ROZDZIAŁ 16

768 53 53
                                    


ROZDZIAŁ 16


Wiltshire 2010

- Nie uważam, żeby ta rzecz cię personalnie dotyczyła, Draco – odezwała się Narcyza, wznosząc toast swoją mimozą, jakby uważała rozmowę z synem na permanentnie zakończoną.

Draco zacisnął zęby, próbując wywęszyć więcej. Wiedział, że jego matka coś knuła – wokół niej aż tryskała magia, a to oznaczało, że miała plan i realizowała go nazbyt konsekwentnie.

Ogród zimowy w Malfoy Manor był może odrobinę pretensjonalny, ale nadal uroczy. Draco niechętnie dał się poprowadzić skrzatce i usiadł w jednym z tych głębokich foteli, w których raczej zatapiasz się, aniżeli siadasz. Oparł głowę o oparcie i prawie westchnął.

- Jestem pewien, że coś wymyśliłaś i chcę wiedzieć dlaczego ma to związek z Hermioną Granger. – Założył nogę na nogę i przekrzywił głowę.

Narcyza dyskretnie poprawiła sznur pereł zwisający jej z szyi i wzruszyła ramionami.

- Skąd przypuszczenie, że cokolwiek robię, ma związek z Hermioną Granger?

- Mamo, nie urodziłaś kretyna – odparł Draco i gestem dłoni odmówił picia tak nonsensownego drinka w południe. – To nie jest przypuszczenie, to jest fakt.

Narcyza przez chwilę przyglądała się tylko Draco, a on zrobił wszystko, by nie czuć się nieswojo pod jej uważnym spojrzeniem. Jego matka też nigdy nie była głupia, zawsze widziała więcej i domyślała się tego, co starano się przed nią ukryć. Prawdopodobnie dlatego skłamała, że Potter nie żyje i dlatego teraz nie gnili w Azkabanie.

- Co jej obiecałaś? Finansowe wsparcie? – zgadywał chłodnym tonem. – Sądzisz, że możesz kupić Hermionę Granger, żeby cię polubiła? Albo żeby polubiła nas wszystkich, wyklętą familię Malfoyów?

- Jesteś bardzo obcesowy dzisiaj, Draco – prychnęła i uniosła brwi. – Jestem ciekawa co cię ugryzło. Ojciec już dawno zaniechał naciskania na ciebie, dzięki Salazarze za drobne przysługi. Choć, musisz mi wierzyć, nie było łatwo usadzić go w miejscu. Sądził, że po wyjściu z Azkabanu będzie ponownie roztaczał jakiś splendor... Dasz wiarę? – zaśmiała się zimno. – Ten człowiek ma zbyt wysokie mniemanie o sobie i swoich możliwościach, ale ty... Nie sądzę, żebyś działał z rozmysłem, perfidnie knując i planując. To, oczywiście może być nieoczekiwany bonus, że najmądrzejsza część sławnego trio jest ci przychylna, ale serce matki wie, kiedy pewne rzeczy są... cóż, szczere, jak sądzę.

Draco miał ochotę zacząć wiercić się na tym niedorzecznie wygodnym fotelu. Ogień trzaskał w kominku, przez szklane szyby ogrodu zimowego widać było zadbane połacie ogrodu i przechadzające się idiotyczne białe pawie. Niemniej słowa Narcyzy były dla Draco tak bolesne, jak dające nadzieję. Matka prawdopodobnie domyślała się, że Draco lubi Granger. W sposób w jaki nie powinno się lubić niczyjej żony. W sposób, w jaki nie powinno się myśleć o członkini Złotej Trójcy. Ale on myślał. Merlinie, ciągle mu się śniła – albo w negliżu, wołająca go do łóżka, albo zapłakana i uwięziona w karocy Biesa. Głowa zaczynała pulsować mu tym tępym, młotowatym bólem.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie – wysyczał, coraz bardziej rozdrażniony migreną i przypuszczeniami matki.

- Częściowo owszem – odparła po prostu i odłożyła kieliszek z mimozą na stół. Światło poranka przebiło się przez chmury i wpadło do środka. – Draco, lubię tę dziewczynę. Jest jedyną znaną mi osobą, która będzie potrafiła odeprzeć twoje ego i zrównać je z ziemią, jednocześnie dbając o ciebie i kochając cię głęboko i szczerze. Żadna inna dziewczyna nie jest do tego zdolna, nawet kochana Pansy nigdy nie była blisko. Ona nie byłaby uległa i bezwolna, nie chciałaby twojego majątku, prędzej twojego intelektu i błyskotliwości. To rzadkie, jeśli chodzi o dzisiejsze czasy. Poza tym to kobieta z misją, prawdziwa działaczka, a ja naprawdę chcę działać charytatywnie. To pozwala mi... - urwała i zapatrzyła się przez okno na zieleń drzew – pozwala mi czuć, że odkupuję winy.

Dekadencja - część II - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz