ROZDZIAŁ 20

1K 51 65
                                    


ROZDZIAŁ 20


Uwaga - rozdział 18+


- Cho, to bardzo ważne – mówiła spokojnym tonem i posłała koleżance ze szkoły pokrzepiające spojrzenie, które miało dodać jej otuchy. Hermiona nigdy nie była dobra w takich spojrzeniach, więc i tym razem nie przyniosły one skutku. Cho wydawała się przestraszona i nieufna w sposób, który Hermiona rozumiała doskonale i którego nie mogła załagodzić spojrzeniami. - Nie chcemy nikogo straszyć, ani demonizować rzeczywistości, ale fakty... Fakty są nieubłagane. Wiem, że jesteś odważna i rozsądna, walczyłaś z nami, byłaś członkiem Gwardii Dumbledore'a. Doskonale wiesz, że jeśli to wydarzyło się raz i drugi, rośnie prawdopodobieństwo, że wydarzy się i trzeci. Musimy wiedzieć wszystko, nawet najdrobniejsze szczegóły...

Gdzieś głęboko wewnątrz Hermiona westchnęła przeciągle. Cho nie wymagała łechtania jej ego przywracając wspomnienia z wojennych czasów. Była Krukonką, a Krukoni zawsze byli pewni siebie, swojej wiedzy i stabilni. Jeszcze parę godzin wcześniej rozmawiała z Lisą, być może czyniły jakieś wspólne plany na weekend, a może plotkowały o innych pracownikach Ministerstwa. Od wielu długich lat wszakże siedziały biurko w biurko, w codziennej monotonii zmieniających się pór roku. A teraz nagle Lisy już nie było.

- Nie domyślasz się czego on może chcieć? – zachłysnęła się Cho, jakby nie odzywała się od wieków. -Jaki może mieć wzór?

Oczywiście logiczny umysł Cho był nastrojony na znalezienie wytłumaczenia. Prawidła magii były jednolite, w jakiś sposób poukładane. Choć sama magia bywała nieprzewidywalna, to jednak realizowana była w sposób, którego można było się nauczyć. Morderca działał inaczej, to nie była rzecz prosta do wyjaśnienia, wynikająca z czegoś, dająca się obliczyć. A jednak próby wytłumaczenia, nadania znaczenia, znalezienia wzoru – to było dokładnie to, co chcieli i zamierzali zrobić, aby go wytropić. To nie był okrutny Śmierciożerca chcący wywabić z magicznego świata wszystkie szlamy, jakby były plamami na śnieżnobiałym obrusie. Śmierciożercy byli niebezpieczni i bezwzględni, ale ich działania można było klasyfikować, przewidzieć i stłumić. Ich motywacje także były jasne i klarowne, wszak nie kryli się z tym, w co wierzą i czego pragną. W tym przypadku ktoś jednak użył magii, a może tylko swego wypaczonego jestestwa – bo ciężko było ustalić czy urazy języka ofiar miały tło magiczne czy były tylko prymitywną, brutalną siłą – po to, by pozbawić kogoś życia. I nikt nie wiedział dlaczego padło na te dwie konkretne kobiety. Bo stały na drodze mordercy? Złe miejsce i zły czas? A może obserwował je wcześniej i uważnie rejestrował ich rutynę dnia – poranne czynności, wyjścia z domu, samotne spacery, randki, wizyty w sklepach czy u fryzjera, kolekcję przyjaciół i członków rodziny, pracę i zwierzęta domowe? Czy wybrał je z powodu ich cech charakteru, ich upodobań czy z powodu tego, że miały określony kształt oczu albo podobne zaokrąglenie bioder? Czy ofiarami były czarownice, bo on też był magiczny, a może był charłakiem, sfrustrowanym swoim brakiem umiejętności czarowania i w ten sposób „karał" społeczeństwo czarodziejów?

- Dopiero teraz tak naprawdę myślimy o wzorze – odparła Hermiona, składając ręce przed sobą i wpatrując się w piankę na swoim cappuccino. - Wcześniej to mógł być po prostu nieznany odrzucony kochanek śpiewaczki, ktoś zazdrosny o jej miłostki czy talent. W historii jest całe mnóstwo takich przypadków i dopóki sądziliśmy, że to jednostkowe... - Pokręciła głową i podniosła wzrok na Cho. - Teraz wszystko się zmieniło. Nie chcę, żeby jakaś inna kobieta znowu stała się ofiarą, ponieważ nie zauważyliśmy czegoś. Nawet jeśli była to drobnostka raczej niewarta uwagi.

Dekadencja - część II - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz