00

642 46 2
                                    

Gdy kolejną już godzinę przesiedzieli w szpitalu, zamarła grobowa cisza. Było tylko słychać pikanie wszystkich aparatur i krzyki lekarzy gdzieś w oddali. Może jeszcze cichy zagłuszony szloch Baekhyuna, który przytulał się do Chanyeola. Z każdą chwilą jego płacz stawał się cichszy, każdy jego przyjaciel patrzył na niego z żalem. On najbardziej cierpiał, miał najlepszy kontakt z blondynem przez ostatnie miesiące, co szczególnie odbiło się na jego psychice. Nie wierzyli w to co się własnie działo. Ich przyjaciel leżał na stole operacyjnym, prawdopodobnie spędzając ostatnie chwile swego życia. Nie wiedzieli co się tak naprawdę stało. Wiadome było, że Lu miał wypadek. Nie było z nimi jednego, Sehuna. Nagle gdzieś wyparował, nawet nie było go na miejscu zdarzenia. Co było bardzo dziwne, bo ostatnio faktycznie zachowywał się bardzo podejrzanie. W ciągle gdzieś się wymykał, nie wracał na noc do domu, praktycznie nie było go w domu. Po kilku godzinach dwóch lekarzy wyszło z sali operacyjnej, a każdy z paczki wstał jak na zawołanie.

- Chłopak wyszedł bez szwanku z krwotoku wewnętrznego, ma zdartą skórę po prawej stronie ciała, oczyściliśmy rany. Dzięki temu, że miał kask, jedyne obrażenia to lekki wstrząs mózgu oraz rozcięty łuk brwiowy. - oznajmił, uśmiechając się ciepło. Kamień z serca spadł im z serca. Gdy tylko wszyscy poszli już do sali gdzie leżał Luhan, Kris i Chanyeol poszli do pokoju lekarzy. Weszli do niego i spoczęli na krzesłach na przeciwko do biurka doktora.

- Co z Darą Jin? - zapytał prosto Chan, nie zważając na nic. Gdy lekarz pokręcił i spuścił głowę, Park zakrył twarz dłońmi, wziął kilka głębokich oddechów. Nie poskutkowało przyprawiając chłopaka o łzy w kącikach oczu.

- Miała zmiażdżoną miednicę, co uszkodziło nerki. Jeszcze do tego wdało się zakażenie przez spotkanie z asfaltem. Bardzo możliwe, że przed tym wszystkim ktoś podał jej lek, na który była uczulona co spowodowało wstrząs anafilaktyczny. Nie miała szans na przeżycie.

Chanyeol nie wytrzymał, wybiegł z pokoju. Biegł przed siebie, nie patrząc nawet gdzie tak pędzi. Chciał stamtąd czym prędzej uciec. Kolejna bliska mu osoba umiera śmiercią kliniczną. Nawet nie zauważył, że jest na polu. Na horyzoncie było widać ciemną cegłę, najlepszego szpitala w Seulu. Opadł na miękką trawę, czując, że zaraz wypluje płuca. Zamknął oczy i odsapnął, próbując nie myślec o wszystkim. Leżał tam z zamkniętymi oczami, tracąc poczucie czasu. Był tam kilka minut? Kilkanaście? Może kilka godzin? Nie wiedział dokładnie. Jedyne co było dla niego ważne to strata przyjaciółki. Strata kogoś, kogo znało się całe życie. Jak teraz będzie wyglądać życie jego i Luhana? Przecież, Bóg nakazał jej wracać do nieba, zostawiając tą dwójkę w piekle, zwanym potocznie Ziemią. Jak teraz spojrzy na brata Dary? Na jej rodzinę? Cała magia pękła, zostawiając bolesne rany na duszy. Ale z drugiej strony, wiedziała w co się pakuje. Doskonale o tym wiedziała, jednak nadal pragnęła więcej. Była tym oczarowana, co było łatwo zauważyć po jej zachowaniu. Była szczęśliwa, cała promieniała, nie miała wahań nastrojów, ustabilizowała się. Cieszyła się chwilą, nie myślała o następnym dniu, tylko o tym, żeby być zadowolonym z bieżącej chwili. Korzystała z życia, nie wiedząc jak łatwo można je stracić. Tak samo robili oni, nie przejmowali się czy mogą zginąć, chcieli się tylko dobrze bawić. Nie obchodziło ich co może się stać za kilka chwil, ważne było tu i teraz. Może to przez to jedna z nich zapłaciła życiem, za wygłupy i drwienie z losu. Niestety, nie cofnie się czasu, nawet jeśli bardzo by się tego chciało.

Tak bardzo zatracił się w swoich myślach, że nie zauważył siedzącego obok Baeka, który przyglądał mu się. Nie chciał się nikomu tłumaczyć z jego zachowania, zwłaszcza Hyunowi, który zaraz by się zamartwiał.

Poczuł jak jakieś dosyć drobne ciało kładzie się na nim, dosłownie. Jednak coś było znajomego. Brzoskwiniowy szampon do włosów. Uśmiechnął się pod nosem i otworzył oczy. Owinął ramiona wokół drobnej sylwetki Byuna, przytulając go tak jakby nie miało być jutra. Przekazywał całe swoje emocje w drobne gesty, którymi obdarowywał niższego.

- Jak mnie znalazłeś? - zapytał cicho Yeol, jak to miał w zwyczaju po uronionych kilku łzach. Byun tylko zaśmiał się cicho i pokręcił głową.

- Widziałem jak wybiegasz ze szpitala, Kris mi powiedział. - powiedział spokojnym tonem i obtarł małymi dłońmi wilgotne policzki ukochanego, które zresztą tam zostawił. - Nie lubię gdy płaczesz. - wyszeptał tuż przy ustach Parka, zaraz łącząc je ze swoimi.



[[[ Zaczynam od nowa, gdyż ktoś podpowiedział mi, w paru sprawach no i tak jakoś XDD Mam nadzieje że się podoba nowy prolog! ]]]

PIERWSZE KILKA ROZDZIAŁÓW MOŻE BYĆ MDŁE JAK FLAKI Z OLEJEM

Don't ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz