Wyjazd

33 4 3
                                    

Pov Viviann Miller:

- Kurwa! Japierdolę! - krzyknęłam na cały dom, dlatego że olej z patelni poleciał na moją rękę.  Po chwili usłyszałam śmiech tego kretyna. Który po akcji w klubie przebrał się i postanowił przyjść tu z Aniel która prawie jest trzezwa. - Zamknij pizdę, chuju. -krzyknęłam z kuchni.

Tuż potem przyszedł brunet, był ubrany w czarne dresy i czarną koszule. Kurwa, czemu takiego koloru koszula, damn. Mam do tego koloru słabość jak i w moich ubraniach oraz u mężczyzn. Już tak chwile wgapiałam się w jego koszule i piękne żyły na rękach. Boże, nie to Nate, NATE Smith on nie jest pociągający, ani trochę. Dobra to już dziwne, odwróciłam wzrok i kontynuowałam steka. Co nie uszło na uwadze Nathaniela, który uśmiechną się łobuzersko. 

- Ładnie wyglądasz. - powiedział złośliwo, a ja się zaśmiałam. Raczej w za dużej białej koszulce, staniku sportowym i leginsach nie wyglądałam pięknie. Wszystko było brudne i do chodzenia po domu.

- Dzięki, ty wyglądasz okropnie. - odpowiedziałam, i zrobiłam słodki uśmiech. Oczywiście to było kłamstwem, wyglądał mega, no ja wale po prostu ideał. Musiałam tak powiedzieć żeby jego ego nie wygórowało się.

***

Usiadłam z wszystkimi do stołu, tata i wujek byli w garniturach, mama oraz ciocia w eleganckich sukienkach, moja siostra z Aniel były w uroczych sukienkach, ja za to miałam na sobie elegancki spodnie oraz koszule. Na moje nie szczęście była czarna tak jak Nate. Wyglądało jak byśmy zrobili to specjalnie.

- Wyglądacie jak para. - powiedziała mama, skrzywiłam się. - Muszę wam zrobić zdjęcie. - no nie jeszcze na pamiątkę jak ja i ten debil wyglądamy nie mal identycznie. Super, poprostu świetnie.

Jak zrobiła nam wymuszone zdjęcie. Zaczęliśmy jeść. Nagle tata powiedział.

- Moi drodzy, mamy ważną sprawę do ogłoszenia. - Ooo, zaczyna się poważnie, typowo dla mojego taty. - Nasza firma będzie budować nowy budynek marketingowy w Sydney. Dlatego wyjeżdżamy w delekacje na długi czas. - zaczął, aha czyli długi wyjazd rodziców. - Dlatego, Nathaniel i Vivianna zamieszkacie razem u nas w domu... - nie dokończył bo ja i Nate krzyczeliśmy.

- No kurwa jak?! - krzyczałam. - Japierdole nie kurwa! Napewno nie! - dalej krzyczałam.

- Za chuja nie będę z nią mieszkać! - krzyknął brunet. - A co z młodymi?!

Tata walnął ręką w stół.

- Gdybyście byli cicho byście dowiedzieli się że, dziewczynki jadą z nami. - Aha. Okej.

Wkurzona wyszłam z jadalni podążając do swojego pokoju. Połóżyłam się na łóżku i pomyślałam. Czemu tyle rzeczy w jeden dzień? Po co?

*** 

Szłam właśnie do szafki, po książki. Byłam przy szafce i zobaczyłam Nathaniela.

- Współlokatorko, musimy pogadać. - powiedział.

- Po co debilu? - powiedziałam.

Wtedy chłopak zaczął się zbliżać, stawiałam kroki w tył aż nie natrafiłam na szafki. Brunet położył ręce z obu stron mojej głowy. Gotowałam się ze złości.

- Kurwa, debilu spierdalaj! Zaburzasz moją przestrzeń osobistą! - krzyknęłam, każdy na korytarzu się na nas spojrzał, byli już przyzwyczajeni zawsze się kłócimy. Dziwne że jeszcze nas nie wyrzucili z drużyn. W sumie co się dziwić jestem zajebista, a Nate taki se dobra jest dobry nawet bardzo dobry. A nie powiedziałam wam że po prosu kocham siatkówkę, moja miłość.

- Masz ze mną pogadać daleko od ludzi. - syknął, przewiesił przez ramię.

Wrzeszczałam, biłam go po plecach pięściami, on kompletnie nie reagował. Niósł mnie dalej, aż znalezliśmy się w pustej klasie

- Mów co ci na wątrobie leży dziecko - warczę.

- Musisz udawać moją dziewczynę. - powiedział, a mnie kompletnie zamurowało.

*****

Siema! Przepraszam za krótki rozdział.

Kocham Nutka

(Nie sprawdzany)

Remember Our Story [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz