Yanqing westchnął ciężko, generał znowu wdał się w tą jedną ze swoich tyrad, o tym, jak to jest za młody i powinien się skupić na swojej pracy w Luofu i trenowaniu, a nie włóczeniu się po innych planetach.- Masz dopiero czternaście lat, uwierz mi, że jeszcze zdążysz zjeździć ten świat, aż będziesz miał dosyć-
Był to już jakiś setny raz, Yanqing słuchał podobnych wykładów, zawsze jak zaczynał ten temat. Mógł to wyrecytować z pamięci.
Kiedyś wydawało mu się, że to tylko kwestia czasu, aż uda mu się przekonać. Wiedział, że generał nie jest zazwyczaj upartym człowiekiem, a przynajmniej nie w stosunku do niego. Przy odpowiedniej kombinacji narzekania, błagania i obrażania się, jest w stanie sprawić, aby generał uległ wszelkim jego prośbom. Tak, jak wtedy kiedy zamówił dla niego ten jeden drogi miecz od najlepszego płatnerza w Xianzhou. Albo kiedy Yanqing w tamtym miesiącu przehulał wszystkie pieniądze na sztylet z Belobog, który Stelle zgodziła się dla niego sprowadzić, generał ufundował jedzenie nie tylko dla niego, ale i dla Sushang, z którą zwykle chodził coś zjeść.
Sushang skarżyła się, że mama zawsze mówiła jej, że mają jedzenie w domu i nigdy nie dawała pieniędzy na wyjścia, więc mu zazdrości, że generał Jing Yuan jest „taki fajny". Yanqing wiedział, że prawda jest dużo prostsza, u nich w domu nie było po prostu żadnego jedzenia, poza okazjonalnymi resztkami z zamówień czy prezentów, jakie generał czasami dostawał. Zwykle poza jakimiś owocami (czasami nadpsutymi) i butelkami z wodą, w ich lodówce nie było zupełnie nic. Generał nie gotował i nie miał zamiaru zacząć, Yanqing nie był pewien czy w ogóle potrafi.
W kwestii wyjazdów na misje nigdy nie udało mu się go przekonać, nawet swoimi zasługami podczas ataku na Luofu. I nawet wtedy, kiedy przyszedł do niego z napisaną na kartce rozprawką, w której zawarł wiele silnych argumentów. Dał ją przeczytać Pani Tingyun na próbę, a ona powiedziała, że każdy rozsądny człowiek zgodziłby się z jego tezą.
Jednak generał Jing Yuan, śmiał się z niego pod nosem, kiedy Yanqing spoglądał co jakiś czas na kartkę i zbył go szybko, mówiąc coś, że jest głodny i mogliby zjeść późny obiady, na co Yanqing od razu poszedł, bo jego kieszonkowe topniały, jak śnieg na wiosnę.
Tym razem wyszedł z biura generała naburmuszony, zanim ten zdążył skończyć swój monolog. Być może była to jakaś oznaka braku szacunku, ale on po prostu nie mógł walczyć z ogromnym zawodem, jaki czuł.
Sushang czekała na niego przy wyjściu i skoczyła na równe nogi, kiedy tylko go zobaczyła.
- No i jak?
Yanqing jedynie pokręcił głową, zagryzając wargi.
- O kurczę! Czyli generał się nie zgodził? A powiedziałeś mu, że-
- Nie zdążyłem, Sushang, ledwo zdążyłem zacząć ten temat, a generał wdał się w tą swoją tyradę. Mam się skupić na obronie miasta.
- Obronie miasta? Ale tutaj dosłownie nic się nie dzieje. Słuchaj, nie to, że narzekam, cieszę się, po tej całej akcji z łowcami stellaronu, ale obowiązkiem rycerza jest walka!
- Ja też tak sądzę!
- Musimy coś z tym zdobić!
- Musimy!
- Ale najpierw szama - powiedziała z błyskiem w oku.
Yanqing wywrócił oczyma.
- Zawsze tylko myślisz o jedzeniu w takich sytuacjach.
Sushang szturchnęła go ramieniem.
- Wiesz dlaczego? Bo najlepiej się główkuje przy jedzeniu. Wtedy nawiedzają mnie najlepsze pomysły.
CZYTASZ
gold [jing yuan blade]
Fanfictionyanqing i sushang wymykają się z domu. blade wyrusza na kolejną misję