*1*

62 5 0
                                    

- Lottie nie bądź już taka zła. Przecież kiedyś kochałaś spędzać u nich czas. - Powiedziała moja mama będąc wciąż skupiona na drodze.

Pewnie się zastanawiacie o co chodzi.
Właśnie opuszczam moich wszystkich przyjaciół i jadę na drugi koniec stanu, żeby dwa miesiące spędzić z ludźmi, z którymi nie miałam kontaktu ponad 9 lat.
No po prostu zajebiście. Lepiej sobie wymarzyć nie mogłam. Nikt się nawet mnie nie zapytał o zgodę. Mama tylko powiedziała, że wyjeżdżam na wakacje do ciotki bez żadnego wytłumaczenia i bez dania mi jakiejkolwiek próby sprzeciwu.

Może i lubiłam ciocie i kuzynkę Marikę, ale dawno nie mialam kontaktu z nimi i trochę się boję tego spotkania. Ciekawa jestem czy Marika nadal jest taka słodką i niewinną dziewczynką jak kiedyś. A może się nagle zbuntowała.

W każdym razie nie podoba mi się ten wyjazd i mam zamiar to pokazywać jak najbardziej mogę. I tak właśnie teraz zachowuje się jak typowe dziecko i nie odzywam się do mamy.

- Skarbie przecież wiesz, że musisz tam pojechać. Nie zostawię cię samą w domu, a na tą delegacje muszę jechać z tatą. Pogódź się z tym i nie zachowuj się jak niewychowany bachor. - No dobra trochę się wkurzyła, ale chyba właśnie o to mi chodziło.

- Ale ty nie rozumiesz, że ja nie chce! Nie chcę jechać do cioci! Chcę spędzić te wakacje z przyjaciółmi, a nie z prawie obcymi mi osobami! - Wybuchlam. Niech w końcu zrozumie, że ja już nie jestem jej małą Lottie tylko nastolatką, która ma swoje sprawy, przyjaciół i plany, które ona właśnie niszczy.

- Nie tym tonem Charlotte. I nie kłóć się bo i tak nie zmienię zdania. Zrozum, że nie ma innego rozwiązania.

- Jak zawsze masz moje zdanie w dupie. Dla ciebie już zawsze najważniejsza będzie tylko praca i praca. A czy pomyslalas chociaż raz czego ja chce? Nie, oczywiście, że nie. - Odwróciłam zła głowę w stronę okna, dając jej do zrozumienia, że nie chce z nią rozmawiać.

Usłyszałam tylko ciche westchnienie.

Nigdy się ze mną nie liczy. Zawsze sama podejmuję za mnie decyzję. Mam już tego powoli dosyć.

Żeby się trochę odprężyć wyciągnęłam z plecaka moja ulubioną książkę, otworzyłam na zaznaczonej stronie i zaczęłam czytać.

****

Tak się zatraciłam w czytaniu, że nawet nie zauważyłam kiedy mijaliśmy znak „Witamy w Miami”. Wjechaliśmy w bogatszą część osiedla. Co chwila mijaliśmy jakieś sportowe auta przed domami

Zajechaliśmy na właściwy podjazd, mama wyłączyła silnik i nastała dziwna cisza w samochodzie.

- Lottie słuchaj, wiesz że jesteś dla mnie ważna, ale ta delegacja może być przełomem w mojej karierze. - Jasne kariera jest przecież ważniejsza od własnej córki.

- Daruj sobie.

Wyszłam z auta i z pomocą mamy wyciągnęłam wszystkie bagaże.
Razem podeszliśmy do drzwi, a mama zapukała. Już po chwili byliśmy trzymani w ramionach cioci.

- Lottie skarbie jak ja cię dawno nie widziałam. - Przytuliła mnie mocno, żeby potem odsunąć się na wyciągnięcie ramion. - No powiem ci niezła się z ciebie panienka zrobiła.

Zaśmiałam się i z powrotem przyciągnęłam ją do uścisku.

Zaraz po tym jak wnieśliśmy moje rzeczy do środka, pożegnałam się z mamą i poszłam zobaczyć pokój a przy okazji wznieść walizki.

Przeszłam przez drzwi, a moim oczom ukazał się najpiękniejszy pokój jaki kiedykolwiek widziałam. Był pomalowany na jasne kolory. Łóżko było potężne i miało błyszczące elementy. Pokój rozświetlał ogromny żyrandol a w rogu stała toaletka, przy której napewno spędzę mnóstwo czasu. Naprzeciwko łóżka przy ścianie było duże biurko z jakimiś akcesoriami. A na dywanie na środku stała dużo okrągła kanapa z małym stoliczkiem. Odłożywszy walizki, weszłam głębiej i zauważyłam jeszcze dwa oddzielne drzwi. Jedne to powinna być łazienka. Nie wiem jednak co skrywały te drugie.

Destined Stars +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz