Rozdział 1

13.3K 669 84
                                    

#królewskagrawatt na twitterze


Ivy

– Cholerne taksówki! – zaklęłam siarczyście, gdy kolejny pojazd przejechał obok mnie, nie zwalniając nawet na moment. Wiedziałam, że jeśli teraz nie zatrzyma się dla mnie jakiś anioł, to będę mieć przechlapane.

– Mamo, powiedziałaś cholerne, a to brzydkie słowo. Dolar do słoika – usłyszałam butny głos mojej córki. Ścisnęła mnie mocno za rękę, żebym na nią popatrzyła, co też natychmiast zrobiłam. Uśmiechnęłam się na widok jej zmarszczonych brewek. Co za mała złośnica!

– Ty chyba zostaniesz komornikiem – podsumowałam.

Mia nie żartowała. Kiedy naliczała mi dolara do słoika, musiałam go tam wrzucić prędzej czy później. Pilnowała mnie lepiej niż myśliwski pies.

– Zawsze mi tak mówisz.

Machnęłam jeszcze raz dłonią, a gdy taksówka znów się nie zatrzymała, westchnęłam zeźlona, nachylając się do małej.

– Jak myślisz, ciocia Hope jest w studiu?

Ciocia Hope, bo tak nazywała ją Mia, była moją koleżanką z pole dance. Nie znamy się za dobrze, ale kiedy raz potrzebowałam pomocy, to ona mi jej nie odmówiła. Zabrała małą na lody, aż w spokoju załatwiłam swoje sprawy na mieście. Nie chciałam jej fatygować po raz kolejny, ale już byłam spóźniona i czułam, że każda minuta działała na moją niekorzyść.

– Myślę, że tak! Chodźmy do cioci! Tam jest tak kolorowo!

Uśmiechnęłam się blado, ciesząc się, że Mia naprawdę lubiła spędzać czas w tym studiu. Hope Myers była początkującą malarką, ale w mojej córce miała fankę numer jeden. Podobało jej się, że kobieta używała dużo kolorowych barw, przez co jej prace wyglądały dla niej jak „ogromne kolorowanki".

– No to biegniemy, kochanie. Przebieraj nogami!

I tak zaczął się jeden z najgorszych dni tego roku. Nie był pierwszy ani ostatni.

Biegłyśmy przez kilka przecznic, aż w końcu stanęłyśmy przed celem naszej podróży. Westchnęłam z ulgą, gdy zauważyłam kobietę krzątającą się w środku.

Od razu weszłyśmy do budynku, a dzwoneczek zakołysał się wesoło nad naszymi głowami. Hope odwróciła się w stronę drzwi, a widząc naszą dwójkę, na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.

– Mia! – krzyknęła radośnie, otwierając przed młodą szeroko ramiona. Ta wyrwała się z mojego uścisku i podbiegła do niej, by dać się przytulić i unieść w powietrze. Gdy moja córka chichotała z radości, ja zbliżyłam się do nich ze skruchą wymalowaną na twarzy. Szatynka od razu to zauważyła.

– Ivy? Co jest? Coś się stało?

– Bardzo głupio mi o to pytać, ale naprawdę nie mam innej opcji. Muszę jechać do pracy, już jestem spóźniona. Niania mi nawaliła, a moja kumpela wyjechała z miasta z chłopakiem. Potrzebuję, żeby ktoś z nią został. Tak mi głupio prosić cię o pomoc, ale...

Nie zdążyłam nawet dokończyć zdania. Hope położyła dłoń na moim ramieniu, pozwalając mi wziąć głęboki oddech, bo przez ten słowotok o mało się nie zapowietrzyłam.

– Ivy, nie ma sprawy. Ja i tak będę dzisiaj do późna w studiu, a jeśli trzeba zostać dłużej, to tak też zrobię. Nie martw się.

Miałam ochotę się rozpłakać. To ona okazała się moim dzisiejszym aniołem. Nie było innej opcji. Chciałabym być tak miłą dla obcych, jak ona, ale życie nauczyło mnie mieć twardą skórę i nie wierzyć byle komu. Odetchnęłam z ulgą, jakby prawdziwy ciężar spadł mi z ramion.

Królewska gra | Tom III | ZOSTANIE WYDANE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz