Rozdział I: Powrót do utraty

25 3 0
                                    

Sakura zebrała wszystkie siły, by podnieść się z kolan.

Przez ostatnie kilkadziesiąt minut leżała na trawiastym podłożu. Niebo nad nią było czyste, nieskończenie niebieskie. Z początku wpartywała się w nie, czerpiąc z tego szczęśliwy spokój.

Zaraz potem jednak uśwaidomiła sobie, kim jest i gdzie się znajduje. To nie był realny świat. Została uwięziona w genjutsu.

Próbowała się podnieść z nieprawdziwej, soczyście pachnącej trawy, ale napotkała opór. Walczyła z niewidzialnymi więzami, prężąc swoje ciało, jednak mimo odczuwania palącego bólu nie robiła postępów.

Nie była w stanie oszacować, ile czasu minęło, zanim nieoczekiwanie odzyskała kontrolę nad ciałem, a wizja się rozmyła. Otoczyła ją szarość pyłu, zaś ostry gruz, na którym leżała wbijał się w nią.

Zanim podniosła się na dwie nogi, oszacowała swój stan zdrowia, sondując chakrą całe ciało. Było rewelacyjnie, poza sińcami i niebyt głębokimi nacieńciami nic jej nie dolegało. Stąd powstrzymała się od autoregeneracji, chcąc zachować jak najwięcej energii na później.

Rozpoznała Kakashiego, siedział oparty o przecięty głaz, a jego prawa noga była zakrwawiona i nienaturalnie wykręcona. Wydawał się zakłopotany lub zmartwiony widokiem Sakury.

„Pobiegli nad wodospad." wskazał niepewnie kierunek ruchem głowy.

Sakura błyskawicznie schyliła się, aby podać mu swoje ramię.

„W takim razie chodźmy." nie brała pod uwagę możliwości sprzeciwu, a jej mistrz doskonale o tym wiedział.

***

Po pięciu minutach Sakura żałowała, że zabrała ze sobą hokage. Zdążyła się zorientować, że jego stan jest stabilny. Za to znacznie ich spowalniał.

Z daleka dostrzegli uszkodzenia pomnika i skalnej półki, ale poza szumem wodospadu nie rozlegał się żaden dźwięk. Wszystko, poza opadającą, pieniącą się wodą było nieruchome. Sakura nerwowo rozgląda się szukając śladów.

Nagle zdała sobie sprawę, że dwa płaskie kształty, którym  przygląda się od dłuższej chwili ze skały, to ludzkie ciała. Z sekundy na sekundę coraz dokładniej rozpoznawała sylwetki i dominujący szkarłat krwi.

Pragnęła od razu rzucić się w dół, wykrzyczeć ich imiona, uwolnić strach, ale powstrzymał ją głos Kakashiego. Resztkami sił, w miarę ostrożnie, ale nadal ledwo unikając upadku, zeszli w dolinę, aby znaleźć się bliżej. Trzeszczące dźwięki ich niezdarnych kroków sprawiły że jedno z ciał się poruszyło. Sakura natychmiast przestała odczuwać paniczny chłód, za to zrobiło jej się gorąco. Potem, na szczęście, przejęły nad nią kontrolę nawyki. Przeszła do realizacji procedury udzielania pomocy medycznej.

Zaczęła od regeneracji tkanek tego, kto się poruszał, a więc Naruto, choć już wiedziała, że obydwoje są nie tylko żywi, ale też świadomi. Stracili tyle krwi, że dla osób nie posiadających tak rozwiniętych zdolności kontroli chakry jak ta dwójka, byłoby to jednoznaczne ze śmiercią. W tym momencie ich życia znajdowały się wciąż na cienkiej granicy, wiedziała to, ale wykonywanie dobrze znanych czynności medycznych uspokajało ją.

Po pół godziny zauważyła, że ich stan się ustabilizował i pozwoliła sobie na to, aby pomyśleć o sytuacji, w której się znajduje, przez co znów poczuła bezmierny chaos wewnątrz niej. Skupiła się na twarzy Naruto. Była zmęczona, ale żywa i radosna.

„Dzięki, Sakurcia!" wywiedział, jakby te dwa słowa wcale nie kosztowały go teraz ogromnego wysiłku. Choć leżał bezbronny, przeszyły ją dreszcze na myśl o ogromnej mocy, jaką posiada.

SasuSaku: Cień pełen iskierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz