1.Karmelowe oczy

10 3 0
                                    

Znowu usłyszałam dzwonek do drzwi. Spanikowałam. Przecież nikt nie może zobaczyć mnie w takim stanie. Cholera. Zmyłam resztki tuszu do rzęs spod oczu i poszłam otworzyć chociaż nie miałam na to siły ,śmierć rodziców sprawiła ,że ja też zaczęłam się czuć jak martwa. Zastałam tam mojego wroga. Co on tu robi? Jeszcze jego tu brakowało. 

-Czego chcesz?-syknęłam.

Mimo żałoby , w której byłam teraz pogrążona nienawiść do tego chłopaka będzie większa nawet od żałoby.

-Cześć królewno.-wzniosłam oczy do sufitu.-Chciałbym ci coś oznajmić. Pozwolę sobie wejść do środka.

-A ja pozwolę sobie cię wypierdolić, co ty na to?

-nie ,dzięki.

Prychnęłam.

Wszedł do środka. Zamknęłam i poszłam za nim. Skierowaliśmy się  stronę salonu. 

-Nie sądziłem ,że do tego dojdzie ,ale przepraszam cię. Przepraszam w imieniu mojego ojca ,który spowodował wypadek gdzie zginął on sam i twoi rodzice.

Sądziłam ,że nie da się go bardziej nienawidzić. Mam świadomość ,że to jego ojciec zrobił to co zrobił ,ale mimo wszystko mój umysł stwierdził ,że to on jest wszystkiemu winien.

-Nie mówię ,że mi się to podoba i wiedz ,że ja nie chcę tego robić ,ale jesteśmy zmuszeni zamieszkać razem. Z tego co wiem ponoć twoi rodzice oraz mój ojciec poprosili nas o to i ,żebyśmy się pogodzili i zamieszkali razem - skrzywił się ,a ja walczyłam z tym by się nie rozryczeć. Nie przy nim. Nie teraz. 

-Nie. Kłamiesz. Moi rodzice nigdy by tego nie zrobili. Nie skazaliby mnie na ciebie. Nie.

-Sorry królewno ale nie kłamię. Ale zazdroszczę Ci ,że będziesz mogła mieszkać z tak wspaniałą osobą jak ja.

-Ty i wspaniałość? To nawet nie pasuje.-prychnęłam.-Dobra Moore możesz wypierdalać już.

-Poczekaj to nie jest koniec mój ojciec nie zginął na miejscu przez co nie zamieszkamy ani w moim domu ani w twoim. Musimy zamieszkać w domu blisko naszej szkoły tym ogromnym ,wiesz o który chodzi?-skinęłam głową ,a moje oczy nabrały przerażenia.-Za trzy dni mamy się tam wprowadzić.-ruszył w stronę drzwi.

-Skąd ty kurwa to wiesz?-zapytałam niezbyt miłym tonem.

-Byłem na miejscu to wiem co mój ojciec mówił. Dobra królewno idę stąd ,żegnaj.

-spierdalaj

Usłyszałam zamykanie drzwi. Wyszedł. Zalałam się nową falą gorących łez. dlaczego moi rodzice się na to zgodzili? Dlaczego do jasnej cholery?!

 Mój oddech był szybki i przerywany. Nie mogłam się na niczym skupić. Moje myśli to był jeden wielki chaos. Moje karmelowe oczy piekły mnie od wylanych łez. Nigdy tak nie płakałam i to mnie przerażało. 


*****


Następnego dnia obudziłam się w salonie na kanapie. Zostały pieprzone dwa dni do zamieszkania z pierdolonym kurwa chujem ,czyli z Williamem Moore. Nienawidziłam tego chłopaka ,ale teraz? Kurwa teraz to mam ochotę go zabić nienawidzę go całym sercem. Wiem ,że nie powinnam bo nikomu się nie powinno życzyć śmierci ,ale są pieprzone wyjątki. W końcu przez jego ojca zostałam sama. Bez nikogo. S a m a. A teraz tak po prostu miałam zamieszkać z jego synem ,z którym nienawidzę się odkąd tylko pamiętam.

Wstałam i poszłam się pakować ,bo skoro już mam się wyprowadzić z tego domu i zamieszkać z tym zjebem na niewiadomą ilość czasu to wypadałoby zabrać jak najwięcej przydatnych rzeczy. 

Zaczęłam pakowanie od mojego pokoju. 


*****

Po spakowaniu za oknem było ciemno. Ale nie miałam ochoty iść spać więc poszłam się przejść po mieście. 

Szłam pustą drogą ,nagle zatrzymałam się uświadamiając sobie ,że jestem pod moim przyszłym domem. Willa -bo to zdecydowanie nie był zwykły ,mały domek.- wyglądała przerażająco ,miałam wrażenie ,że ktoś mnie obserwuje z dość sporego okna. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam stawiać kroki w tył. 

Wróciłam do domu przestraszona. Nie wiem czy mi się zdawało ,ale widziałam w oknie sylwetkę mężczyzny. Teraz byłam pewna ,że tej nocy nie zmrużę oka. I nie myliłam się.

Nielegalne Połączenie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz