Rozdział 7

17 3 9
                                    

Walka cz. I

Sam siedział przy kuchennym stole i obserwował dawną współlokatorkę, jak powoli zjada kanapkę, którą jej zrobił. Minęło już kilka dni, odkąd dziewczyna wróciła, nadal się regenerowała. Najbardziej obawiał się konfrontacji z Wu, Samuel miał już stały związek. Czasami było burzowo, ale zaczęło im się układać, czuł nawet delikatną stabilność, jakiej nigdy przedtem nie doświadczył. Kupił nawet pierścionek, aby móc oświadczyć się rudowłosej. Teraz nie był jednak niczego pewny. Niewielki przedmiot z diamencikiem leżał na dnie jego szafy z bielizną i pulsował poczuciem winy. Winny czuł się dlatego, że myślał o Wairule w sposób, w jaki nie powinien. Zapach, który unosił się w mieszkaniu, gdy Inna powoli poruszała się po nim, był dla niego odurzający.

— Potrafię jeść. – Odezwała się białowłosa, w końcu patrząc na niego. Miała niebieskie oczy tak zimne, że potrafiłyby zmrozić jednym spojrzeniem. Dziewczyna miała problem z emocjami i w sumie nie dziwił się jej. Podróżując z Wu, mogła doświadczyć wiele przykrości. Ten demon uwielbiał jej krzyk strachu i często starał się do niego dopuszczać. Wairua uwodził nie raz Samuela, nie raz dobierał się do niego, podniecał go ciałem niewinnej dziewczyny i gdy już miał doprowadzić go do spełnienia, po prostu puszczał nic nieświadomą dziewczynę, która krzyczała w niebogłosy tak przerażona jakby, co najmniej miała za chwilę zostać zgwałcona. Nie wiedział, dlaczego nie lubiła seksu, ale nigdy o to nie pytał, często czuł się też winny, że ulegał urokowi demona, powodując nieprzyjemne uczucie u Kulikov, ale był słaby i łatwo dawał się mu manipulować.

— Nie rozumiem.

— Patrzysz na mnie tak jakbym nie potrafiła jeść. – ugryzła kanapkę, przymykając oczy. Dawno nie jadła zwykłej kanapki i jej smak, powodował u niej taką przyjemność jakby, co najmniej jadła jakieś boskie jedzenie wykonane przez kucharskiego guru.

— Wybacz. Nie jestem w stanie uwierzyć, że jesteś tutaj i to cała i zdrowa. – Uśmiechnął się delikatnie i podrapał się po tyle głowy, czując się delikatnie niekomfortowo. Miał ciemne włosy ścięte na irokeza i czarne oczy jak bezdenna otchłań czarnej dziury. Te oczy zawsze sprawiały, że czuła się bezpiecznie i nawet jeśli, Wu doprowadzał do bardzo niekomfortowych oraz strasznych dla niej zbliżeń z Evinsonem, to nadal czuła ciepło, którym ją otaczał.

— Starał się o mnie dbać... chyba... na swój pokręcony sposób. Podziękuj ode mnie Elaine, dawno tu nie przychodziła. Co się u was działo jak mnie nie było? Elaine jest z profesorem, czy jednak nie wyszło jej? – Inna rzadko się odzywała, ale tak dawno nie miała kontaktu z prawdziwym człowiekiem, że czuła przyjemność, wypowiadając każde słowo. Chciała słuchać i mówić i śpiewać i tańczyć, ale nie miała na to siły. Elaine była pierwszą osobą w szkole, która o nią zadbała, której mogła zwierzyć się ze wszystkiego, z którą łączyła ją prawdziwa przyjaźń. Roderick była ciepłą i wygadają osobą, a Inna trzymała wszystkie sekrety w swoim sercu, więc nic dziwnego, że ruda wygadała się jej kiedyś z dawnej miłości do ich profesora. — Sprzedałeś dawne mieszkanie?

— Nie, nie sprzedałem. Nie mogłem tam jednak mieszkać, gdy was... gdy ciebie tam nie było, ale też nie potrafiłem go oddać, bo był zbyt ważny dla ciebie... dla mnie. Elaine chyba dzisiaj do nas wpadnie, więc będziesz mogła z nią porozmawiać. – wspomnienie Anthonego wywołało u niego lekką złość. Nie lubił tego czarodzieja, nie po tym, jak potraktował rudowłosą czarownicę. — Nie jest z profesorem. Elaine i ja... Elaine i ja się do siebie zbliżyliśmy i jesteśmy razem...

Inna poczuła delikatny zawód w sercu, uczucie zazdrości wobec Samuela, ponieważ Roderick doskonale wiedziała, że Sam był dla niej ważny, ale nie mogła jej za to winić. W końcu jej nie było kilka lat. W głębi serca cieszyła się, że oni oboje ułożyli sobie życie i byli razem. Zasługiwali na stabilny związek, a z nią Samuel nigdy tego nie osiągnie, ponieważ miała w sobie nieprzewidywalnego demona. Inna chciała powiedzieć mu, że cieszy się z jego szczęścia, uśmiechnąć się ciepło, ale poczuła, jak coś szarpie ją w głąb jej umysłu, jak oczy zachodzą mgłą, a obraz rozmazuje się, po chwili zmieniając się w straszliwą czerń.

— Zdradziłeś mnie z tą rudą kurwą! – Samuel drgną, słysząc, jak głos Innej zmienił się w lekko zachrypnięty z ciężkim ruskim akcentem. Podniósł się z miejsca, ponieważ białowłosa dziewczyna zerwała się z krzesła i z nieludzkim impetem wpadła na niego ponad stołem. Drobne ciało kobiety uderzyło w jego własne, przypierając go do kuchennego blatu.

— Nie nazywaj jej tak. – warknął, łapiąc ciało dziewczyny za ramiona. – Elaine jest dob...

— Chuj mnie to obchodzi skurwysynu. Miałeś być mój, mój, rozumiesz! – w oczach Inny pojawił się obłęd charakterystyczny dla demona imieniem Wairua. – Jak mogłeś! – a potem poczuł usta na swoich. Demon zaczął całować jego własne żarliwie, zachłannie, seksownie. Elaine nigdy się tak nie całowała, zawsze była dziwnie nieśmiała, gdy próbował wyzwolić w niej seksapil, którego doświadczył, pieprząc się z tym właśnie demonem. Stęknął cicho, przymykając oczy, a potem usłyszał złośliwy śmiech. – Jesteś żałosny, a ta ruda szmata zginie z moich rąk. – wysyczał, patrząc mu żarliwie w oczy.

— Nie skrzywdzisz jej, ponieważ wtedy ja zabije ciebie. – szepnął mu, pochylając się do niego i łapiąc za nadgarstki. Odwrócił się i przyszpilił drobne ciało do lodówki. – Po co wróciłeś? Zostaw Inne i mnie w spokoju. Nie potrzebujemy cię.

— Mylisz się, Inna mnie potrzebuje. Beze mnie byłaby już martwa, a ty powinieneś się z tym pogodzić. – wyrwał nadgarstki z uścisku swojego kochanka i pchnął go na stół. Wskoczył na niego i znowu zaczął go całować. – Chce się z tobą pieprzyć Evinson. – warknął jak dzika bestia, a dźwięk ten nie był ani ludzki, ani zwierzęcy. Był po prostu demoniczny i podniecający.

Samuel wbrew zdrowemu rozsądkowi odwzajemnił, jego pocałunek łapiąc go za pośladki. Cholernie pragnął tego seksu, tego demona, był wręcz uzależniony od uprawiania z nim stosunku. Zawsze potem gryzło go sumienie, że wykorzystał Inne, ale był jak narkoman. Teraz mając tak długi detoks od tego uczucia wręcz, nie mógł się powstrzymać. Nad ramieniem dziewczyny zobaczył uśmiechnięte zdjęcie Elaine przyczepione do lodówki i odrzucił białowłosą od siebie jak oparzony.

— Dosyć! – krzyknął, dysząc głośno i poruszając przy tym całym swoim ciałem. Patrzył na Wairue pożądliwym i tęsknym wzrokiem, ale nie mógł zdradzić Eliane, nie po tym ile przeszła i jak mocno miała złamane serce, gdy Anthony wyjechał. Czuł, jak w spodniach jego penis pulsował, pragnąc białowłosego demona, ale resztkami zdrowego rozsądku był w stanie, powstrzymać tę chorą rządzę. – Wu! Kurwa. Opuściłeś mnie, zostawiłeś i zniszczyłeś to, co było między nami, zniszczyłeś życie Inny i nie możesz oczekiwać ode mnie tego, że pozwolę ci zniszczyć to, co tu zbudowałem! – nie wiedział, dlaczego krzyczał, ale nie mógł ściszyć swojego tonu głosu, wiedział, że w oczach Wu takie zachowanie było oznaką słabości, ale był słaby. Był tego bardziej pewny niż tego, że miał dziesięć palców u rąk. Demon tego nie skomentował, tylko zaczął się śmiać. Odwrócił się i spojrzał do lodówki, wyjął wódkę i napił się z gwinta. Nie skrzywił się.

Samuel kiedyś z nim o tym rozmawiał i demon twierdził, że nie czuje smaków, nawet alkoholu, ale lubi stan, w który wchodzi ciało Inny, gdy wypije go za dużo. 

Piekielna OtchłańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz