1

467 24 10
                                    

Poniedziałek

Stałam z Hailie w hali przylotów pomiędzy apteką i jakąś kawiarnią. Obok mnie stała średnich rozmiarów walizka z moimi rzeczami w prawej ręce miałam pluszowego pieska, na barku wisiała torba treningowa z rzeczami do akrobatyki powietrznej i nie tylko. Bardzo chciało, mi się spać więc przymykałam oczy, lewa ręka trzymałam spoconą dłoń mojej siostry.

Usłyszałam, jak ktoś woła, nasze imiona wiec odwróciłam się i zauważyłam, młodego mężczyznę lat około 23 był ciemnym blondynem, oczy były niebieskie jak niebo lub ocean, widziałam jego szczery uśmiech.

-Hailie, to chyba któryś z braci.- Zagadałam ją, żeby rozluźnić atmosferę.

-Przepraszam, że musiałyście czekać, jestem Will, wasz brat mam 23 lata.-Przywitał się miło i gestem dłoni zachęcił, nas, żebyśmy poszły za nim.

Will chciał wziąć mnie na ręce, bo widział, że jestem śpiąca, ale kiedy zbliżył, się do mnie to od razu cofnęłam się za nogi Hailie i rzuciłam mu chłodne spojrzenie. Doszliśmy, do czarnego Jeepa nie powiem, robił wrażenie. Przed wejściem do samochodu zapytał, czy chcemy zatrzymać się na pizzy lub gdzieś indziej obie odmówiłyśmy.

Jak mówiłam, odmówiłyśmy, jedzenia moja siostra pomogła, mi wejść na siedzenia z tyłu ja zapięłam pasy i ruszyliśmy. Moja siostra spała i nie raczyła, się obudzić zazdrościłam jej, że potrafi, zasnąć w aucie ja nigdy nie potrafiłam, przez co musiałam znieść Willa i to jak próbował do mnie zagadać, co mu się udało.

-Saro, czemu nie zaśniesz wiedzę, jaka jesteś zmęczona.

-Nie zasnę, bo nie potrafię spać w samochodzie, mam tak od zawsze.

-Rozumiem, wolałbym, żebyś zasnęła, jednak nie będę, cię zmuszał.

Will zostawił mnie i temat spania w aucie, cieszyłam się, bo dał mi święty spokój. Jechaliśmy, może z godzinę a ja rozmyślałam, nad tym, jak bardzo zmieni się moje życie. Nie będę mogła spotykać się z przyjaciółmi i uczestniczyć w spotkaniach gangu. Byłam ciekawa co u nich, pewnie przesiadują w naszej herbaciarni lub przesiadują w jednym z klubów i omawiają plan jednej z transakcji bronią. Ciekawiło mnie co będzie z moim wujkiem Adrienem, poznałam go w nietypowej sytuacji. Nieprzyjemne wspomnienia wróciły, kiedy pomyślałam co, się stało w moje 6 urodziny, najbardziej bolał fakt uświadomienia sobie, że matka mnie nienawidzi. Zresztą sami posłuchajcie.

Wspomnienia Sary

Dziś są, moje 6 urodziny wiedziałam, że mama z Hailie i babcią zrobią, wszystko, żebym czuła, się jak księżniczka niestety babcia powiedziała, że siostra z mamą wyjechały do innego miasta i nie będzie ich tydzień.
Zrobiło mi się smutno, ale postanowiłam, że i tak będzie, dobrze dlatego uprosiłam babcię, żeby pościła mnie na pobliski plac zabaw. Huśtałam się na huśtawce i było, super czułam, lekki wiaterek we włosach, mały chłód na łydkach a słońce świeciło mi w plecy i ogrzewało mnie, innymi słowy, była idealna lipcowa pogoda do czasu kiedy nie poczułam słodko mdlącego zapachu i szmatki na ustach.

-Śpij dziecino.- To wszystko, co usłyszałam przed zaśnięciem i obudzeniem się w paskudnej piwnicy.

W pokoju, którym się ocknęłam, było ciemno, brudno i śmierdziało pleśnią. Po parunastu minutach usłyszałam otwieranie drzwi, stał, w nich mężczyzna nie widziałam twarzy przez cień, ale jedna rzecz rzuciła, mi się w oczy jego heterochronia, jedno oko niebieskie drugie zielone. Podszedł i kopną mnie z całej siły w brzuch potem w twarz i tak parę razy. Po pobiciu straciłam przytomność, ale zanim zupełnie zapadłam, się w ciemność usłyszałam coś, co zmroziło mi krew w żyłach.

-Zapłacisz za błędy ojca, już niedługo zobaczy martwe ciało swojej małej córeczki.- Nie wiedziałam, o co chodzi, ale długo te myśli nie przetrwały w mojej głowie, bo chwilę później było już zupełnie ciemno.

Obudziłam się, znowu natychmiast wróciłam myślami do ojca. Nie wiedziałam, kim był, gdzie mieszkał, nawet jednego zdjęcia z nim nie wiedziałam, jednak słowa wyryły się moje pamięci. Zobaczy ciało swojej martwej córeczki'' teraz wiedziałam, że nie był zwykłym człowiekiem. Nie wiedziałam, co mój ojciec zrobił temu człowiekowi, ale wiedziałam, było źle, nie chciałam umierać.

Usłyszałam otwieranie drzwi, potem była tylko lodowata woda. Krzyknęłam zszokowana. Facet się wkurzył.

-Milcz kurwa, teraz się trochę zabawie, a potem pożegnasz się z życiem malutka suczko-.

Po paru mocnych uderzeniach wyją pistolet. Przyłożył mi go do głowy, już miał nacisnąć za spust, kiedy drzwi wyważył mężczyzna w drogim garniturze z orzechowymi oczami i blond włosami za nim ujrzałam, paru mężczyzn w czarnych garniturach i kamizelkach kuloodpornych. Zauważyłam, też dwie dziewczyny miały przy sobie dwie torby. Wszystko działo się bardzo szybko, ktoś wołał kogoś, facet został obezwładniony. Podszedł do mnie blondyn. Był młody, nie wiem, ile miał lat, ale wyglądał przyjaźnie. Uśmiechał się delikatnie i zaczął rozmowę.

-Jak się nazywasz?

-Jestem Sara Monet- odpowiedziałam niepewnie- a ty kim jesteś?

-Ja jestem Adrien Santan i bardzo mi przykro, że musiałaś przejść przez coś takiego.

-Dlaczego ci przykro przecież to nie twoja wina- w tamtej chwili nie rozumiałam jeszcze, że poniekąd była to wina również jego. Westchną i kontynuował.

-Sara na tym świecie jest, dużo ludzi, którzy chcą się mścić. Mają różne powody, jednym z nich mogą być błędy ojca i jego biznesów, które przechodzą na jego dzieci. Kiedyś powiem ci, co tak naprawdę się tutaj wydarzyło, ale teraz pojedziemy do mnie i tam się tobą zajmiemy.

-Ja.. chyba wszystko rozumiem.

Potem nie wiele się działo, ja zostałam zaniesiona przez Adriena, do samochodu tam powiedział, że babcia jest w szpitalu na obserwacji, bo zemdlałam a mama i Hailie przylecą za tydzień, więc zostaję u niego w domu. Nie wiedziałam, jak mu się udało przygarnięcie mnie na tydzień i nie za bardzo mnie to obchodziło. Ważne, że nie musiałam być z mamą w domu.

Koniec wspomnień


-Sara, jesteś tam, mówię do ciebie od 5 minut.

-Przepraszam, myślałam o bliskiej mi osobie.

-Rozumiem, że był dla ciebie bliski, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczycie.

-Mam taką nadzieję.

Resztę drogi przytulałam się do pieska w moich rękach i pokasływałam co jakiś czas. Krajobraz był piękny, kiedy wyjechaliśmy na obrzeże miasta, jechaliśmy złotym tunelem z liść drzew, ten widok mnie uspokajał, w międzyczasie Hailie się obudziła i rozmawiała z naszym bratem. Moje myśli przerwał głos Willa.

-Sara wysiadamy.

Bez zbędnego gadania wysiadłam z auta, byliśmy w garażu, podłoga była, biała z widocznymi śladami opon całe pomieszczenie przeznaczone było tylko dla aut, widziałam niebieskie Lamborghini i jeszcze jedno czerwone i o mój boże motor aż mi się oczy zaświeciły.

-Will do kogo należy ten motor?

-Do Tony'ego.

-Okej dzięki.

-Time Skip Wieczór-

Był wieczór i czekałam na rozmowę z Vincentem. Dowiedziałam się, że to najstarszy brat i on został naszym opiekunem prawnym. Usłyszałam otwieranie drzwi mojego pokoju, ujrzałam mężczyznę. Na oko lat 26-30, ubrany w garnitur, włosy ułożone na żel do tyłu i lekki zarost. Patrzył na mnie niebieskimi oczami.

-Usiądziesz czy będziesz stać Vince?

Uśmiechnęłam się na wyraz twarzy brata, lekki szok wymalował, się na jego twarzy co było zabawne. Jednak usiadł koło mnie na łóżku i przemówił.

-Saro wiem, że strata bliskiej osoby jest szokująca włącznie ze zmianą środowiska, jednak chciałbym, żebyś wysłuchana mnie teraz uważnie. Po pierwsze ten dom jest pod ochroną 24/7, wokół budynku są kamery, dlatego proszę, o powiedzenie komuś czy wychodzisz z domu. Po drugie chce, żebyśmy się szanowali dlatego, nie życzę sobie żadnych kłamstw. Po trzecie możesz wchodzić do skrzydła pracowniczego, nieważne co by się działo, możesz tam wejść i powiedzieć co jest nie tak. Po czwarte prosiłbym o ograniczenie kontaktu z chłopcami. Myślę, że to wszystko, co mam do powiedzenia. Masz jakieś pytania?

-Nie mam Vince.

-To dobrze będę już szedł.

Po jego wyjściu leżałam i myślałam, o różnych rzeczach zwłaszcza jak będzie, wyglądać moje nowe życie w wielkim domu z tyloma braćmi jestem ciekawa, co przyniesie przyszłość. Po jakimś czasie ktoś zapukał do drzwi.

-Proszę.

-Cześć.

-Cześć młoda przyszedłem zapytać, czy chcesz przyjść do salonu.

-Mogę, wiedzieć czemu mam ochotę tam przyjść.

-Nie miałem, czasu się przywitać jestem Dylan, poza tym ja z bliźniakami robimy wieczór filmowy i chcieliśmy cię zaprosić.

Propozycja mojego brata wydała, się dziwna w końcu kto chce spędzać czas z 9 latką, ale po chwili zgodziłam się i skończyłam na kanapie pomiędzy Shanem i Dylanem. Obok Dylana siedział, Tony. Oglądaliśmy Szybkich i wściekłych 1 zajadając popcorn, zadziwiająco nie czułam się nieswojo w ich towarzystwa, przypominali mi moich przyjaciół z Anglii. Nie pamiętam, ile tak siedzieliśmy, dobrze się bawiąc, ale zebrało mi się na bardzo mocny i suchy kaszel. Moi bracia natychmiast zaalarmowani przynieśli mi wody i powiadomili Willa.

-Sara wszystko dobrze, źle się czujesz?

-T-tak jest, okej to tylko kaszel nic mi nie jest- starałam się przekonać 4 rodzeństwa, że dobrze się czuję i nie ma potrzeby wzywać lekarza, na szczęście udało się im wmówić kit że się zakrztusiłam. Niestety po chwili przyszedł Vincent i wygonił wszystkich do spania chłopców pod pretekstem szkoły a mi powiedział że jest późno.
Vincent odprowadził mnie do pokoju i kazał mi się położyć, potem wyszedł.

|| Bałam się to publikować ale zaniedbałam was trochę a pisanie z perspektywy któregoś z braci więc wrzucam to na eksperyment okładka niedługo będzie postaram się jeszcze dzisiaj zrobić okładkę ||

|| Malutka Księżniczka || Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz