RZESZA! — krzyczał znajomy, męski głos w oddali. Przyśpieszyłem... ale mój bieg nie trwał długo. Przez pośpiech padłem jak długi w śniegu, potykając się o przykryty śniegiem korzeń drzewa. Uczucie zimna objęło całe moje ciało... syknąłem pod nosem. Gdyby nie kolejne nawoływanie pewnie bym tu poległ i zamarzł na śmierć... ostatkami sił podniosłem się na rękach z ziemi. Moje źrenice się pomniejszyły....

Przede mną niewiadomo skąd pojawił się ZSRR, trzymający się za brzuch. Z jego rany tryskała krew. Trząsł się strasznie, patrząc na mnie wzrokiem pełnym bólu. Chciał zrobić krok do przodu, ale nie zdołał ustać na własnych nogach i upadł.

— ZSRR! — krzyknąłem, podbiegając do niego. Kucnąłem obok, myśląc nad tym co mam zrobić... zacząłem oddychać ciężko z nerwów. — Już dobrze, już dobrze... zaraz ci pomogę! — powiedziałem, nie wiedząc czy próbuje w tym momencie oszukać komunistę czy siebie... nawet nie wiem gdzie jesteśmy. Nic tu nie widzę...

— Pomożesz mi...? Przecież... ty sam mi to zrobiłeś, potworze — wysyczał z nienawiścią w głosie. Co...? Jak to?
Popatrzyłem na jego ranę, w którą był wbity nóż... nóż? Skąd?! I-i dlaczego ja go trzymam?!

— Nie nie nie nie...! — mamrotałem. Puściłem ostre narzędzie, tkwiące w jego brzuchu i odsunąłem się do tyłu. — Przecież to nie ja!

ZSRR podniósł się na równe nogi, jak gdyby nigdy nic i podszedł do mnie. Złapał za nóż i szarpnął nim mocno, wyciągając go. Chwycił mnie za kołnierz płaszcza, przyciągając do siebie. Uśmiechnął się szeroko.

— Nie myślisz, że pora na... rewanż? — przechylił lekko głowę w bok. Zanim zdążyłem zareagować, powiedzieć cokolwiek... po całym moim ciele przeszedł dreszcz bólu...
Komunista wbił nóż głęboko w moją klatkę piersiową i pociągnął nim do brzucha. Do mojego gardła dostała się krew i pociekła strużkiem po wargach. Zacząłem się nią wręcz dusić...

Mężczyzna patrzył na to wciąż z tym swoim uśmiechem. Przyłożył palec do moich ust w geście uciszenia.
— Shhh... niedługo to się skończy. Dobranoc na zawsze, Rzesiu~

* * *

Mój sen urwał się zanim doszło do najgorszego... położyłem rękę na torsie. Czułem, jak moje serce zaczęło bić jak oszalałe, a mój oddech był płytki. Podciągnąłem się do siadu. Próbowałem się jakoś opanować... przecież to tylko głupi koszmar! I to nie pierwszy! Powinienem być przyzwyczajony!

Szczęście w Nieszczęściu | SovietReich - Countryhumans [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz