○ 6 ○

3 1 0
                                    

Miałem grupę przyjaciół. Byłem w miarę lubiany w szkole. Pisałem z wieloma ciekawymi ludźmi, których poznałem przez internet. Utrzymywałem dobry kontakt z rodziną. Kochałem siebie- sądziłem że jestem naturalnie piękny, że mój charakter jest właśnie taki, jaki najlepiej mógł być. Po prostu czułem się nawet jak człowiek.

Mam tylko taki.... minimalnie, odrobinę zły nawyk...

Zacząłem czuć się źle. Naprawdę źle. Tak nagle, po prostu przestałem odczuwać pozytywne emocje i nie miałem żadnych celów czy motywacji. Nie wiem nawet dlaczego. Nic nie miało dłużej sensu.

Przestałem otwierać snapy od znajomych. Nie odczytywałem i nie odpisywałem na wiadomości. Przestałem wychodzić z domu poza szkołą. Zerwałem wiele wiadomości- wszystkie internetowe, wszystkie szkolne- co do jednej. Oddaliłem się od przyjaciół. Kilku z nich już tak nie mogę nazywać, kilku mnie prawdopodobnie znienawidziło. Relacje z rodziną się pogorszyły. Przestałem się kochać. W zasadzie, kipiłem do siebie jedynie złymi emocjami. Przestałem spędzać produktywnie dni. Coraz częściej po prostu spałem cały dzień nie mając nawet siły by wstać. Moje oceny sie pogorszyły.

A najlepsze jest to, że nie miałem nawet dobrego powodu czy prawa do tego.

A teraz? Teraz już do tego przywykłem. Od długich miesięcy z nikim nie mam kontaktu. Przyjaciele? Znajomi? Dalsza rodzina? Po prostu zniknąłem z ich świata. Myślę że im to nie przeszkadza, pewnie nawet tego nie zauważyli.

Szkoła? Tak to wygląda, ledwo wstaję rano, wsiadam do autobusu w którym śpię, idę do szkoły w której unikam mojej klasy jak ognia, cały możliwy czas spędzam ze słuchawkami w uszach, nie odzywam się do nikogo, na lekcji nie wydaję zadnych odgłosów, mówię tylko kiedy nauczyciel tego zarząda, no i też często śpię. Nikomu nie szkodzę, a mimo to słyszę wyzwiska, jestem obrzucany różnymi przedmiotami, nie mam życia na lekcjach wychowania fizycznego. Wychodzę, a przez całą drogę na dworzec mam nisko opuszczoną głowę. Wsiadam do kolejnego autobusu w którym znowu śpię. To już rutyna.

Znienawidziłem siebie i swoje ciało. Płaczę kiedy widzę swoje odbicie w jakiejkolwiek szybie. Okaleczam te najgorsze miejsca modląc się, by nikt tego nie zauważył. Widząc na mieście pięknych chłopaków i śliczne dziewczyny mam ochotę wyrwać sobie oczy i się nimi udusić. Wszystkie cechy mojego charakteru zmieniły się już na całkiem negatywne. Nie mam żadnych zalet.

Mam tyle samodestrukcyjnych myśli, że ledwo nadążam spisywać je w pamiętnikach. Nie chcę już stąpać po tym świecie. Każdego wieczoru kładąc się spać modlę się, abym już się nie obudził. Każdego ranka kiedy jednak się budzę, płaczę.

Nie mogę się już nawet dłużej nazywać człowiekiem

Żyję w ten sposób już trochę czasu. Zdązyłem się przyzwyczaić i żyję jak w jakimś powtarzalnym cyklu, bez celu, bez sensu, bez ambicji, bez motywacji, bez chęci. Dziwnie jest mi myśleć, że jestem na dnie marginesu społecznego, kiedy jeszcze niedawno było całkiem dobrze.

Ale jestem spokojny. Przecież kiedyś się to wszystko poprawi. Zacznę znowu czuć się lepiej i będę cieszył się życiem. Potem znowu będzie źle i powróce do obecnego stanu, jeszcze bardziej wyniszczonego.

Przez całe życie żyję w takim błędnym kółku. I tak szczerze? Wole kiedy jest źle niż kiedy jest dobrze. Nie mam przynajmniej zbędnych nadzieji, które niestety mam w dobrych czasach. Później one wszystkie znikają i są niszczone.

I myślę że nic się nie zmieni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 24, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

°•~Niepokojący zbiór~•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz