Rozdział 1

16 5 0
                                    

Od momentu dowiedzenia się o ciąży, rodzice już zaplanowali co będę robić jak podrosnę. W wieku siedmiu lat byłam małą baletnicą, z czasem dorastania Marija Grayson wymyśliła, żebym po studiach pomagała ojcu. Mialam zostać prawniczką i pracować razem z nim w kancelarii jego. Ciężko pracowałam nad bycie idealną dla rodziców.

Marija i Tom prócz mnie mieli jeszcze dwójkę dzieci, Elenę i Noah. Mój brat był ich ulubieńcem i pierwszym dzieckiem, rok później przyszłam ja i dziesięć lat później Elena. Byli szczęśliwi na wieść o córce, która okazała się być też ulubionym dzieckiem jak Noah.

Dziś był pierwszy dzień po wakacjach, jestem taka szczęśliwa, że zobaczę moich znajomych. Nie widziałam się z nimi bo ciągle wyjeżdżałam.

Wstałam z łóżka podchodząc do szafy, wyciągając z niej mundurek szkolny. Zabrałam ubrania do swojej prywatnej łazienki w, której przebrałam się i umyłam zęby. Usiadłam następnie w pokoju na białej miękkiej pufie przy toaletce, zrobiłam makijaż, nie za lekki nie za mocny.

- Może być.

Powiedziałam do swojego odbicia w lustrze wstając z pufy, zabrałam torbę wychodząc z pokoju. Byłam na korytarzu gdzie spotkałam Noah'a, ma blond włosy, niebieskie oczy i mocno zarysowane rysy twarzy po ojcu. Po matce ma usta i oczy.

Przez chwilę przyglądamy się sobie na wzajem, blondyn chowając ręce do kieszeni spodni mówi:

- Odstawiłaś się siostrzyczko jak na jakąś specjalną okazję.- śmieję się cicho.- Czyżby Vincent zaproponował ci wyścig?

- Dziękuję Noah za twoje komplementy, co do Vinca to jeszcze musisz poczekać.

Puszczam mu oczko schodząc po schodach, zatrzymuje się przy wejściu do jadalni, rodzice już są tam. Poprawiam swój mundurek jak i włosy, gdy wszystko jest w porządku wchodzę do pomieszczenia. Ojciec siedzi przy oknie a matka po lewej stronie obok, a przy niej mała Elena.

Witam się z rodzicami i siadam na przeciwko matki a po prawej stronie ojca, obok mnie za to siada Noah. Czuję się już niezręcznie, siedzę na przeciwko Mariji Grayson a to oznacza wytykanie wad. Nie ważne kto ale zawsze jak siedzi ktoś naprzeciwko niej, ona jakąś wadę ci wytnie. Znaczy przy osobach którym chce się podlizać, zamknie usta i nie powie nic takiego ale mojej osobie na przykład już powie.

Śniadanie niesie kucharka i sprzątaczka w jednym, pani Williams. Jest to miła starsza kobieta, lubię spędzać z nią czas gdy nie ma rodziców. Dziękuję jej za podane mi danie i kubek herbaty malinowej.

Miałam nadzieję, że nikt nie poruszy żadnej rozmowy ani nic ale myliłam się. Oczywiści Marija musi skrytykować coś we mnie bo dzień bez tego byłby stracony.

- Rosie, widziałam twoje oceny, postaraj się aby były lepsze od innych bo jak pojdzisz na studia.- popiła wodą z szklanki.- Już nie raz cię proszę o to, a ty dalej swoje.

Kiwam tylko głową na znak zrozumienia, nie mam ochoty jak kolwiek innaczej jej odpowiadać. Wstaje od stołu wychodząc a za mną Noah. Dziś musze jechać z nim autem bo moje jest w naprawie. W garażu są trzy samochody zaparkowane, blondyn wybiera czarną Tesle zabierając kluczyki wiszące na ścianie.

Tylko byś nie zapierdalał - myślę sobie. Nie jestem fanką szybkiej jazdy, wole o dwa razy wolniej jechać niż mój głupi brat. Od momentu dostania samochodu na urodziny, zaczął jeździć jak wariat. Również zaczął jeździć z Santa Monicy do Culver City, gdzie mieszkali jego kilka znajomych.

Santa Monica jak na swój urok jest nawet ładna tyle, że nie mam w planach tutaj zostać. Planuję, że po liceum dostać się do New York University na studia i mieć spokój od tego miasta. Od zamyślenia wyciąga mnie głos Noah'a.

Hope dies lastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz