Prolog

1.6K 45 10
                                    

Wrzesień w tym roku był wyjątkowo gorący, ale już dawno przestał się skupiać na pogodzie.

Zatrzymał samochód przecznicę wcześniej i wysiadł z niego, kompulsywnie rozglądając się dookoła. Budynki w tej okolicy wyglądały identycznie, więc nie znając odpowiedniego numeru, nikt i tak się nie domyśli, który jest tym właściwym. Szybkim krokiem przemierzył odległość od auta do swojego domu, nie przestając się sprawdzać, czy aby na pewno nikt go nie śledzi. Tuż pod drzwiami obrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni, upewniając się, że jest bezpiecznie. Było. Przynajmniej na razie.

– Pakuj się! – powiedział, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. Dla pewności przekręcił klucz w zamku od wewnątrz.

Kobieta, siedząca na kanapie w salonie, aż podskoczyła. Nie była jednak zaskoczona poleceniem wydanym przez mężczyznę, ponieważ szybko i bez pytania rzuciła się do jednej z sypialń. Wyjęła walizkę i w pośpiechu zaczęła pakować do niej wcześniej naszykowane rzeczy. Od rana miała przeczucie, że właśnie tak się to wszystko zakończy.

– Bierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy – odezwał się ponownie mężczyzna, nie mając świadomości, że wszystko właściwie było już przygotowane.

To, co pozwoli im przetrwać w najbliższym czasie, dopóki nie staną ponownie na własne nogi, udało się spakować w trzy duże walizki, które w tym samym czasie przytaszczyli do salonu.

– A moje wszystkie książki? – spytała kobieta, patrząc na mężczyznę ze łzami w oczach.– Zwłaszcza starodruki. Nie mogę ich zostawić na pastwę losu.

Resztkami sił starała się zapanować nad emocjami. Dobrze wiedział, że te papierowe białe kruki były dla niej najcenniejszym skarbem i świadomość, że musi je tu zostawić, rozwalała jej serce. Mimo to zripostował jej pytanie:

– Naprawdę książki są ważniejsze od twojego życia?

– Nie – załkała, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

Nie była już w stanie nad nimi panować. Ostatnie dni to był za duży rollercoaster emocji i czuła się już tym wszystkim strasznie zmęczona. Marzyła tylko o tym, aby ktoś zatrzymał ten pędzący pociąg, żeby mogła wysiąść i wziąć głęboki wdech. Jednak spodziewała się, że prędzej czy później wydarzy się to, co się działo. Liczyła się z tym, więc teraz powinna to zaakceptować, skoro nie miała wcześniej odwagi, aby to powstrzymać.

Mężczyzna podszedł do niej i chwycił ją za ramiona.

– Gosiu, mam nadzieję, że kiedyś uda nam się odzyskać wszystko, co teraz za sobą zostawiamy – powiedział najłagodniejszym głosem, jaki udało mu się uzyskać podczas tej całej nerwowej sytuacji. – Ale teraz naprawdę nasze życie jest najważniejsze. Musimy stąd uciekać najszybciej, jak się da. Dasz radę?

– Wiesz, że tak – przytaknęła twardo.

Miał bowiem rację. Ich życie zawsze było najważniejsze. Wszystko inne da się odkupić lub odzyskać.

Mężczyzna pocałował kobietę szybko w usta. Następnie chwycił dwie walizki i wyszedł z domu. Pod budynkiem stał obcy samochód, o który opierało się dwóch innych mężczyzn, z których jednej dokładnie obserwował okolicę.

– Panie Zajdel, czemu zaparkował pan tak daleko? – spytał ten, który rozglądał się dookoła. Był znacznie młodszy i miał jasne włosy. Oczy ukrył pod okularami przeciwsłonecznymi, tak samo jak jego partner. – Chyba wyraźniej powiedzieliśmy, że ma pan jechać prosto do domu.

– Chciałem zmylić potencjalny ogon – stwierdził Zajdel, odstawiając walizki przy samochodzie.

– Za dużo kryminałów się pan naoglądał – parsknął drugi mężczyzna.

Miał brązowe włosy, a na nosie lustrzane okulary, w których odbijała się okolica. Na oko mógł być jakieś pięć lat młodszy od Zajdla, ale z racji pozycji pozwalał sobie na znacznie więcej.

– Poproszę kluczyki, to przyprowadzę auto, abyście mogli się spakować – odezwał się blondyn.

– Mamy jechać naszym samochodem? – spytał zszokowany Zajdel.

– Przynajmniej na razie.

Mężczyzna niechętnie przekazał kluczyki i wrócił do domu do resztę rzeczy.

– Panie Zajdel, proszę się zastanowić, czy spakowaliście wszystko. Nie będziecie mogli już tu wrócić – odezwał się szatyn, gdy mężczyzna wrócił z trzecią walizką.

– Zdaję sobie z tego sprawę – warknął Zajdel. – Spakowałem wszystko.

W tym momencie z domu wyszła zapłakana kobieta. Rozejrzała się dookoła i drgnęła na widok obcego mężczyzny. Zajdel zostawił walizki i rzucił się do niej.

– Nie obawiaj się, Gosiu – powiedział spokojnie, splatając swoje palce z palcami kobiety. – To funkcjonariusz Wysocki. Zajmuje się naszą sprawą.

– Chyba twoją – parsknęła kobieta. – Nie zapominaj, że to ty nas w to wszystko wplątałeś.

– Miło panią poznać, pani Zajdel – przyznał Wysocki, kiwając głową w jej kierunku.

Nic nie odpowiedziała. Bo cóż by miała? I tak mąż z tym funkcjonariuszem pewnie zaplanowali już ich najbliższe miesiące, aby wszyscy byli bezpieczni. Jednak czy to się na pewno uda?

Blondyn podstawił auto Zajdela. Wysiadł z niego i otworzył bagażnik, a następnie pomógł mężczyźnie spakować walizki.

– Będziemy musieli tylko zatrzymać się przy bankomacie i wypłacić gotówkę – odpowiedział Zajdel, po czym dodał z przekąsem. – Niestety nie mam sejfu w domu, w którym ukrywam całą gotówkę.

Funkcjonariusze spojrzeli po sobie, kompletnie nie rozumiejąc ostatniego stwierdzenia. Nie skomentowali go jednak.

– Zrobimy tak... – zaczął tłumaczyć Wysocki, po chwili zastanowienia. – Pojedziemy, za państwem do szkoły. Pani Zajdel wejdzie do środka, aby załatwić wszystko, co ma tam do załatwienia. Pani Małgorzato, od tej chwili ze szkołą też nie będzie mogła się pani kontaktować. To wszystko jest dla waszego bezpieczeństwa, proszę o tym pamiętać. Pan w tym czasie wypłaci gotówkę w bankomacie po drugiej stronie, a my przepakujemy walizki do naszego wozu. Pod szkołą wsiądziecie do naszego samochodu i dalej już nim pojedziecie. Czy wszystko rozumiecie.

– Tak – potwierdził Zajdel, a Gosia tylko kiwnęła głową.

Po chwili spojrzała na męża, a on w pełni zrozumiał jej wątpliwości i spytał zmartwiony:

– Jesteście pewni, że w szkole i pod nią wszystko w porządku?

– Nasi ludzie obserwują ją od momentu, gdy pan się do nas zgłosił, są także wewnątrz, więc nie ma się pan czym martwić. Najprawdopodobniej sprawa jeszcze nie wyciekła, więc liczymy na to, że zdążą państwo wyemigrować z kraju – odpowiedział blondyn.

– Gdy tylko wsiądą państwo do naszego samochodu, od razu jedźcie na przejście graniczne Jędrzychowice – kontynuował Wysocki, ignorując wątpliwości Zajdlów. – Tam będą czekać odpowiedni ludzie, podadzą wam hasło „Norymbergia", a wy odpowiecie „Drezno". Wtedy dostaniecie wszystkie potrzebne dokumenty i adres docelowy kryjówki.

– A tu nazwisko i numer telefonu śledczego, który będzie się zajmował waszą sprawą po opuszczeniu granic kraju – wtrącił drugi mężczyzna, dając Zajdelowi małą kartkę. – Jakby coś się działo, dzwonicie od razu do niego. Tylko żadnej samowolki panie Zajdel. Do procesu ma wam włos z głowy nie spaść.

– Wolałbym, aby po procesie też nie spadł – mruknął smutno Zajdel.

Mężczyzna kiwnął funkcjonariuszom i wsiadł za kierownicę swojego samochodu. Spojrzał na żonę i westchnął głośno.

– Mam nadzieję, że postąpiliśmy słusznie – mruknęła kobieta, patrząc zapłakanymi oczami na męża.

– Ja też mam taką nadzieję, Gosieńko – odpowiedział. – Też mam taką nadzieję.

Zajdel przekręcił kluczyk w stacyjce i chwilę później włączył się do ruchu. Wiedział, że przed nimi długa droga w poszukiwaniu miejsca, które nazwą nowym domem.

🎉 Zakończyłeś czytanie Modus Operandi [Ex Delicto #1] - Premiera papierowa 14.06.2024!!! 🎉
Modus Operandi [Ex Delicto #1] - Premiera papierowa 14.06.2024!!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz